Autor Wątek: Tradyr  (Przeczytany 732 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Tradyr
« dnia: Listopad 01, 2008, 02:24:43 am »
TRADYR


Tu i teraz, z własnej woli i własnymi słowami, jako syn jedyny i syn upragniony własnej krwi i ziemi - przysięgam! Wytrwałość - wojnie! Wierność - rodakom! Miłość - Tradyrowi!
Nie przysięgam na swoje siły - wiem, że zawiodą.
Nie przysięgam na swój cel - wiem, że go nie osiągnę.
Nie przysięgam na swoje imię - wiem, że zostanie zapomniane.
Przysięgam moim istnieniem.
   
         -Rota tradyrska-


Ziemia którą kochacie jest skazana
         -Słowa Salamandry-


Tradyr jest piękny. Można się z tym nie zgadzać, ale osiem milionów Tradyrów za wszystko nie zmieni swojego zdania. Od nieprzeliczonych tysiącleci żyją na tej ziemi; pokochali ją, poznali i opisali - ale nagle odkryli, że tak naprawdę niewiele o niej wiedzą. Starym mapom nic można było zarzucić, jednak prawdziwa uroda, wspaniałość ich kraju dopiero teraz się przed nimi odsłoniła. Z wyładowanymi plecakami ruszyli w lasy i góry, na równiny i brzegi mórz podziwiając, nazywając, wędrując po starych ścieżkach po których nikt jeszcze nie stąpał... Zachwyceni i zmęczeni wracali w końcu do domów - i wtedy niespodzianie stwierdzili, że stały się one czymś nowym; znajome ulice i okolice zupełnie odmieniły wygląd... A kiedy spojrzeli zdumieni po sobie, dostrzegli, że sami są również nowymi ludźmi.
Obcokrajowcy tego nie widzą, ale nawet oni mogą przyznać, że
« Ostatnia zmiana: Maj 09, 2013, 01:21:25 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 01, 2008, 02:44:50 am »
Mapa: http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=240.msg1071#msg1071

Starparion: przydomek tradyrski, przyznawany za „zasługi w trwaniu” (np. lekarz Starparion)
Pendragon: inny przydomek, za „największe zasługi”
« Ostatnia zmiana: Maj 04, 2009, 08:12:03 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr. Kraj
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpień 29, 2009, 12:14:57 am »
Szlaki i bezdroża są obsadzone licznymi drzewami jadalnymi. Można je znaleźć na najtrudniejszych, najmniej przychylnych ziemiach. Przeważającą większość zasadzili Tradyrowie i każdy kto korzysta z ich cienia i owoców stara się, w miarę możliwości, o nie zadbać... Tylko człowiek który z ciężkim plecakiem przewędrował cały dzień w cichym żarze Słońca - tylko taki człowiek powiadam - może w pełni docenić smak złotego jabłka zerwanego na skraju odludnego lasu...
To właśnie jest to! W Tradyrze możesz załadować na grzbiet zmianę ubrań, najpotrzebniejsze sprzęty, trochę prowiantu i - pójść prosto w Dzicz. Jeśli znasz chociaż podstawy poruszania się w ostępach i masz głowę gdzie trzeba - nie zginiesz! Pełno jest jadalnych roślin, łatwo znaleźć solidne szałasy z zapasami opału i konserw (szczególnie jagnięcych!); wiele niebezpiecznych przejść zabezpieczono łańcuchami, nad wąwozami biegną mocne kładki i mosty sznurowe. Drogi do miejsc śmiercionośnych są strzeżone przez Rycerzy i pustelników.
Nie dziw się więc, kiedy Tradyr z którym ruszasz na wyprawę zaopatruje się w hufnale, młotek, woreczek nawozu albo nasion...

Złocone, posrebrzane owoce
« Ostatnia zmiana: Październik 02, 2011, 07:10:46 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpień 31, 2009, 07:15:05 pm »
Kurde, mam po prostu za dużo pomysłów do tego kraju! Nie potrafię ich ogarnąć i spisać, jeszcze.



