Smok Ostateczny może być uznawany za ideał siły i potęgi, ale istnieje też inne podejście. Istota rozciągająca się na cały świat, całe istnienie jest absolutnie odsłonięta, może ją porazić najdrobniejszy cios - Smok Ostateczny byłby czymś niesłychanie wspaniałym, ale też niewiarygodnie kruchym. Nie, jeszcze inaczej:
W myśl jednej z ideologii Smok Ostateczny nie pojawi się na świecie jak z Błękitu, ale musi wstąpić - to jest proces, droga którą musi pokonać, coś jakby absolutna Konwencja rozciągająca się powoli na całe istnienie. Po osiągnięciu tego stanu Smok Ostateczny stanie się jednością ze światem, będzie wszechobecny i wszechpotężny (nastąpi apokatastaza), ale problemem polega na dotrwaniu do tej chwili. W ogólnym zarysie istota która próbuje wziąć w siebie wszystko staje się nieskończenie podatna, wrażliwa na każdy atak, każdy wstrząs.
Właśnie tutaj na scenę wchodzi Towarzysz, istota sprzymierzona ze Smokiem, podpora na jego drodze. Smok nie może wybierać, jeśli ma osiągnąć stan ostateczny musi przyjąć wszystko, moc i słabość, przeciwstawne Konwencje, umbrę i esencję, musi niemal rozpłynąć się w świecie. Towarzysz działa inaczej, bardziej jak kyar który dąży do coraz większej mocy po to żeby przewalczyć kolejne przeszkody na drodze swojego Smoka, jest absolutnie pochłonięty przez ideę wojny i skuteczności.
Takie podejście fajnie tłumaczy fakt że stworzenia pokroju Urhenena mogłyby zniszczyć albo samym swoim istnieniem powstrzymać napór Smoka Ostatecznego - musiały zostać zniszczone/ złamane nie dlatego, że były "złe", ale dlatego że... stoją na drodze. (Jak biedny Siekierow

)
Być może cała idea Smoka Ostatecznego to w rzeczywistości rodzaj konfliktu między Smokami, spór o ostateczny kształt świata - a ponieważ Smoki nie mogą walczyć między sobą, ich wojnę rozstrzygają Towarzysze - przy czym idea może być traktowana szeroko, różnie interpretowana.
Oczywiście, ktoś może stwierdzić że cały spór jest bez sensu, skoro rezultat zawsze będzie ten sam (świat zachowany i odrodzony). Istnieją dwa wyjaśnienia tego paradoksu, pierwsze Zamieciowe, drugie konwencjonalne. Oba cokolwiek straszliwe

.
Z punktu widzenia Zamieci, paradoks po prostu nie istnieje, Smoki nie myślą i nie działają jak ludzie. Skądinąd wiadomo, że imię Smoka Ostatecznego stanie się imieniem istnienia - możliwe że to jest cała nagroda, honor o który Smoki zabiegają od chwili kiedy Stwórca powierzył im opiekę nad światem. Trochę tak jakby armia malarzy walczyła o to kto podpisze arcydzieło, ostatecznie nic się nie zmieni oprócz jednego małego podpisu.
Z punktu widzenia Konwencji, Smok Ostateczny nie zachowa całego świata, ale wybierze to co według niego jest warte przetrwania i odrodzenia. Jeśli tak będzie, oznacza to zagładę całych, niezwyciężonych i wiecznych wydawałoby się Konwencji, wszystkiego co nie będzie pasować do wizji nowego, wspaniałego świata. Z tego powodu wiele konwencji, szczególnie Krasnoludowie i Deokracje, brutalnie zwalcza wszystkich pretendentów do miana Smoka Ostatecznego.