Autor Wątek: Datalos  (Przeczytany 375 razy)

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Datalos
« dnia: Październik 02, 2008, 09:01:13 pm »
Życie to datalos, gra. Bez sensu, bez celu, bez końca. Zwycięstwo nie jest możliwe, za to przegrana – owszem, jak najbardziej. Wielu twierdzi, że jedna hamartia, pomyłka w ocenie sytuacji, pierwszy błąd – przesądza już porażkę, rozpoczyna ciąg wypadków prowadzących wprost do eksodosu, końca gry.

Uczestników datalosu nazywa się skenikosami, aktorami; są to śmiertelnicy którzy rzucają wyzwanie rzeczywistości, którzy pragną formować ją zgodnie z własną wolą. Ich wzajemne zmagania są pełne patosu i wzajemnego szacunku – nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się być inaczej – lecz nie mają jakichkolwiek reguł. Grę toczy się dla niej samej; jeśli można mówić o jej celu to jest nim jak najdłuższe utrzymanie się na scenie. Obok skenikosów istnieje również synchoros (1), chór, szara i bezładna masa pozbawiona własnej świadomości; ona nie bierze udziału w datalosie – ona jest brana, jest używana, jest kształtowana. Skenikosi nie mają jednak – i nigdy nie będą mieli – władzy całkowitej nad synchorosem. Dzieje się tak ponieważ w datalos ingeruje siła nieodgadniona i niepoznawalna – Fatum – manifestująca się poprzez działania swych wysłanników i emanacji – koryfeuszy. Ich wpływ na synchoros jest przemożny, niezwalczony; konfrontacja koryfeusz – skenikos zawsze kończy się porażką tego drugiego. Postępowanie z Fatum wymaga wielkiego kunsztu gry, wspaniałego i subtelnego zastosowania całej poznanej przez skenikosa techne; można to porównać do przewidzenia kataklizmu, ściągnięcia na jego obszar swoich wrogów i jak najszybszej ucieczki. Każda ingerencja sił wyższych, a także nagła i niespodziewana zmiana sytuacji jest zwana theos ek mechanes.

Skenikosi o wielkiej (niekoniecznie obiektywnie) techne łatwo wpadają w sidła hybris, dumy która stała się zaślepiającą pychą; od teraz już tylko chwile dzielą ich od hamartii. Hybrisami nazywa się też skenikosów którzy osiągnęli niesamowity, wręcz koryfeiczny, stopień sztuki; nawet jeśli pokonali samych siebie, ich los i tak jest przesądzony – przekroczyli bowiem granice wytyczone przez Fatum.

Niektórzy skenikosi nie potrafią przyjąć że datalos istnieje dla siebie samej. Wielu z nich twierdzi, że jej celem jest katharsis, oczyszczenie, które można osiągnąć tylko w kontakcie z coraz doskonalszą techne i które prowadzi do zrozumienia Fatum. Dla innych sensem gry jest zwycięstwo, możliwe do osiągnięcia gdy działa się w myśl zasady trzech jedności; akcji, miejsca i czasu. Oznacza ona, że tylko jeden wątek, jeden splot wydarzeń prowadzi do sukcesu; w jego obrębie każdy skenikos ma własną rolę do odegrania, a odniesienie zwycięstwa jest możliwe w Czasie wyznaczonym śmiertelnemu skenikosowi przez Fatum. Inna interpretacja jedności Czasu głosi że przyszłość nie ma wpływu na przeszłość, albo że w datalos wpływ ten można zignorować.

Poniżej opisałem kilka(naście) rodzajów techne. Niektóre są podobne do tego co w jasnomagii nazywa się “sztuką rozmowy” – ale tylko podobne; każda z nich stanowi zupełnie nowy wymiar umiejętności. Inne techne badają strukturę samej datolos. Po przeczytaniu tego wszystkiego dobrze będzie jeśli chociaż przez chwilę się skupisz i zobaczysz ten system, spróbujesz nałożyć go na codzienny świat dookoła siebie. Poczuj się jak skenikos; poczuj obecność synchorosu – nie panujesz nad całym, lecz z jego poszczególnymi uczestnikami możesz zrobić co tylko zechcesz. Wyobraź sobie innych skenikosów, sieci intryg które splatają i w które się zaplątują. Dodaj do tego niezwalczone Fatum i jego wszechpotężnych emisariuszy – koryfeuszów i -- poczuj, że to już wszystko. Nie ma nic więcej; cały świat który znałeś wcześniej zostaje zamknięty w tych kilkunastu pojęciach, w tym meta-systemie. Nie ma nic ponad to, nic więcej.
Trochę straszne.




(1) “ch” jest wymawiane w wyrazach z języka xeklanejskiego jak “k”.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 24, 2010, 05:00:38 pm wysłana przez Bollomaster »

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #1 dnia: Październik 02, 2008, 09:04:42 pm »
STYHOMYTIA: niezwykła elokwencja; porównanie jej do szermierki nie jest tylko przenośnią. To jest szermierka; słowa w we wprawnych ustach są równie mordecze co miecz w doświadczonej dłoni. Styhomytia pozwala narzucać wolę, urabiać zarówno synchoros jak i skenikosów; legendami datalosu stały się styhomahie toczone przez Hybrisów z koryfeuszami. Efekty styhomytii są błyskawiczne; ich trwałość jest trudniejszą sprawą – gdy przegrany skenikos w końcu oddali się poza zasięg słów zwycięzcy zacznie myśleć nad tym co się wydarzyło i może zrozumieć, że został zmanipulowany. W przypadku synchorosu styhomytia jest znacznie bardziej skuteczna – słowa nawet średnio wprawnego skenikosa mogą uśmiercić na miejscu jego uczestnika.
Najniższy poziom styhomytii to zdolność błyskawicznej riposty trafiającej dokładnie w serce znaczenia – kilkoro słów przecina momentalnie wszelkie pretensje; przeciwnik jest oszołomiony i upokorzony (na pewnej płaszczyźnie styhomytia jest równie brutalna co walka ciężką bronią – upokorzenie przegranego jest więc jej integralnym, choć często nieporządanym elementem), słuchacze zaskoczeni; nierozumiejący i oczarowani jednocześnie. Większość z nich już po kilku uderzeniach serca nie będzie w stanie powtórzyć słów które padły – pozostanie tylko wrażenie które wywołały.
Wyższy poziom owej techne to umiejętność toczenia pojedynków – rzecz jasna nie z członkami synchorosu lecz z innymi skenikosami. Słuchacze są ogłuszeni, zagubieni, po kilku chwilach prób zrozumienia tego co się dzieje będą próbowali odejść poza zasięg słów, gdzie powoli dojdą do siebie. Jeśli nie będą mogli tego zrobić, głosy rozmówców zaczną dosłownie wytrącać z nich dusze – niektóre z efektów to całkowity lub częściowy paraliż, utrata słuchu lub głosu.
Najwyższy poziom to styhomytia szybka niczym światło; słowa są wypowiadane tak cicho, że pozornie nikt, oprócz mówiącego, ich nie słyszy – w rzeczywistości, manipulując zasięgiem, skenikos może sprawić, że pozna je każdy w promieniu kilkunastu metrów lub pojedyncza osoba – oddalona o kilka kilometrów. Ich wpływ jest subtelny, niezauważalny i może być bardzo rozległy; efekt jest długotrwały, bo słowa mocno wbijają się w słuchacza, sprawiając, że sam będzie walczył o uznanie narzuconych przekonań.