"Raz na Zawsze Król" i jego Dwór Błaznów - Tradyr w Dawnych Czasach;

Blizny, Danima, Nger Davved (Góry Nieprzekraczalne), Słupy Czasu, Kherbad Halok, Sen Gerez'h (Pola Przełamania), Katedry;

Prawe i Lewe Ramię Królestwa;

Armia niczym Smok, Rycerski naród, naród Rycerzy, Kraverny, Pomiot i Wojna-z-Czasem;

Chronolodzy, Archeolodzy, Konserwatorzy, Imagicy i Lekarze tradyrscy, słynni lekarze kurujący gwiezdnymi metalami;

złote jabłka i srebrne brzozy; mamuty, pra-ryby i pseudo-ptaki - rośliny i zwierzęta z odległych epok;

Smoki, przede wszystkim Smoki! Oraz baranina tudzież jagnięcina i najlepszy pergamin po tej stronie Cormyru!
« Ostatnia zmiana: Sierpień 31, 2009, 07:17:52 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr. Dawne Czasy
« Odpowiedź #4 dnia: Wrzesień 23, 2009, 08:44:32 am »
Tradyr w Dawnych Czasach, przed świtem Jasnomagii

EPOKA MALACHITOWA (10 tys - 8 tys lat temu)
Najodlegleglejsze, ledwo pamiętane czasy; Tradyrowie byli wtedy prawdziwymi pół-Eonami, Sprzymierzeni ze Smokami władali potężną dziedziną obejmującą cały Wschód, Skajrę oraz Magię - rozległą ziemię którą w gigamicznej wojnie pochłonął Interior: od tego wydarzenia liczy się następną Epokę. W Malachitowym Czasie na fundamentach z Istniejących Słów zbudowano mocarną Danimę, pięć miast w sercu Królestwa, miast przeznaczonych dla gigantycznej, niestrudzonej rasy, w których Tradyrowie obecnej Kery są drobnymi figurkami, niezdolnymi otworzyć zwykłych drzwi bez pomocy pomp i tłoków, budujący ciągi schodów na jednym stopniu tych starożytnych.

EPOKA SZMARAGDOWA (7 tys - 2 rok Pierwszej Ery [6 tys lat temu])
Tradyrowie byli nadal wielkim ludem, jedną z najwspanialszych ras ludzkich - lecz dla Smoków zaczęły się już Czasy Upadku. Obłędne wojny w obronie Istnienia - z Ludźmi Bezbarwnego Świata oraz monstrualne zmagania z Acheronem podCzas których tonęły Kontynenty i krzepły Oceany - nadwyrężyły siły Eonnicznych Korowodów, Smoczych Szczepów. Bitwa od której liczy się Pierwszą Erę, Daar Hezellon-Kresu Mocy, konfrontacja z Pustokrzewcami, zostawiła tylko niedobitki: liczbę Eonów z nieogarnionych rzesz. Ciężar wojen spadł również na Tradyr, pogrążając Królestwo w Oceanie, wraz z resztą Kontynentu; z niezliczonej nacji na początku Ery pozostało pięćdziesiąt osób. Ale kraj został Odrodzony - gdy Turblanda wyniesiono nad wody Potopu, a Smocze Słowa ożywiły ziemię, Danimy i ludzi, niemal wszystko co utracono w szale wojennego zniszczenia: Powróciło.
To był ostatni z aktów Enneji Słowa w Istnieniu: rok później na Smoki spadły zielone fale Czasu, pogrążając w Niepamięci ich Mowę. Odtąd, chociaż chadzały wśród Tradyrów pod kształtami ludzi i chociaż ci mogli czerpać od nich pomoc, koniec Eonów Słowa był przypieczętowany i nieunikniony.

Nazwy Epok to kolejne, coraz łagodniejsze, niklejsze odcienie Zieleni; większość z nich brzmi abstrakcyjnie, nie określają niczego co może oglądać gliniany człowiek. Wbrew pozorom i historiograficznym zwyczajom (wytyczanie dyskusyjnych dat granicznych) tradyrskie Epoki są niezwykle konkretne, a okresy ich trwania znaczące - to nie tylko symboliczne wzmaganie Zieleni im dalej w przeszłość, sposób ukazania rosnącej mocy Czasu-Zapomnienia. To precyzyjne, Chronologiczne terminy na kolejne, coraz odleglejsze i trudniej osiągalne partie Zielonej Rzeki. Klasyczna "oś czasu" w tradyrskiej historiografii jest w rzeczywistości Chronomapą.
Ze względu na te subtelności o pięciu lub sześciu następnych Epokach - tych które leżą między Rokiem Zapomnienia a Rokiem Katedry (1336 Pierwszej Ery), datą uznawaną za początek tradyrskiej jasnomagii - napiszę zbiorczo i, oczywiście, skrótowo.


