Otwarte Oceany Rozciągają się na sporej części południowego Interioru (zaznaczone na
tej mapie), aby dostać się do Albionu trzeba przez nie przepłynąć/ przelecieć nad nimi. Paradoksalnie ich powierzchnia jest znacznie większa od powierzchni Interioru (jak bardzo nikt nie wie, bo nikt ich nigdy nie przemierzył). Powstały zapewne jeszcze w Pierwszej Erze jako efekt wpływu Dziczy na Istnienie (Natuaferd); nie jest łatwo wytłumaczyć czym są. Zwykłe morze jest w ciągłym ruchu; jego zmienność wydaje się być nieskończona, fale raz płyną w jedną raz w drugą stronę. Znaczną część Otwartych Oceanów stanowią rejony (wielkości całych mórz) gdzie woda faluje tylko w jednym kierunku, a wiatr dmie zawsze tak samo; są to jakby kolejne warianty/ postacie zwykłego morza – jest więc ich niemal nieskończona ilość. Są morza na których szaleją wieczne, niezmienne sztormy i takie gdzie nie powieje żaden wietrzyk, lub wiecznie zamarznięte. Podobnie jest z wyspami, które istniały na południu Interioru przed powstaniem Otwartych Oceanów: jest nieskończona ilość ich wariantów. Mogą się różnić tylko tym że drzewo które rośnie na jednej, leży powalone na drugiej; zapadłej wiosce na jednej, może odpowiadać olbrzymie miasto na innej, albo sterta dymiących ruin. Jednak jest to zaledwie część Otwartych Oceanów; są one nieustannie powiększane przez pragnienia i wyobraźnię istot które po nich wędrują. Podróżnik może znaleźć tu swoje największe marzenie lub najgorszy koszmar, przy czym należy pamiętać o tym, że nie każdy wie czego pragnie... Można tu więc spotkać wszelkie istoty, trafić niemal w każde miejsce... Wioskowy głupek może stać się władcą potężnego imperium, ślepiec odzyskać wzrok, matka utracone dziecko, bohater zdobyć miecz zdolny przeciąć Gwiazdę i rumaka, który biegnie poza Czasem... Z tego powodu bardzo wiele istot świadomie wpływa na Otwarte Oceany; większość z nich już nigdy nie wraca.
Cokolwiek by nie mówiono, Otwarte Oceany nie są miejscem dobrym dla jakichkolwiek istot, może poza Potworami; prawie wszystko co się na nich znajduje jest nieprawdziwe i nie może istnieć poza ich obrębem. Są one jakby przedsionkiem Innego czyli Mythali, nieskończonej sfery pragnień, składającej się z czegoś w rodzaju równoległych rzeczywistości zmieszanych w jednym kotle. Zwykły śmiertelnik który po nich pływa w oczach
Ornungów, albiońskich Sterników, jest umierającym z głodu i pragnienia wędrowcem tułającym się po południowym Interiorze tak długo, aż nie umrze – a wtedy jego pragnienia ostatecznie połączą się z Otwartymi Oceanami i zaczną się dzielić nieskończoną wielość razy, wypełniając niezliczone rzeczywistości. Takich nieszczęśników może uratować wywiezienie z obszaru Otwarych Oceanów, choć i to nie zawsze skutkuje; ich umysły pozostają w Mythali i zapominają o potrzebach ciała.
Tu doszliśmy do kwestii Ornungów.
Na temat ich powstania – patrz „Historia” (o Potworach w Istnieniu).. Natura ich mocy jest dwojaka: po pierwsze widzą bardzo wiele „równoległych możliwości”, co daje efekt trochę zbliżony do widzenia przyszłości. Innymi słowy patrzą w mythale. Po drugie mogą się skupić całkowicie na „prawdziwej rzeczywistości” (patrzą w alal), dzięki czemu potrafią bez najmniejszego problemu przepłynąć przez Otwarte Oceany: gdy używają tego sposobu postrzegania są one dla nich po prostu zwykłym morzem, częścią Interioru. Zwykły śmiertelnik wpływa na Oceany niepostrzeżenie; wypłynąć nie jest już w stanie. Jeśli nie zatraci się w szukaniu swych pragnień jego śmierć będzie nawet bardziej bolesna. Przez resztę życia, starzejąc się w miarę upływu lat, będzie pływał od wyspy do wyspy, od dziwu do dziwu, nosząc w pamięci obraz tego ku czemu dążył, a czego nigdy nie zobaczy.
Otwarte Oceany stały się dla Albionu gwarantem bezpieczeństwa; każdy statek wypływający z jakiegokolwiek portu interiorskiego do Albionu musi mieć Ornunga – a ci (raczej) nie poprowadzą wrogiej floty na swój kraj. Bez nich nawet największa armada, czy to statków (pod)wodnych, czy powietrznych przepadnie bez śladu na Oceanach. Także dlatego Albion nie potrzebuje praktycznie żadnej armii. Jednym z najpoważniejszych zagrożeń na Oceanach są Potwory które są tam w swoim żywiole, szczególnie te które mają bardzo silny zarówno alal i mythal: czasami ścigają statki, a wtedy Nawigatorzy rozpoczynają ucieczkę pod zmieniającymi się niebami – co nie zawsze się udaje. Innym, jeszcze większym - jest arathański Xeld, flota Błękitnego Acheronu.
Wielkimi sprzymierzeńcami Albiończyków są krasnoludy, które starają się przeciwdziałać częstym próbom zdobycia magii Ornungów. W większości krajów za zabicie Ornunga grozi śmierć w straszliwych mękach.
Nieliczne przypadki przepłynięcia Otwartych Oceanów bez Sternika (zasadniczo zależy to od siły esencji):
- armada orków pod dowództwem Sesbahara; Albion został upokorzony w Bitwie Wstydu (orkowie zrezygnowali z zajęcia wyspy, pełni obrzydzenia dla zhańbionego wroga);
- bardzo rzadko: piraci kartaldorscy (tu raczej chodzi o szczęście);
- zdrada Ornunga: jedno z nielicznych zagrożeń samej wyspy;
- Ziemowit Piastowic na drakarze „Wuldar” (blaga, naprawdę dogadał się z pewnym Sternikiem na Winthorpie);