MONODIA: przemówienie, monolog, budzący potężne emocje i silną empatię. Słuchacze skupiają się całkowicie na mówcy; przestają myśleć, przestają analizować jego słowa – podobnie też działają, z zapałem ale bez żadnej refleksji. Zrozumienie przychodzi znacznie później albo nie pojawia się wogóle – ofiara monodii do końca życia jest granitowo pewna że postąpiła zgodnie ze swymi przekonaniami.
Wyższy poziom to charysma erdańskich Egzekutorów; skenikos może porwać całe, kilkunastotysięczne miasta. Jego słowa, powtarzane przez “zawojowanych” innym osobom zachowują część magnetycznego czaru, sprawiają że słuchacz “z drugiej ręki” będzie chciał przynajmniej posłuchać samego mówcy...
Najwyższy poziom to monodia tchnąca ładunkiem uczuciowym o sile bomby anty-grawitacyjnej; słuchacze umierają z żalu, rozszarpują się na strzępy z wściekłości, mdleją wycieńczeni płaczem – gdy upłynie dłuższy Czas, większość z tych którzy przeżyli popadnie w obłęd.
Niewielu skenikosów stosuje monodię. Chociaż jej skutki są teoretycznie potężniejsze niż efekty styhomytii, mówca jest bardzo podatny na atak – wystarczy jedna styhomytyczna riposta aby obrócić sytuację o sto osiemdziesiąt stopni; do tego masowość monodii zostawia w synchorosie ślady czytelne dla każdego skenikosa.

MIMESIS: zdolność naśladowania, przekształcania.
Najniższy poziom to wczucie się w innego skenikosa, wewnętrzne naśladownictwo – w celu poznania i zrozumienia jego motywacji i celów. Do zainicjowania homoios, upodabniania, wystarczy jedno ukradkowe spojrzenie na ofiarę, a nawet imię, którym kiedyś się przedstawiła (niekoniecznie prawdziwe!); proces trwa kilka tygodni ale żadne kontakty z celem go nie przyśpieszą. Kopia nie ma nic wspólnego z odwzorowaniem umiejętności czy wyglądu – jest to jakby pryzmat przez który można ocenić jak postąpiłaby w danej sytuacji ofiara.
Wyższy poziom to umiejętne posługiwanie się tym co jest, co mogłoby być i tym czego nie ma; nie oznacza to tylko umiejętności sprawnego oszukiwania. Taka mimesis pozwala na “skłamywanie” innych, na niepostrzeżoną zmianę i przekształcenie cudzej istoty. Manipulacja mimetyczna przewyższa pod względem subtelności styhomytię i, o całe nieba, monodię – jest po prostu niezauważalna. Co więcej można skłamać samego siebie, zmienić dowolnie swoją osobowość – wraz z ograniczeniami które z niej wypływają.
Najwyższy poziom polega na wyobrażonym rozwiązywaniu sieci wypadków, na konstrukcji wirtualnych strategii na niesamowitą skalę, strategii obejmujących możliwości postępowania dziesiątek osób. Oprócz licznych homoiosów, skenikos tworzy również modele synchorosu (najrozleglejsze uwzględniają nawet theos ek mechanes) i zaczyna ścierać ze sobą wszystkie elementy, przyjmując i odrzucają kolejne alternatywy aż do ukształtowania planu zbliżonego do doskonałości. Być może zaledwie kilku Hybrisów postępuje w ten sposób – wymaga to kilkudziesięciu lat ciężkiej pracy; większość zadowala się tworzeniem fragmentarycznych taktyk – co i tak jest Czasochłonne.
Poziom koryfeiczny: natychmiastowe przekształcenie się w daną osobę, wierne i pełne naśladownictwo, metahomoios, absolutna i całkowita kopia całej istoty, jej umiejętności, talentów, pamięci. Być może również: podział na wiele osób połączony z nad-upodobnieniem – koryfeusz mógłby stać się członkami synchorosu posłusznie spełniającymi wolę skenikosa – do Czasu. Nieliczni twierdzą że koryfeusze używają również mimesis na skenikosach – jeśli to prawda aktorzy są naprawdę tylko bezwolnymi pionkami Fatum.

EPIDROME: techne pogardzana wśród skenikosów lecz potajemnie stosowana przez wielu. Polega na czerpaniu energii mentalnej z synchorosu; ciepłe uczucia, wsparcie, zaufanie, wierność wzmacniają skenikosa, dodają sił jego znużonej woli. Epidrome umożliwia też najpełniejszą kontrolę nad członkami chóru, najmocniejsze ich związanie ze skenikosem; takiej więzi może nie przerwać nawet śmierć jednej ze stron.

ENHYBRIS: okiełznanie pychy; zdolność rozwijana przez najpotężniejszych skenikosów, Hybrisów, polegająca na czystym, niezaćmionym spojrzeniu na siebie samego, na swoją techne – w celu uniknięcia hamartii. Rozwijanie enhybris wymaga długich godzin spędzonych na medytacji oraz szczególnego natężenia woli podCzas każdego, najdrobniejszego nawet działania. Ostatecznie jednak, wymęczony umysł kiedyś usypia – choćby na moment – okowy myśli rozluźniają się, wrota na chwilę pozostają uchylone i Fatum dotyka skenikosa. Być może samo ćwiczenie enhybris jest już objawem pychy.