2 - 1336 rok Pierwszej Ery
Zaczyna się bardzo powolne odchodzenie Tradyrów od dawnych tradycji; wymęczony wojnami naród skupia się z wieku na wiek coraz bardziej w obrębie własnych, umniejszonych granic, tracąc zainteresowanie resztą targanego konfliktami świata. Punktem zwrotnym jest zaprzestanie spożywania złota; niektórzy twierdzą, że przyczyną była żałoba po śmierci Lok Tanga (V wiek), inni obwiniają Potworną chciwość która, zamiast zjadać życiodajny kruszec nakazała go gromadzić. Odtąd siły Tradyrów słabną, niezdolni do przyjmowania siarczanych kąpieli i picia rtęci zaczynają karleć - jeśli można tak powiedzieć o ludzie który nawet wtedy był półtora raza wyższy niż człowiek naszych czasów.
Najprężniej ze wszystkich dziedzin dotychczasowego życia rozwijał się Obyczaj Rycerski i Tradycje Heraldyczne; Tradyrowie obojga płci, zauroczeni postacią Lok Tanga, możliwością obrania wyraźnego celu i chwałą - garnęli się w szeregi Mocarzy i po kilku wiekach cały kraj był pełen Rycerzy. Wielu z nich siedziało na zamkach, wzniesionych Słowami ówczesnych Heroldów; żyjąc w zamkniętym kraju i z zastygłymi duszami, mając pod dostatkiem jadła i bogactwa - łatwo otrzymywanego z Zaklętej ziemi Królestwa - ci Rycerze skupili się niemal całkowicie na rozwoju zrytualizowanej, lecz ciągle twardej sztuki bitewnej, rozumiejąc dzielność wojenną, odwagę w szeregu starć "każdy z każdym" jako Honor. Cienie zewnętrznego świata, samotni pielgrzymi, niewielkie klany czy różne, dziwaczne istoty przenikające granice Tradyru nie zdołały zachować własnej tożsamości - tak jak my mówimy o jednej kulturze, że zdominowała drugą, słabszą - tak Rycerska wizja świata zmieniła, przekształciła tych przybyszów w osobliwe, pokraczne karły, piękne, tajemnicze panny, ich srogie matki i podstępnych ojców, czy wreszcie - potwory: wszystko razem stanowiące cudowne tło dla Rycerskich żywotów. (1)
Odwieczna, zdawałoby się, Tradycja Królewska, tradycja jedynego, najwyższego władcy uosobiającego Ziemię podupadła i uległa rozmyciu; najwspanialsi Rycerze założyli własne Dwory i nie respektując żadnej zwierzchności mianowali się Królami (kobiety również przybierały taki tytuł). Toczone przez nich wojny nie obracały niczego w perzynę; zamki, chociaż często oblegane, prawie nigdy nie były niszczone - to były patetyczne, epickie i w dużej mierze sforamlizowane pojednyncze starcia, jedno po drugim, które mogły przeradzać się w bitwy trwające dnie i noce. Rzecz zaszła tak daleko, że kiedy w X wieku Szkarłatny Król, Dziczowy władca Rudów, wszedł ze swoimi potwor-żołnierzami w granice Królestwa, Tradyrowie - niemal wszyscy będąc Rycerzami, Giermkami lub Heroldami - ujrzeli i potraktowali go jak kolejnego, tradyrskiego Króla, chcącego narzucić Rycerzom swoją władzę. W końcu został pokonany przez sojusz pięciu Królów, stając się - ten potężny władca, Koszmar, jak się chełpił, Wschodu - kolejnym powodem do dumy i następnym z mnóstwa Heraldycznych motywów.
Królewska Krew jednak przetrwała, chroniona przez Smoki i nielicznych Tradyrów "dawnej daty" w najstarszej z Danim, opanowanej przez puszczę Karrymie. Dziedziczni, szlachetni władcy Tradyru nigdy nie zapomnieli swojego przeznaczenia, a ich długie pokolenia spędzały Czas na surowych naukach u Smoczych Mistrzów, szykując się na walkę z rozpasaną Tradycją. Świadectwa z tamtej epoki przekazują wizję jednego, wiecznego, "Raz na Zawsze Króla", władcy który niestrudzenie gromadzi Tradyrów wokół nowej-starej idei - w rzeczywistości były to dziesiątki władców walczących, cofających się i ginących w walce z dziwnym, Rycerskim światem, ludzi którzy wiedzieli że muszą w końcu, jakoś i wreszcie zwyciężyć. Niemal przez cały ten Czas osłoną była im moc dawnej Tradycji, Ziemia Kraju tętniąca w ich ciałach, na dobre i złe z nimi związana; potężny pancerz, ale ostrze mieli jeszcze mocniejsze. Symbolem był Miecz imieniem "Śmiech", należący do Króla - na jego rozkazy stawała Bandara Błaznów, Kohorta Roześmianych Rycerzy, wojowników uzbrojonych w oręż którego nic co istnieje nie może odeprzeć ani powstrzymać, tnący głębiej niż przez zbroje i ciała, sięgający samego ducha - Prawdę. Rycerze-Błaznowie śmiali się z reszty swego Honorowego towarzystwa, w kpinach wytykając im zadufanie, komiczność i absurd bezcelowych obyczajów, bezmyślność, słabość i przywarę najgorszą ze wszystkich: hańbę, która stała się ich udziałem. Wielu Błaznów ginęło - tym więcej, że Honor nakazywał im stawać samojeden przeciw każdemu, zawsze od siebie silniejszemu przeciwnikowi - tym więcej, że nadzwyczaj rzadko sięgali po miecze, nawet gdy trzeba było bronić życia. Wiedzieli przecież z kim mają do czynienia: ze swoimi zaślepionymi rodakami, nie nieprzejednami wrogami! Było jednak kilkunastu Rycerzy których nie można było ugiąć, czy choćby do nich trafić: ich wizje samych siebie były tak szczelne i tak potężne zarazem, że cokolwiek się nie działo, to świat wkoło musiał ustępować. Byli prawdziwymi Mistrzami Rycerstwa, Mocarzami którzy zaszli dalej niż, być może, ktokolwiek przed lub po nich, stojąc w pełnej czerni na skraju możliwości. Ale jeśli Królestwo miało odzyskać swój lud, musieli zostać zwalczeni: Błaznowie zabili ich swoimi prawdo-ostrymi mieczami, w okrutny i gorzki sposób udowadniając, że słuszność leży po ich stronie. Dwóch najpotężniejszych ściął własnym Śmiechem sam Król. cdn


