Autor Wątek: Kyar  (Przeczytany 450 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Kyar
« dnia: Maj 08, 2010, 05:05:38 pm »
Wizerunek pierwszy: Praczłowiek, Człowiek Gliniany albo Acheroński. Bezpłciowa istota wrysowana w okręg, stojąca na prostych nogach i z rozłożonymi ramionami - ale kończyn jest dziesięć razy więcej. Dziesięć rąk z prawego barku, dziesięć z lewego, dziesięć nóg z lewej strony bioder, dziesięć z prawej: czterdzieści rąk i nóg wyciągniętych promieniście na wszystkie strony w bok od ciała. To przedstawienie jest jednym z najstarożytniejszych jakie wyszły spod dłoni świadomych istot; wielu badaczy uważa je za symbol pierwszego Człowieka, wyłonionego z gliny przez samego Stwórcę, rozporządzającego wszystkimi możliwościami światów. Inni widzą tutaj Glinianego Człowieka, jedno z wyobrażeń Snu-o-Głodzie.
Tysiącletnie doświadczenia jasnomagii oraz pierwotna wiedza utrwalona w tradycjach Istnienia wskazują jednak na coś innego: właśnie i dosłownie tak może wyglądać człowiek-kyar kiedy podejmuje swoje Wyzwanie.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #1 dnia: Październik 07, 2010, 05:19:39 pm »
Kyar za którym idzie tłum istot; niematerialne majaki, manifestacja jego pamięci, wspomnienia dziesiątek i setek wartościowych przeciwników których pokonał na swojej Drodze. Te istoty mogą nadal żyć gdzieś zupełnie indziej, ale od czasu walk i oporu jaki stawiły dążeniom kyara - egzystują także w jego pamięci.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2010, 06:43:26 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #2 dnia: Listopad 02, 2010, 11:11:20 pm »
Wygląda jak coś w tonie "człowieka acherońskiego", część formy nazywanej "mandalą primogena". Imponujące!


kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #3 dnia: Listopad 06, 2010, 02:30:30 am »
Zupełnie nie rozumiem co napisałeś.

Ale za to widzę, że nowy Berserk... Muszę nadrobić.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #4 dnia: Listopad 06, 2010, 08:35:17 pm »
Pardon, już rozwijam.

Błękitny cień ma tylko jedną drogę którą może podążać, jest-tym-czym-jest i niczym więcej. Nawet jeśli zdaje się być wspaniałym monarchą, wielkim mędrcem, artystą - jest w pewnym sensie uboższy od najżałośniejszego żebraka. Gdyby więc spojrzeć na błękitową istotę przez pryzmat jej możliwości zobaczyłoby się jedną, prostą ścieżkę. Żadnego potencjału, żadnych wyborów, żadnych horyzontów poza tym jednym na którym istota się znajduje.
Piękno hajot, istoty prawdziwej, polega na tym że otacza ją rodzaj mistycznego kwiatu - błękitny obraz jej nieskończonego potencjału, zjawisko nazywane "mandalą alalu". W każdej chwili swojego istnienia, hajot może wybierać; wstać - siedzieć, mówić - milczeć, dłubać w nosie - zachować się kulturalnie. Jest to więc proces nieustannej kreacji, samo-tworzenia. Jednego dnia jesteś otwarta na ludzi, drugi najchętniej spędziłabyś w domu - wszystko jest w wiecznym, nieustannym ruchu, mandala alalu więdnie i rozkwita wciąż na nowo, horyzonty otwierają się i zamykają.
W miarę wzrostu potęgi, kyar zdobywa nowy rodzaj mocy, zdolność do manifestowania swoich błękitnych możliwości FIZYCZNIE. Powstaje wtedy niewiarygodna istota o dziesiątkach rąk i nóg, obecna na wielkim obszarze, absolutnie świadoma, totalnie dynamiczna, ideał kontroli. Efektywność takiej formy jest po prostu obłędna. Wyobraź sobie dwóch hajotów którzy walczą wręcz - mnóstwo tutaj taktyki i strategii, blefu i zdolności przewidywania. Jednak ze wszystkich możliwości ruchu-uderzenia, tylko jedna zostanie zrealizowana. Istota w "stanie primogenicznym" wciela te możliwości w życie NARAZ, w jednej chwili. Kilkadziesiąt jednoczesnych ataków, kilkadziesiąt bloków i zmian pozycji. Jednym słowem, drugi Gutts z tego obrazka nie byłyby impresją szybkości, ale realistycznym przedstawieniem tego co widać gołym okiem, tego co istnieje naprawdę.
Oczywiście, walka to tylko jeden z przykładów. Jedna z nazw tej formy, "Człowiek Acheroński", wiąże się z osiągnięciami Nuranów. Wiele starożytnych przekazów podaje, że zdobycie Czarnoksięstwa jest niemożliwe dla człowieka który nie potrafi ucieleśnić mandali alalu. Samo osiągnięcie tego stanu jest niezwykłym doznaniem... filozoficznym. Duch rozszerza się po krańce istnienia istoty; aquilońska episteme to zaledwie odległy cień takiego samo-poznania.