PROLOGOS: ocena i analiza każdej sytuacji, szczególnie nowej i zaskakującej; wyłowienie kluczowych problemów, najistotniejszych faktów, najważniejszych niejasności; ich podsumowanie; rzucenie uzyskanych informacji na tło wiedzy zdobytej wcześniej; gotowość do działania w miarę rozwoju wydarzeń. Mistrzom prologosu to wszystko zajmuje kilka uderzeń serca.

EPEISODION: zdolność ponadzmysłowa pozwalająca ocenić w jakim stopniu dana sytuacja jest wynikiem działań skenikosów. Przyporządkowanie konkretnych akcji określonym osobom; splatanie sieci przyczynowo-skutkowych; poruszanie się po nich. W połączeniu z innymi techne pozwala z dużą dozą pewności wskazywać węzły dramatyczne, wydarzenia o szczególnym, fundamentalnym znaczeniu dla dalszej akcji.

STASIMON: kolejna zdolność nad-zmysłowa umożliwiająca rozpoznanie wpływu koryfeuszy na akcję, określenie zasięgu ich ingerencji, jej siły i precyzji. Stasimon jest podstawowym narzędziem zdobywania wiedzy o poszczególnych koryfeuszach; łącząc go z prologosem (oraz epeisodionem i wysokopoziomową mimesis) można próbować zdrowo-rozsądkowego przewidywania ich następnych akcji.

EKSODAIOS: ścieżka prowadząca do opanowania owej techne jest zagadką. Skenikosi którzy w jakiś sposób zdołali ją zgłębić, choćby ze wszystkich sztuk znali tylko tą jedną, godni są miana Hybrisów – jest jednak pewne, że długo nie będą go nosić. Eksodaios pozwala bowiem przewidzieć ingerencję Fatum; daje minuty, nieraz godziny, na kontrakcję przed atakiem który dopiero nastąpi. Wydaje się jednak, że nie posiada precyzji stasimonu – nie umożliwia identyfikacji koryfeusza ani określenia natury jego przyszłych działań. Pełna potęga eksodaiosu objawia się wraz z innymi techne – znając wszystkie (większość) sieci wydarzeń oraz węzły dramatyczne można określić na jakim obszarze dojdzie do manifestacji – i jaki będzie jej cel. Dosłownie “walka o koniec”.





Ostatnie uwagi:
1. Hamartia może być węzłem dramatycznym.
2. Wielu skenikosów hołduje optymistycznej zasadzie progresu; według niej techne nieustająco, choć powoli, ewoluuje i udoskonala się prowadząc (zależnie od wiary) do katharsis lub zwycięztwa. Dowodem miałoby być rozwinięcie prologosu w epeisodion, epeisodionu w stasimon i stasimonu – w eksodaios.
3. Liczni skenikosi, zainspirowani próbami zdefiniowania “magii” jako takiej, a dokładnie jej hierarchicznym rozumieniem, twierdzą że rozróżnienie skenikos – koryfeusz zależy tylko i wyłącznie od poziomu techne. Innymi słowy skenikos może stać się koryfeuszem. Ten gładki pogląd ma jednak kłopoty z równie gładkim ujęciem problemu Fatum.
4. Wszystkie te terminy, cała ideologia – zrodziły się na kanwie starożytnych xeklanejskich (kelanejskich) tragedii opiewających klęskę i upadek Acheronu. Ich forma była bardzo prosta i surowa – przez to tak piękna; zdarzeń których dotyczyły nie opisze żaden ludzki i Anielski język – były zbyt wielkie – ale xeklanejskim twórcom udało się ukazać ducha który im towarzyszył. Elficcy Monomahowie pierwsi przywrócili go z zapomnianych już dzieł z powrotem na prawdziwą ziemię i stworzyli zręby opisanych powyżej techne. Następnie idea została przejęta, zaadoptowana i przekształcona przez ich naśladowców. W końcu posłużyła za podstawę istnienia i działania większości “cechów jasnomagicznych”, organizacji poszukujących i zgłębiających wszelką wiedzę dla obrony ładu który je powołał; z nich w końcu zrodziły się stowarzyszenia szpiegowskie. Oczywiście nie wszystkie istniejące obecnie cechy wywiadowcze przeszły taką drogę; wiele nowych powstało wzorując się na starszych. Z tego powodu większość z tych nowo-tworów nie ma pojęcia w czym tak naprawdę bierze udział, nie zna datalosu. Na ich użytek oraz ogólniej, dla bezpieczeństwa które zapewnia tajemnica, starsze cechy potworzyły sobie fałszywe oblicza, wymyśliły kłamliwe metody działania i ukradkiem pokazały je światu. W rzeczywistości wszystkie kryją to samo, są obudowane wokół jedynego, prawdziwego rdzenia – datalosu. Wywiady ver'karskie, ebigeońska Głębina Gildii, winthorpska Oficeria Trzech Twierdz, Ślubownicy – członkowie tych cechów wiedzą, że są skenikosami. Wiedzą o datalos również członkowie Tyatu.
« Ostatnia zmiana: Marzec 21, 2010, 06:23:57 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #2 dnia: Listopad 23, 2008, 03:11:19 pm »
Nie gadaj mi o bluźnierstwie, człowieku; uderzyłbym słońce gdyby mnie znieważyło. Bo jeśliby mogło to uczynić, tedy i ja mógłbym zrobić swoje; zawsze istnieje tu coś w rodzaju sprawiedliwej gry, ponieważ zawiłość panuje nad wszystkim stworzeniem. Ale nawet ta gra sprawiedliwa nie jest mi panią...

Ahab, Moby Dick
« Ostatnia zmiana: Listopad 10, 2009, 04:53:56 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #3 dnia: Listopad 23, 2008, 03:17:47 pm »
Był jak gracz czujny, zwinny, zaciekły, który zdaje sobie sprawę że, tak czy owak, istnieje możliwość przegranej, ale jeśli choć na moment sroga, niezłomna wola w nim osłabnie, to przegranej może być pewny...

- Sutpen! To może oznaczać wojnę
- Przywykłem do wojny

Może zabili nas oni, ale nie pobili.