1) Jak wyglądała inspiracja. Obejrzałem "Excalibur", stary, dobry, a momentami genialny film o Królu Arturze, przeczytałem Mabinogion (szczególnie historia Peredura!) i po raz n-ty "Opowieść o Królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu" Waldo Cutlera. Gdzieś w trakcie wyobraziłem sobie świat który wyglądałby dosłownie tak, jak pokazano w tych historiach: żadnej feudalnej drabiny, ciężaru ekonomii, logiki, świat zaludniony głownie przez Rycerzy i ich władców, którzy jakimś cudem posiadają wspaniałe zamki, wierzchowce i bronie i zamiast zmagać się ze ściąganiem podatków żyją we własnym, absolutnym świecie. Zamki stojące w sercu dzikich lasów, piękne panny i panowie czekający na rozstajnych drogach, polowania, opowieści i pojedynki, podróże i wyzwania wypełniające cały czas - trochę jak tolkienowscy, lepiej sytuowani Hobbici, którzy po prostu "mieli środki" i mogli się skupiać na samej treści swego życia, dość beztrosko. Pomyślałem sobie też że fajnie byłoby móc zagrać Rycerzem w świecie gdzie nie obowiązuje "złota logika", gdzie dokładnie wszystko jest podporządkowane Rycerskim obyczajom i postrzeganiu - tak właśnie urodził mi się Tradyr z pierwszego tysiąclecia Pierwszej Ery.
Jego granice były nieokreślone, raz mniejsze raz większe, zależące od tego kto i jak rządził z położonych na rubieżach zamków; siła Rycerskiej wizji i Słowotwórcze Mocarstwo Heroldów formowały i zapewniały materialną stronę egzystencji. Do tego stopnia, że Rycerze mogli wyruszać, rzadko ale jednak, na odległe wyprawy wojenne lub bardziej pokojowe do różnych osławionych Królestw - zupełnie jak w opowieściach o Królu Arturze, który zdobył między innymi... Rzym. Jeśli będziecie mieli czas i ochotę poczytajcie sobie coś z tych rzeczy, naprawdę warto. A jeśli nie - przypomnijcie chociaż taką "Pieśń o Rolandzie", która co prawda monotematyczna, przedstawia świetną wizję Rycerskiego świata.
I na koniec mała uwaga: nasze europejskie opowieści z tego rodzaju są "patriarchalne"; w Tradyrze natomiast mężczyźni i kobiety mieli i mają taką samą pozycję. Rycerki, "Heroldki", wojowniczki, królowe nikogo tam nie dziwią, ani teraz ani w dawnych legendach - przy czym dla obu płci używa się zawsze jednej, męskiej formy. Jest to stara, wywodząca się ze Smoczej Mowy tradycja, żaden rodzaj dyskryminacji.
« Ostatnia zmiana: Marzec 31, 2010, 04:52:09 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr
« Odpowiedź #5 dnia: Wrzesień 27, 2009, 12:21:51 am »
Wizja z wyimaginowanym Rycerskim światem jest świetna (zresztą rozmawialiśmy już o tym), pytanie, jak się ma źródło siły Mocarstwa Rycerzy (Honor) do ich wyobrażeń na własny temat. To znaczy - czy Rycerz sam ustala granice swojego Honoru? czy raczej istnieje jeden uniwersalny wzorzec, zamek bram, do którego każdy dąży inną ścieżką, ale który pozostaje taki sam dla wszystkich Rycerzy? Jeżeli to pierwsze jest prawdą, to czy Rycerzowi można udowodnić hańbę (Bandara Błaznów)?
Kurczę, z tą Heraldyką mogą wyjść naprawdę ciekawe motywy; gdyby wrzucić więcej istot, ważnych postaci w historii Tradyru, wiele z nich mogłoby mieć heraldyczne odwzorowanie (tak jak Koszmar), i nie mielibyśmy standardowych 'europejskich' godeł (lwy, gryfy, niedźwiedzie, lilie itp) ale właśnie abstrakcyjne istoty przedstawione symbolicznie (nawet nie jako 'zwierzęta', ale figury w herbie).
« Ostatnia zmiana: Listopad 10, 2010, 10:40:28 pm wysłana przez Bollomaster »
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr
« Odpowiedź #6 dnia: Październik 26, 2009, 12:23:46 am »
Myślę, że Honor jest czymś zewnętrznym, danym i stałym - ale im wyższe jego partie, tym bardziej abstrakcyjne. Tak naprawdę do teraz nie ma pewności czy słuszność (Honor) stała po stronie Błaznów, czy zgładzonych przez nich Rycerzy; prawda jest taka że w ostateczności Król użył najsurowszej, najbardziej niszczycielskiej broni i zakończył całą epokę Bestialskim aktem zniszczenia... Wiele - między innymi lęk i bezradność rycerstwa Tradyru w obliczu Czarnych Rycerzy - wskazuje na to, że sprawa nie była tak czysta i prosta jak się powszechnie uważa.

Godła: hai!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr
« Odpowiedź #7 dnia: Listopad 16, 2009, 12:52:46 am »
Tradyrski Treiumwirat: albo Rada Legionowa, powoływana w chwilach największego kryzysu, zdolna radzić sobie z największymi wyzwaniami. Jej przywódcą jest Pendragon.

Konie Tradyrskie: wcielone duchy zmarłych rycerzy (jedyny dobry patent jaki wyłowiłem z fylmu "krul artur")

Tradyr: pęta tradycji
« Ostatnia zmiana: Marzec 04, 2010, 10:48:17 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr. Kobieta-kot, czyli krótki tekst o pewnym ideale
« Odpowiedź #8 dnia: Marzec 04, 2010, 10:42:32 pm »
Kolejna cegiełka budująca obraz tego kraju: oto tradyrski ideał kobiecości.
Wiotka, szczupła, wręcz drobna dziewczyna o wąskich biodrach i kształtach niezbyt obfitych. Twarz trójkątna. Włosy koniecznie długie, gęste i zadbane, raczej proste.
Ciekawostka pierwsza: kobieta - kot. Wystudiowane pozy: ułożenie ciała w sposób nie tyle prowokacyjny czy lubieżny, co "leniwie bezwładny", bezmyślny - zupełnie jak u kota, który potrafi przeleżeć godzinę ze zwisającą z fotela makówą. Żadnego wysiłku, grymasu wymuszonego przez zdrętwiałe mięśnie; twarz powinna wyrażać znudzenie lub obojętność, ciało - choćby w najdziwniejszym położeniu - musi być odprężone. Jest to niezwykle istotne, nie tylko ze względu na jako taki komfort czy wręcz zdrowie tradyrskie kobiety ćwiczą się w "odmiennej naturalności" - oczekuje się od nich, że podobnie jak zwinne, prężne kocice będą zdolne w ułamkach chwili łamać bezruch, poruszać się dynamicznie i z gracją po kilku godzinach spędzonych w wymyślnej pozie. Zwyczaj rozwinął się przez tysiąclecia do tego stopnia, że powstały już całe systemy układów, mistrzowie i mistrzynie sztuki "układania ciała", ilustrowane księgi pozycji...
Można dodać, że nie jest to zwyczaj czysto kobiecy; niektórzy mężczyźni również praktykują podobne zachowania. Nie budzi to jednak sympatii; nazywane nie zniewieściałością, lecz "dwulicowością" - chociaż wiele tradyrskich kobiet jest znanych z zamiłowania do "dwulicowych" mężczyzn. Z drugiej strony, rozrośniętą tradycję niepostrzeżenie przekształcono w sztukę dla sztuki; stąd sarkania niektórych na puste "nowe mody" ("nowy" to w Tradyrze co najmniej kilkuwiekowy...), a nawet ostracyzm towarzyski. I jest jeszcze strona trzecia, czyli bezpośredni związek tego aspektu kobiecości z atrakcyjnością. Zresztą to zaledwie początek całego tematu; drapieżne, kapryśne usposobienie; niezwykła waga przywiązywana do wyglądu i ubrania, specyficzna moda - bycie kobietą idealną w Tradyrze to wyzwanie doprawdy Smocze.