Absalomie, Absalomie!
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 30, 2009, 06:12:41 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos. Skok
« Odpowiedź #4 dnia: Marzec 20, 2010, 09:13:24 pm »
SKOK-ZE-SCENY: przegrywasz, przegrywasz, przegrywasz - ale tak długo jak żyjesz, możesz działać, grać, wyzywać Fatum. Tylko najdumniejsi nie znają, nie ćwiczyli owej sztuki ratowania głowy. Ta Tekne nie ma żadnej patetycznej, starożytnej nazwy, a praktyka teatralna jest tylko odległą inspiracją. Bo ilu aktorów w dziejach musiało rzucić rolę, przedstawienie, uciec precz z estrady już nie przed drwinami czy śmiechem ale - rozwścieczonym, żądnym krwi tłumem? Dla służek i sług teatru rzecz niewyobrażalna, Skenikosom bardzo bliska. Ocierając się o klęskę, balansując po świetle nad otchłanią porażki, każdy w końcu gubi krok, łamie słowa, odkrywa się otwartym i bezradnym wobec wroga. Można wrzeszczeć o wsparcie, ale wyniosła, patetyczna Duma, Pycha prawdziwego Aktora - ona sprawia że mało który Seknikos zdoła zawyć o ostateczną pomoc tak jak trzeba, całym sobą. Kto? Ja?! Ja, tak dumna, tak wspaniały, tak wprawna - nigdy! Musi być coś co mogę zrobić, zrobić o własnych siłach, wydobędę się - Sam. I albo giną wtedy, do ostatniej chwili sprężeni w dramatycznym wysiłku przełamania impasu albo - Zeskakują ze Sceny.
Tekne zasadza się na czystym, zwierzęcym instynkcie przetrwania, na wydobyciu i zintensyfikowaniu tej wspaniałej, nieszacowalnej "szybkości życia", siły co sprawia że ociężały grubas pomyka szybciej niż jastrząb, anemiczna istota pędzi długo i daleko gubiąc mnóstwo krwi, a wszystkie mięśnie leniwego ciała cofają się wstecz od spadającego żelaza. Skenikosi wydobywają z siebie ten dziki pęd i umacniają go w każdej emocji jakiej mogą sięgnąć - w umiłowaniu przyjemności, strachu, ambicji, przywiązaniu do rzeczy małych i wielkich, w pragnieniach które czekają na spełnienie. Przemieniają impuls, odruch plugawego ciała we wspaniały zryw wszystkiego, całej istoty - ich ucieczka, bo o tym przecież mowa, to cud dyscypliny i determinacji.
Zaawansowanie: trudno dokonywać tu jakiejkolwiek gradacji. Według Skenikosów istnieje, ma sens tylko jeden poziom tej Tekne - najwyższy. Nie błyskawiczne ruchy, nieprawdopodobna wytrzymałość czy zwinność, zdolność genialnej improwizacji na szlaku ucieczki: takie "wyczyny" to świadectwo braku perfekcji. Poprawnie wykonany Skok ze Sceny jest natychmiastową i nieprzewidywalną luminoportacją. Nigdy w część ściany, na środek morza albo bitwy - niemal zawsze w miejsce groteskowo wręcz dalekie, nieraz dzikie, a jednak Bezpieczne, w którym można odpocząć, złapać oddech, skąd można wyjść z nowymi siłami w nieznany świat.
« Ostatnia zmiana: Marzec 21, 2010, 06:22:59 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos. Tragedia
« Odpowiedź #5 dnia: Marzec 20, 2010, 09:53:51 pm »
TRAGEDIA: tragos-odos, czyli "pieśń kozła", słowo które dla Skenikosów ma wydźwięk niż dla nas odmienny. Nie wiem czy chodzi o żałobne brzmienie koziego beczenia, czy jakąś inną cechę tego zwierzęcia - ale Skenikosi widzą w nim symbol szaleństwa. I właśnie to, panowany obłęd, elastyczność która złamała bariery zdrowego rozsądku stanowi fundament na jakim wielu opiera swe Tekniki. Jeśli uświadomić sobie bezmiar powiązań, koszmarną pajęczynę w której podrygujemy wszyscy, otworzyć się na świadomość szarpnięć, pociągnięć i luzów, bezwład świata - stąd już tylko kroczek do utraty zmysłów. Teraz Skenikos dodaje dyscyplinę i wolę mistrzostwa, zamiłowanie sztuki i - wybiera dwie, dowolne więzi. Jedna - wyobraża sobie - oplątuje mu dłoń lewą i ciągnie go w lewo, druga - w stronę przeciwną. Najprostszy przykład: dwóch synkorowych mężczyzn z których każdy chce mieć Skenikosa (w dowolnym sensie); Skenikos poddaje się, ulega przyciąganiu raz jednego raz drugiego, raz jednego, raz drugiego, raz i raz i raz i raz... Aż w końcu coś się zrywa, oddziela, odpada, światło zyskuje nowy wymiar sprężystości, bezsensowność akcji forsowanej wolą łamie okowy umysłu i umysł sam siebie zabija wśród ryku kozłów, witaj gorzko-słodki Obłędzie. Coś podobnego wymaga oczywiście olbrzymiej (właściwie - szalonej) wrażliwości, nie wszyscy Skenikosi dysponują podobną cechą. Dlatego wielu decyduje się na czyn niebezpieczniejszy - rozhuśtanie nie synkorosem lecz - innymi Skenikosami. Otwiera się pole do rywalizacji, manipulacji albo zaciągnięcia długów wdzięczności: "za to, żeś stanęła po mojej lewej stronie ja spełnię jedną twoją prośbę".
Najniższy poziom: to zdolność gibkiej, żywiołowej improwizacji w stylu nie-elfickich Monomachów. Wejść prosto z ulicy na posterunek straży i podać się za nowego kapitana, chwytając każdy strzępek wiedzy jaki udało się wyrwać przy pomocy innych Tekne; wieść swobodną konwersację ze świadomością śmiertelnego niebezpieczeństwa; wkroczyć w sam środek dysputy, skupić na sobie uwagę, wykorzystać najdrobniejszą sposobność - to efekty zarówno Szaleństwa jak i Kontroli. Można, na przykład dzięki Prologosowi, wiedzieć co właśnie się dzieje - ale to Tragedia pozwala działać, działać nawet wtedy gdy na Skenikosa spada Fatum, kiedy jest ślepy z niezrozumienia. Oprzeć się na najlżejszej przesłance, chwycić się jej, skręcić w toku gry w nitkę i sznur Okazji, wykuć w natchnionym obłędzie zwycięstwo. (Na wszelki wypadek zaznaczę: w większości wypadków to jest szaleństwo "wewnętrzne" - nieświadomemu obserwatorowi działania Skenikosa zdają się być przesycone niezwykłą wiedzą, pewnością siebie).
Wyższy poziom: duch i umysł zostały już wyzwolone, teraz szaleństwo dotyka również ciała. Owocem jest nieprawdopodobna gibkość, elastyczność członków i rozciągnięcie stawów godne najlepszej akrobatki.
Oprócz tego, Skenikos może "wyłączyć" fizyczny strach przed zranieniem, cierpieniem - jeśli zechce, jest zdolny wybrać dowolne inne uczucie, zamiast najpotworniejszego bólu czuć łaskotanie. Wszystkie w ogóle doznania i emocje luzują się na swoich miejscach, wystarczy pstryknąć palcem, mrugnąć powieką żeby pospadały ze swych postumentów, zmieniły się w wielobarwny wir, kalejdoskop z potencjałem tysiąca konfiguracji. Tego środka używają Skenikosi zbyt mocno w swoim mniemaniu uwiązani do synkorosu - krwią i słowami (rodzina, przyjaciele) albo własną, wypaczoną Tekne (Epidrome obustronna). Doskonała metoda gdy potrzeba absolutnej bezwzględności.
Zdolność elastycznej reakcji wzrasta jeszcze bardziej. Od tej chwili Skenikos może działać jak mistrz w dowolnej niemal Umiejętności; czasem nie trzeba nawet pobieżnej obserwacji. Jego sztuka szermiercza, talent malarski, zdolność konwersacji budzą zdumienie nacechowane jednak nieuchwytną grozą. Te ruchy są zbyt swobodne, wyglądają jakby nic za nimi nie stało, jakby umysł wyłączał się z procesu tworzenia - takim samym gestem można nanosić farbę na płótno albo szlachtować człowieka...
Korzyści nie mogą przyćmiewać faktu, że Skenikos wchodzi na terytorium graniczne. Dalej, w głąb tej ciemnej krainy i ku nieznanemu horyzontowi siła obłędu rośnie i człowiek zaczyna się giąć niczym ciepły wosk. Pilnie hartowana i szlifowana wola dumnego Aktora zamienia się w zdradliwego węża, we wstęgę barw, w cokolwiek, traci moc. Skenikos przestaje być sobą. Zdolność poruszania się, nie! - płynięcia przez przestrzeń, szybciej niż dojrzy wizjoner, zdolność rozpraszania swej istoty i spajania się na nowo. Zdolność luminoportacji na życzenie, uśmiercania śmiechem, obdzielania synkorosu i Skenikosów obłędem. Zdolność przebywania jednocześnie w wielu miejscach. Jak daleko można zajść? Dla każdego limit leży gdzie indziej, jednak żaden z wymienionych wyczynów nie jest legendą - wszystkie są faktyczne, zaszły w rzeczywistości. Tak wyglądają możliwości Koryfeuszy, wysłanników Fatum, to jest arsenał z którym wchodzą do Gry. Dlatego są Skenikosi którzy wierzą w coś innego niż Katharsis albo walka dla samej walki - "droga kozła", szlak szaleństwa, który, jeśli przebyty w odpowiedni sposób wiedzie nie ku zatracie lecz wprost do kolejnego wyniesienia. Wszyscy bierzemy się z gliny; z synkorosu w Skenikosa - oto Rzeźbiarz - ze skenikosa w Koryfeusza - oto Potęga...
« Ostatnia zmiana: Luty 04, 2011, 08:43:53 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #6 dnia: Marzec 20, 2010, 10:43:09 pm »
Dwaj Skenikosi - prostacka konfrontacja, Krzyż;
Trójka Aktorów - szlachetny i patetyczny Agon, bitwa godna swych uczestników;
Większa liczba Tekników - bezrozumna młócka, w której o zwycięstwie stanowi Fatum, nie Tekne.