Ciekawostka druga: młodość. Kobieta powinna być młoda - nie chodzi tu jednak tyle o wygląd czy twarz co pewien rodzaj werwy, ukrytego zapału, wewnętrznego żaru którego nie musi stłumić nawet późny wiek. To właśnie ta cecha sprawia że w ogólnym rozrachunku starsze kobiety mogą wygrywać z "idealnymi kotkami", które prezentują się cudownie ale tylko gdy milcząc trwają w bezruchu. Wiele z nich nie posiada tego ognia, woli działania, decydowania. A według tradyrskiego stereotypu, mężczyzna może okazać znużenie, nawet się poddać, opuścić ręce - ale kobieta, kobieta w ostatecznej sytuacji musi być aktywna, niezłomna i niestrudzona... Stąd też pogląd że Tradyrowie, szczególnie młodsi, wolą żenić się ze starszymi kobietami*. Inny fakt jest taki, że Tradyrowie jako nacja starzeją się wolniej niż większość śmiertelników (choć nie do tego stopnia co Halruanie, którzy schodzą z tego padołu jako 120-letnie młodziaki). Wygląd wyglądem, ale jeśli ktoś rodzi się z owym cenionym zapałem (Tradyrowie uważają że jest cecha kobiet) zachowa go praktycznie do końca życia. Jest to niewątpliwie dziedzictwo rtęciowych napojów i złotego chleba z nieskalanych czasów.



*na szczęście jak dotąd nikt nie wrzucił Freuda do SOŁPa...
« Ostatnia zmiana: Maj 19, 2010, 04:34:14 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr
« Odpowiedź #9 dnia: Maj 30, 2010, 09:28:53 pm »
Taka historia:

Dawno, dawno temu, kiedy szale czwartej Wojny Totalnej przechyliły się na stronę wrogów Tradyru, kiedy synowie Króla konali na Sen Gerez'h - Polach Przełamania - jedna kobieta wystąpiła przeciw całej, zwycięskiej armii. Na imię miała Anverania Arkden i była, oczywiście, Rycerzem. Heroldowie powiadają, że pasowała się własną dłonią i że jadąc na spotkanie valuzjańskich legionów zabrała z rąk martwego giermka sztandar zwany "Wspaniałym Znakiem Smoka" (Pendragon). I jeśli teraz przejdę do sedna nie będzie to oznaczać, że pominąłem wiele istotnych wydarzeń - bo koniec losów tej kobiety był już bliski, przesądzony kiedy skierowała Rumaka na wschód, w stronę płonącego nieba. A miała wtedy nie więcej niż dwa razy po siedem lat, i to był jej pierwszy i ostatni wyczyn Rycerski. Oto z okrutną, bezwzględną Pogardą wjeżdża między wrogie zastępy; nie mknie żadna strzała, nie podnosi się nawet jeden miecz, szkarłatni i złoci valuzjańcy żołnierze rozstępują się na boki. Dziesięć tysięcy zakutych w zbroje, gotowych do walki ludzi cofa się przed jednym glinianym hajotem - tak że w końcu Anverania dojeżdża ze swoją Pogardą pod wysokie namioty dowódców. Wtedy na jej spotkanie wychodzi potężny, okryty pancerzem ze skóry Smoka Iskander, pierwszy z wodzów Valuzji, człowiek w którego żyłach płynie zimna krew starożytnych gadów. Jego orężem przeciw Rycerskiemu mieczowi Anveranii będzie słynna buława której uderzenie gruzuje najwytrzymalsze mury.
Walczą i Anverania ginie.
Wtedy dzieje się rzecz niezwykła: jej Rumak, dzielne, nieustraszone zwierzę, klęka przed Iskanderem. Czerwona jest zbroja zwycięzcy, czerwona krew poległej i czerwony zachód Słońca - a najwierniejszy przyjaciel Rycerza oddaje hołd jego zabójcy.
W przedłużającej się ciszy, Iskander z krzywym uśmiechem dosiada wierzchowca; doprawdy, trudno sobie wyobrazić większy tryumf.
Nagle Rumak rzuca się w galop, w obłąkańczy bieg - obalając żołnierzy, przesadzając szańce wypada z wrogiego obozu i rzuca się jednym, tęczowym skokiem z pionowego urwiska w fale i skały u jego podnóża. Morze Zmierzchu pochłania zwierzę i najmocniejszego z ludzi Valuzji.



I teraz coś wam powiem. Chyba nikt w Tradyrze nie zna tej opowieści. Zapytajcie pierwszą lepszą osobę w Karrimie, albo w Słupach Czasu o śmierć Iskandera i czwartą Wojnę Totalną - stawiam dziesięć do jednego że usłyszycie, sucho i krótko: "Iskandera zabiła kohorta Rycerzy - i to był koniec całej wojny". Ale spróbujcie zaprzyjaźnić się ze zmęczonym giermkiem, tym który właśnie odpoczywa nad kubeczkiem wina po ciężkiej podróży - niech no opowie coś o Rycerskich Rumakach. I chociaż dziewczyna dopiero wyszła ze stajni, gdzie - zanim się najadła i odsapnęła - musiała zadbać o wierzchowca swej Pani, zagadnięta zarzuci was rojem słów. Na pewno wspomni, że w tych szlachetnych zwierzętach odżywają na nowo dusze poległych Rycerzy oraz, być może, opowie wam taką legendę:

Było sobie kiedyś dwóch rycerzy. Jeden był rycerzem Króla tej krainy i w jego imieniu dzierżył swój honor. Drugi, sławny ze swej mocy, nosił czarną zbroję i sam sobie był panem. I tak się stało, że tych dwóch spotkało się na szczycie wysokiej góry i nie było im dane usiąść na jednym siodle i pić z jednego kielicha - kiedy tylko się ujrzeli, wiedzieli iż są śmiertelnymi wrogami. Dobyli mieczów i starli się z wielką siłą i nie trwało to dłużej niż krzyk orła kiedy rycerz Króla otrzymał śmiertelny cios. Lecz walka jeszcze się nie skończyła: oto rumak tego rycerza podszedł do zwycięzcy, pochylił przed nim głowę i ukląkł, tak jak koń klęka tylko przed Królem. A czarny rycerz był tak zaślepiony chwałą własnego honoru, że dosiadł Rumaka. I wtedy nieugięty rycerz razem ze swym jeźdźcem rzucił się ze szczytu góry: pięć tysięcy łokci niżej, u jej podnóża Królewska ziemia odebrała życie im obu. A działo się to dawno, dawno temu, lub - niewykluczone - wczoraj zaledwie.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 25, 2011, 08:22:30 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr
« Odpowiedź #10 dnia: Maj 31, 2010, 03:41:38 pm »
Ha! Złowrogie! 'Tak jak koń klęka tylko przed Królem', dobre!
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr
« Odpowiedź #11 dnia: Listopad 10, 2010, 09:51:15 pm »
- Nikt nie będzie wsadzał do więzienia członków mojej załogi - warknął rozgniewany Temeraire, machając ogonem; uniósł się i zamachał skrzydłami, a cały okręt zadrżał. Wiał wiatr od wybrzeża Sahary, za trawersem, żagle ustawiono maksymalnie ostro, by utrzymać kurs na południowy wschód, i smocze skrzydła zadziałały jak niezależny i przeciwny żagiel...
Naomi Novik, Nefrytowy Tron