Może nie każdy Teknik podpisałby się pod takim poglądem, ale jest tu trochę racji. Agon jest najdoskonalszy jeśli chodzi o harmonię współzawodników; większa ich liczba oznacza zbyt wiele zmiennych, za dużo możliwości, niesprawdzonych opcji. Ślepy traf zaczyna odgrywać zbyt wielką rolę. A Skenikosi nie uznają czegoś takiego jak szczęście, jest tylko ich kunszt i moc Fatum.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 16, 2010, 10:03:15 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #7 dnia: Kwiecień 12, 2010, 05:18:51 pm »
AKROBATIKON, Skeniczna Sztuka Stąpania: piękna, finezyjna Tekne polegająca na wykształceniu i nieustannym podtrzymywaniu nieprawdopodobnego zmysłu równowagi, w odniesieniu do wszystkich trzech Jedności oraz w niemal każdej sytuacji życiowej.
Najniższy: Ciało. Teknik jest zdolny do największych wyczynów akrobatycznych; lina rozpięta setki metrów nad ziemią, targana wiatrem to dla niego szeroki szlak, doprawdy fraszka. Wyczucie balansu jest tak doskonałe, że Aktor zdaje się łamać prawa natury, kiedy idzie wychylony ponad przepaścią, albo w jednej chwili wstrzymuje pęd biegu i osadza się w miejscu, bez widocznego wysiłku. Najodważniejsi Skenikosi już na tym etapie próbują się na "Drodze Miecza" - bose stopy muszą pokonać dziesięciometrową klingę tak ostrą, że zdolną przecinać skały. Oczywiście - bez najmniejszego skaleczenia, choć w takim wypadku alternatywą jest raczej utrata nóg.
Wyższy: Umysł. Skenikos staje się niewiarygodnie odporny na obłęd (Tragedię) oraz zdobywa zdolność "równoważenia emocji". Na jednej szali kładzie biały strach, czarny smutek, czerwony gniew albo miłość, tak że waga przechyla się całkowicie na stronę rozszalałych uczuć. Wtedy drugą szalę dociąża Teknik swoją kutą, pełną ambicji Wolą, manipulując własnymi emocjami wedle uznania - oddając im pole, lub tłumiąc całkowicie.
Ciało i Dusza łamią kolejne granice możliwości: bieg po szpicach włóczni, wejście w piekło pożogi i marsz  m i ę d z y  płomieniami, kiedy siła żaru, a nawet brak powietrza nie wyrządzają najmniejszej szkody, uniknięcie astry (strzały) posłanej trojgiem rąk Astrejona.
To nie koniec! Duch uświadamia sobie swoją siłę, położenie w centrum istoty - od teraz Skenikos albo zostaje zmiażdżony w słownej konfrontacji, albo wygrywa ją w przepięknym stylu. Przykładowo, nie można go sprowokować do "potknięcia się o prawdę" - jeśli kłamie, to kłamstwo musi zostać wbite mu w twarz, wsparte mocą najpotężniejszych dowodów. Weźcie choćby tak częste sytuacje, kiedy Sprytny Detektyw nie mogąc przypieczętować sprawy, konstruuje pułapkę w której winny sam się ujawnia. Każdy winny, ale nie Teknik Akrobatikonu który pozostanie niewzruszony, a z dostępem do innych Sztuk wyciągnie jeszcze korzyści z cudzego podstępu.
Najwyższy Dusza. Akrobatikon tego rodzaju zapewnia ten rodzaj wewnętrznej stałości jaki jest niezastąpiony w konfrontacjach z Fatum. Opowieści o Mistrzach Datalosu powiadają że Akrobatyczna perfekcja jest jedynym co pozwala walczyć gdy rozpętuje się Kralizowe Theos ekMechanes, kiedy czerwień skręca się i paczy wokół zstępującego Koryfeusza. Istnienie i istoty zostają porażone, pchnięte wstecz, niezdolne do czynu przez jedno uderzenie serca (dla wysłannika Fatum to wieczność). Wszyscy i wszystko za wyjątkiem dumnego Akrobaty zdolnego kontratakować, rozwinąć pełnię swego kunsztu w tym samym epizodzie, wpłynąć na losy Gry gdy hamartia została przesądzona.
Skenikosów z tak perfekcyjną Tekne praktycznie nie sposób zaskoczyć, w niemal każdej sytuacji do nich należy inicjatywa.
Koryfeiczny: Wielu Skenikosów powiada że Koryfeusz nie musi utrzymywać Równowagi w jakimkolwiek sensie - on zmusza do tego cały świat, który trzęsie się wtedy w posadach, faluje jak wody jeziora wokół ciśniętego kamienia (chociaż, jeśli analogia ma być trafniejsza to ów kamień jest - wyspą). Tak samo Błękit strzępi się i drze dotykając czerwieni - emanacje Fatum są "prawdziwsze od prawdy". Jest to dramatyczne i patetyczne wyjaśnienie faktu że największym Mistrzom Gry, a nawet całym Dworom nigdy nie udało się ostatecznie pokonać jednego Koryfeusza.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 24, 2010, 04:53:15 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #8 dnia: Kwiecień 12, 2010, 06:25:38 pm »
DEMOS-GOGOS, Teknika wodzenia ludzi: demagogia w wydaniu Skenikosów nie odwołuje się do słów, mów, gry na najniższych, najsilniejszych emocjach - te, między wieloma, funkcje realizują inne Sztuki (Styhomytia, Monodia). Demos-gogos działa właśnie tak, jak się zwie - Aktor rozciąga Światło na synkoros i kieruje, prowadzi go jak nową część własnego ciała. Status tej Tekne jest dość dwuznaczny; z jednej strony bywa przydatna, z drugiej - tak samo jak demagogia jasnomagiczna - stanowi świadectwo braku finezji, jest jednym z bardziej prostackich środków do urzeczywistniania Ambicji. Przede wszystkim jednak: jest śmieszna, komicznie-żałosna z punktu widzenia obserwatora. Skenikos uprawiający Demos-gogos to jak dorosły grający dziecięcymi zabawkami, taka czynność nie licuje z powagą, godnością - z Aktorskim Patosem. Stąd dość głupawy kształt nazwy. Mimo tego (rzecz jasna), wielu Skenikosów ma w swych arsenałach również tą Tekne.
Poziom najniższy: jeden członek synkorosu na poziom Światła. Jasnomagiczna Nomika znacząco utrudnia rozpoczęcie i utrzymanie Tekniki; Nomika Pierworodnych, Krasnoludów Szlachetnych i Zachodu uniemożliwia Demos-gogos całkowicie.
Poziom wyższy: ilość synkorosu: Światło do drugiej potęgi. Nomika Zachodu i Krasnoludów staje się teraz "jedynie" znacznym utrudnieniem; Nomika Pierworodnych ciągle nie do sforsowania.
Poziom najwyższy: synkoros: jeden Tłum, czyli grupa dowolnej wielkości spojona jednym, silnym dążeniem (zrewoltowani niewolnicy, armia idąca do bitwy). Kolejny przeskok jakościowy: od teraz wyzwaniem są już tylko jasnomagie porównywalne do Ładów Pierworodnych. Na tym poziomie jest wykonalne opanowanie innego Skenikosa, lub - siebie samego.
["Zasada wyższego poziomu": Demos-gogos jest obarczony znacznym ryzykiem jako Teknika naginająca siły Światła do granic możliwości. Dlatego, jeśli Aktor chce wykonać Sztukę na poziomie z najwyższego opanowanego poziomu - musi wykonać test Cechy. Wyniki od 3-5 oznaczają sukces, ale każda jedynka i dwójka to redukcja Światła o I. Nawet mistrz Demos-gogosu (najwyższy poziom) nie będzie zdolny korzystać z jego pełnych możliwości bez ryzyka takiej porażki. Stosowanie poziomów "wyższego" i "najniższego" jest dla niego pod tym względem całkowicie bezpieczne.
Zasadę można również ominąć, tworząc grunt pod Demos-gogos, przygotowując synkoros na manipulację tego rodzaju: użycie Monodii, Mimesis, Styhomytii, Tragedii, szersze projektowanie okoliczności itp.]
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 13, 2010, 05:13:38 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #9 dnia: Kwiecień 16, 2010, 08:28:46 am »
AUTODROME, Samowiara: doskonała znajomość każdego zakątka własnej istoty – nie tylko jaźni, dążeń, pragnień jawnych i ukrytych. Teknika rozciąga się również na Ciało i Ducha; może być źródłem nieprawdopodobnej wręcz twardości, pewności siebie. Nie jest to jednak sztuka bardzo subtelna; kojarzy się z łamaniem, przepruwaniem, przebijaniem przez przeszkody, nie z finezyjnym opływaniem, obracaniem oporu. Skenikosi stojący na Autodrome w aktorskich konfrontacjach zazwyczaj ponoszą mniej lub bardziej spektakularne klęski – tak długo aż zwycięzca nie znajdzie się blisko, na zasięg wzroku, nie spróbuje dobicia ostrą Styhomytią albo Mimetycznej manipulacji. Wtedy Autodrome pozwala przetrzymać najcięższe, najszybsze ataki, sprawia że miażdżąca porażka zamienia się w tryumf.
Najniższy: pełna świadomość Trzech Jedności; Skenikos może używać ich niczym Łamacz. Jeśli weźmie do ust truciznę, będzie o tym wiedział w tej samej chwili i – jeśli Ciało dość mocne – będzie mógł ją zneutralizować. Jeśli zechce przypomnieć sobie pewien szczegół jaki dostrzegł kilka dni/ lat temu kątem oka może oddać się medytacji, dłuższej lub krótszej, i wydobyć z jasności Umysłu starą wizję (różnica między taką Autodrome, a Rak'ha Zerugon polega na trójkolorowej, opartej tylko na Ogniu percepcji, oraz na tym że można wydobyć i uszczegółowić tylko to, co ujrzało się świadomie).
Wyższy: możliwość łączenia dwóch Jedności w jednej akcji, bez dramatycznych następstw przekraczania Poziomu Energetycznego. Aura ładuje się jednak hajonami, i to w dwójnasób. Skenikosi którzy nadużywają wysokiego Autodrome są otoczeni bardzo silnymi pływami energii (przeskakująca moc galwaniczna, samozapalenia, donośne dźwięki); nawet najsłabszy wizjoner powiąże osobę Aktora z tymi efektami, a hajnomierze wręcz oszaleją. Taką Autodrome trzeba stosować z umiarem, dając disopsowi czas na rozpłynięcie, osłabienie aury.
Najwyższy: wszystkie trzy Jedności w jednej akcji.