Strasznie mnie to zainspirowało: tak prosty i jednocześnie niesamowity patent, rozpoztarte smocze skrzydła jako dodatkowe żagle. Jak podają kroniki, jeszcze półtora tysiąca lat temu, kiedy wymierały ostatnie Smoki, bywało że Eoni Słów wspomagali sterowność tradyrskich okrętów - a wtedy "żadna kipiel nie była im straszna". Jest to już jednak okres schyłkowy, czas więdnięcia, poblask czegoś bardziej niesamowitego. Tysiąclecia wcześniej, kiedy zamiast Interioru istniały bliźniacze morza przedzielone Magią, po Oceanach świata pływały prawdziwe smocze korwety...
Ze stoczni, spod ludzkich rąk wychodziły jedynie szkielety statków - pokłady wsparte na nielicznych wręgach, maszty z których szczytu widziało się kil, okręty bez burt, z rufami i dziobami które wyglądały jak monumentalne łuki, bramy szeroko otwarte na morze. Wiele z tych zaklętych konstrukcji, związanych nie żelazem ale słowem, przetrwało do teraz; można je oglądać na czarnych plażach pod murami Redh Sierw. Nie są to, jak mówią obcokrajowcy, wraki ale (nadgryzione co prawda przez czas), żywe świadectwo geniuszu starożytnych Tradyrów. Wyrwy poszyciu, obłędny na pozór rozkład wsporników, potężny i zbyt szeroki kil, wszystko to usprawiedliwiała i uzupełniała obecność Smoków.
Korwetę najpowszechniejszego typu współtworzyło pięciu Eonów. Pierwszy zajmował miejsce na dziobie, głowę wysuwał naprzód, skrzydła odciągał wzdłuż grzbietu tworząc kadłub dla przedniej i w środkowej części okrętu. Do rogów, szyi i karku zaprzysięgano mu frontowy takielunek, paszcza i opancerzona pierś stawały się najstraszniejszym taranem. Dwa następne Smoki zajmowały miejsca dalej wzdłuż stępki, zwrócone głowami ku rufie - łabędzio wygięte szyje wspierały ją z obu stron, w zasięgu paszcz było wszystko z tyłu korwety. Na krańce ich skrzydeł nakładały się, przylegając ściśle, skrzydła Smoka dziobowego. W ten sposób trzej Eoni tworzyli niemal całe poszycie; ostatnią wyrwę, między Smokami burtowymi, zamykał Smok rufowy. Wspięty na tylne nogi, z rękoma wspartymi na karkach kadłuba, zahartowane plecy wystawiał ku morzu, głowę trzymał w górze nad pokładem. Jego ogon był sterem, paszcza równała się setkom armat na burtach, a gdy uderzał skrzydłami - korweta płynęła wstecz. Ostatni ze Smoków mógł dodawać swoje skrzydła do powierzchni żagli, kłaść się na pokładzie głowę opierając na głowie Smoka dziobowego, mógł walczyć na burtach albo na rufie, albo legnąć na miejsce zabitego - słowem stanowił oddział wsparcia.
Chwała i potęga tych korwet przetrwała Daar Hezellon, Kres Smoków i nawet Wojny Władców. Jeszcze w połowie Drugiej Ery, kiedy w marynarce nie walczył już na stałe żaden Eon, armada Tradyru, "Prawe Ramię Królestwa", budziła taką grozę że większość nadinteriorskich krajów bez słowa protestu składała hołd królom z Karrymy. Miażdżące zwycięstwo Albionu w Bitwie Legionów prawie dwa i pół tysiąca lat temu oznaczało świt nowego mocarstwa morskiego, ale coś ze starych tradycji przetrwało do teraz.
« Ostatnia zmiana: Listopad 29, 2010, 09:28:02 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr
« Odpowiedź #12 dnia: Grudzień 18, 2010, 11:02:21 pm »
Tradyrskie odtwarzanie historii: inscenizacje bitew?



(...) w czasie walk o Jerozolimę niesubordynowanych żołnierzy karano w jedyny sposób - kazano im na pewien czas odejść z linii walki; była to najgorsza kara dla żołnierza izraelskiego (...)
Marek Hłasko, Piękni dwudziestoletni

Jakie to tradyrskie!
« Ostatnia zmiana: Styczeń 08, 2011, 04:11:55 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr
« Odpowiedź #13 dnia: Marzec 09, 2011, 08:49:58 pm »
"Pragniesz pokoju - trzymaj w domu naostrzony miecz"

Bardzo tradyskie!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Tradyr
« Odpowiedź #14 dnia: Marzec 11, 2011, 09:26:37 pm »
'King's speech'

Jąkający się król kraju takiego jak Tradyr...