[Wyższy]: fizyczne wnętrze Skenikosa ulega odmianie, staje się – naprawdę! – rodzajem Błękitowego horyzontu. Nadal trzeba się odżywiać, witalne punkty pozostają punktami krytycznymi i anatomia Aktora pozornie jest taka sama. Lecz:
-Skenikos może kontrolować przestrzeń pod powłoką skóry. Włócznia wbijana w ciało zagłębi się na kilkanaście centymetrów, pół metra, metr, wniknie wgłąb aż po ręce co ją dzierżą. A jednak, gdy wyrwana zostawi tylko niewielkie rozcięcie; Aktor w abstrakcyjny sposób rozciągnął swoje wnętrze, tak że ostrze ledwie otarło się o żebra, cała długość drzewca zgubiła się w innym wymiarze. Ta zdolność ma swoje ograniczenia. Pierwszym jest ból, eskalacja strasznego cierpienia – Ciało pozostanie niemal nienaruszone, ale Umysł może pójść w drzazgi. Po drugie, manewr stosuje się tylko do konkretnych obrażeń; upadki z wysokości, zmiażdżenia, upływ krwi z dziesiątów draśnięć – są ciągle zabójcze, jeśli wrogie działanie wpływa od zewnątrz, deformuje, zgniata Autodrome w niczym nie pomoże.
-Inna niezwykła możliwość to połykanie dowolnych przedmiotów, wręcz obiektów – jeśli tylko przejdą przez usta – oraz zdolność wyciągania ich na życzenie. Dwuręczny miecz (bez jelca), niewielka skrzynka, nawet płonąca pochodnia – zdają się znikać w trzewiach Skenikosa bez śladu. W rzeczywistości są przenoszone w pewne osobiste miejsce w Istnieniu, gdzie pozostaną nawet jeśli ktoś mimo wszystko zdoła rozpruć, otworzyć ciało Aktora.
[Wyższy]:
-Cała istota Skenikosa staje się plastyczna. Usta można rozciągnąć do połowy brzucha, połknąć całego człowieka, dziesiątki ludzi jeśli starczy czasu – a połykanym odwagi. Skenikosi próbują tego jednak bardzo rzadko; żywi trafiają bowiem tam gdzie martwe rzeczy, do najgłębszej części istoty Aktora, części nad którą nawet on nie ma zazwyczaj pełnej, jakiejkolwiek władzy. W większości wypadków polega ona na zdolności mieszania i wydobywania, bez jakiejkolwiek kontroli tego co dzieje się w środku. A Sanktuarium, bo o nim mowa, jest prawdziwym sercem istoty.
-Wewnętrzny Błękit ulega rozciągnięciu; Aktor jest zdolny wyciągać z siebie wszystko czego zapragnie, zupełnie dosłownie. Jadło, młode drzewko, dziesięć metrów złotego łańcucha – prawie zawsze są to mythaliczne majaki, rzeczy mające tylko pozór prawdziwości, rozpadające się prędzej czy później na skutek ostrości czerwonego świata.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 11, 2011, 05:26:56 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #10 dnia: Maj 01, 2010, 07:09:35 am »
OCENA PUBLICZNOŚCI: solidna Tekne Aktorska, wzmożenie Światła (przenikliwości) w kontaktach z synkorosem; na wysokich poziomach Sekenikos w ułamkach chwil może poznawać najbardziej strzeżone sekrety, najwstydliwsze tajemnice - wystarczy usłyszenie głosu, prześlizgnięcie się wzrokiem po osobie.
Paradoksalnie jednak, według powszechnego mniemania Aktorskiego towarzystwa, ten Kunszt nie powinien być rozwijany ponad poziom najniższy. Powód? Skenikos odpowie (załóżmy że to uczyni): rozwijanie zdolności oceny jest marnotrawstwem czasu i sił, są Tekne bardziej wartościowe. Jak urocza mieszanina prawdy i fałszu! Rzeczywiście, jest mnóstwo mocniejszych Sztuk, ale ta nie jest doskonalona z innego powodu: grozi tym że w bezrozumnej, bezwolnej, z zewnątrz powodowanej masie wyniośli Aktorzy ujrzą żywe, pragnące istoty, których miłość jest jak erupcje wulkanów, a gniew niczym napór morza. Zamiast mnóstwa chóru, gliny z którą można uczynić wszystko, będzie mnóstwo - jednostek, odrębnych osobowości. Być może "Ocena" jest najniebezpieczniejszą ze wszystkich Tekne...
« Ostatnia zmiana: Maj 12, 2010, 03:27:08 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #11 dnia: Maj 12, 2010, 03:53:27 pm »
Droga eliminacji: wielu Skenikosów stąpa szlakiem do zwycięstwa, wierzy że grę można - wygrać. Zazwyczaj jest to jakiś mgławicowy, epicki wyczyn, dokonanie pozagraniczne, przedmiot marzeń i temat patetycznych mów: pokonanie potęgi Koryfeusza, założenie Dworu, osiągnięcie skończonego mistrzostwa Teknik. Czasem jednak, niezwykle rzadko pojawiają się Aktorzy snujący plan bezlitośnie konkretny. Eliminacja. Nie zwycięstwo w krzyżach i agonach Sztuk, ale całkowite zniszczenie, uśmiercenie każdego napotkanego Skenikosa - wojna prowadzona tak długo aż "pod Słońcami światów" nie pozostanie najdoskonalszy z Mistrzów, ostatnia legenda Datalosu.
Aktorzy śmieją się i gardzą tą drogą, lecz niemal każdy czuje lęk przed tymi co na niej szukają swoich ciemnych przeznaczeń. Są to bowiem bezwzględni mordercy, łamiący wszelkie niepisane zasady w imię tryumfu, tym groźniejsi że z premedytacją wykorzystujący "niebiosa tajemnic", parawany pozorów jakie stawiają wokół siebie wszyscy Aktorzy. Każdy Skenikos w kulminacyjnym momencie pięknej kwestii, w pełnym blasku Świateł może zostać po prostu zarżnięty, zaszlahtowany przez konkurenta w którym nie zdołał rozpoznać zabójcy...
Siepacze, czyli Aktorzy wierzący w Eliminację tyleż samo razy chaotyzowali co wymuszali oragnizację skenicznego towarzystwa. Z jednej strony: podsycanie wiecznej nieufności i zwierzęcych lęków o istnienie, z drugiej: impuls do zbierania się, skupiania w aktorskie drużyny. Wiele słynnych zgromadzeń tego rodzaju - Dworów - powstało właśnie w celu zwalczenia nadpotężnych Hybris-Siepaczy.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #12 dnia: Październik 03, 2010, 06:25:18 pm »
Ciekawy przykład Skenikosa: "Q" z książki Luthera Blisseta pod tytułem "Q". Jestem w połowie, akcja naprawdę epicka; Niemcy, początki reformacji, każde miasto pełne proroków, wszyscy dyskutują o Bogu i teologii, stan wiecznego zagrożenia, co chwila wybuchają zamieszki i masakry. Głównym bohaterem jest pewien student który rusza w ten szalony świat jako "żołnierz Boga"... A gdzieś w cieniu nieustannie przewija się Q, agent papistów, szpieg i "działacz terenowy", który plotką, kłamstwem i finezyjnymi akcjami powstrzymuje rozwój Reformacji.
« Ostatnia zmiana: Październik 11, 2010, 04:57:27 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #13 dnia: Październik 11, 2010, 05:23:02 pm »
Jest pewna kwestia z którą każdy Skenikos musi uporać się samodzielnie: nieunikniony konflikt między czystą skutecznością a pięknem stylu, między wolą przetrwania i zwycięstwa za wszelką cenę a dumą z tego, czym się jest - nie co się potrafi.
Przekleństwem mistrzów manipulacji jest niewątpliwie sława "szarych eminencji", kiedy pierwszy lepszy człowiek w kraju ma świadomość że nitki wszelkich intryg zbiegają się w tej potężnej garści, zaciśniętej nawet nad głowami królów. Mówisz szczerze, mówisz prawdziwie - wszyscy węszą podstęp, kłamstwo, a wrogowie już planują jak skorzystać na twoich słowach. Nie kryjesz się w cieniach tronów, ani za kotarami pałaców - dla tych którzy widzą, dla tych którzy widzą a nie patrzą: stoisz w pełnym blasku na scenie świata, w pełni wyeksponowany, wysoko nad ciemną publiką. Nigdy nie mówisz w czworo oczu, a rozkazy nie szeptem i ukradkiem wydajesz: twój głos niesie się po całej sali, trwa echami pod jej sklepieniem, wibruje w sercach słuchaczy. Otóż to! grać swoją rolę dumnie i wyniośle, nie cofać się przed światłami i schodami co wiodą na górę - pokazać wszystkim miarę swego kunsztu, swojej aktorskiej nieskazitelnej tekniki i sprawić że świat złoży ci hołd, wyrazy najwyższego uznania. Głupcy z uwielbieniem w oczach, oporni - strachem w sercu, inni aktorzy z absolutnym szacunkiem.
Seknikosów kusi jednak inna, prostsza i łatwiejsza droga; przełknąć dumę, własną wspaniałość - wmieszać się w tłum gapiów, w gliniane chóry, stopić z ciemnotą i z tego bezpiecznego obszaru rozwijać i utrwalać swoje wpływy... Znany kilku, kilkunastu zaledwie osobom, żebrak spod jakiejś świątyni, drobny kupiec, miejski pisarczyk - któż by się domyślił że to twoja wola kształtuje życie tej ulicy, tego miasta i królestwa? Że nic się tam nie wydarza bez twojej wiedzy i przyzwolenia?

Wbrew pozorom, obie ścieżki są śliskie i wąskie: z jednej strony pragnienie uznania, władzy i luksusów może wypaczyć i osłabić każdego Aktora, z drugiej - życie nisko, w cieniu obraca zasady sztuki, fundament Teknik w proch.

Kojarzycie Henry'ego z Lostów? Jak dla mnie, gość jest niezłym przykładem Skenikosa, nieziemskiego mistrza manipulacji. Ale najskuteczniejszy był właśnie wtedy, kiedy zupełnie nie było wiadomo... że nim jest. Kiedy stracił maskę zwykłego człowieczka, chcąc czy nie chcąc stracił jeden ze swoich głównych atutów. Na tym etapie Skenikos musi całkowicie zaufać swojej Tekne; tylko ona stoi między nim a oszukanymi, rozwścieczonymi ludźmi którzy, osaczeni przez intrygi, zaczynają przypominać dzikie zwierzęta - kąsają bez ostrzeżenia. Pamiętacie podobne sytuacje z moich sesji? Ile razy już było tak że wasze postacie zabijały (Shivan)/ zamierzały zabić (Bekuer z Aldoru) takich manipulatorów - teraz, już, zanim powiedzą coś jeszcze?
« Ostatnia zmiana: Październik 11, 2010, 05:34:37 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Datalos
« Odpowiedź #14 dnia: Kwiecień 03, 2012, 05:12:25 pm »
http://www.filmweb.pl/serial/Sherlock-2010-528992

Ten Sherlock to prawdziwy skenikos, zdolności postrzegania, zestawiania faktów, żądza wyzwań, skupienie na swoich celach...