A nowy Berserk... ble, wieje nudą.
« Ostatnia zmiana: Listopad 09, 2010, 09:59:58 pm wysłana przez Bollomaster »

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #5 dnia: Listopad 06, 2010, 09:58:08 pm »
Ooooo! Dziękuję za to rozwinięcie :)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #6 dnia: Marzec 13, 2011, 08:47:55 am »
kiarygondy, kyarygodny

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #7 dnia: Październik 01, 2011, 01:51:17 pm »
Kyara można najskuteczniej rozpoznać po tym, jak znosi samotność, izolację. Porównaj "Lśnienie" Kinga, motyw karcerów, izolatek, człowieka samego w wielkim domu/ lesie/ gdziekolwiek - niepokój, poczucie zagrożenia, strach, szaleństwo. Kyar z definicji jest SAM, nie czuje żadnej więzi z ludźmi, ze światem, on nie wytrzymuje swojej samotności, samotność jest dla niego tym samym czym woda dla ryby, to jest stan w którym żyje i rozwija się, w nieskończoność.

(Jest w tym trochę racji, ale w dużej mierze są to jasnomagiczne życzenia-marzenia. Istnieją istoty które są kyarami, a mimo to żyją w jedności ze światem, szukają harmonii z istotami - np. sajanie. Tzn. sajanie kiedy istnieli).

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #8 dnia: Luty 29, 2012, 08:00:02 pm »
A propos okładki (pomysł z człowiekiem acherońskim)...


Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #9 dnia: Marzec 26, 2012, 11:56:07 pm »
'There will be blood' - świetny film o człowieku który zaczyna jako samotny poszukiwacz ropy, a kończy jako... jeszcze nie wiem, bo ciągle to oglądam, zresztą to nieważne. Główny bohater (grany przez Daniela Day-Lewisa) jest idealnym przykładem kyara (Biszkot, musisz obejrzeć!) Właśnie rozgrywa się bardzo ciekawa sytuacja w której ten człowiek o niezłomnej Esencji ugina się i pozwala upokorzyć... po to żeby osiągnąć swój cel.

EDYSZYN: koniec. Filmiszcze jest jednak dość dziwne, na pewno nie jest to po prostu historia o kolejnym amerykańskim śnie. Hmmm...
« Ostatnia zmiana: Marzec 27, 2012, 12:33:26 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #10 dnia: Maj 11, 2012, 09:11:45 am »
Hajot, człowiek-kyar stworzony przez Czarnoksiężnika.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #11 dnia: Czerwiec 19, 2012, 03:16:25 pm »
'Atlas zbuntowany', Ayn Rand - kyarowie żelaza, kolei i ropy.

EDYSZYN: książka jest naprawdę wspaniała, świetny przekrój przez różne postawy ludzkie. Dawno nie czytałem czegoś tak SOŁPowego, ani żadnego fantasy tak fantastycznego. Po prostu szok co krok.

Dagny Taggart:

Mając lat szesnaście, zaczęła pracować dla Taggart Transcontinental. Ojciec nie protestował: był
rozbawiony i odrobinę ciekaw. Zaczęła jako dyspozytor na małej wiejskiej stacyjce. Przez pierwsze
kilka lat musiała pracować nocami, w dzień bowiem studiowała inżynierię w college’u.
James Taggart zaczął pracę w tym samym czasie. Miał dwadzieścia jeden lat. Rozpoczął od posady
w dziale kreowania wizerunku firmy.
Kariera Dagny wśród personelu Taggart Transcontinental była szybka i niekwestionowana.
Zajmowała coraz ważniejsze stanowiska, gdyż nie było nikogo innego, kto mógłby je zajmować.
Było wokół niej kilku utalentowanych ludzi, z każdym rokiem jednak ich liczba malała. Jej
zwierzchnicy, którzy dzierżyli władzę, sprawiali wrażenie bojących się z niej korzystać, zajmując
się głównie unikaniem decyzji; mówiła więc ludziom, co mają robić, a oni to robili. Za każdym
razem, zanim oficjalnie awansowała na dane stanowisko, dawno już wykonywała tę pracę. Było to
jak przechodzenie przez puste pokoje. Nikt się jej nie sprzeciwiał, nikt też nie był zadowolony z jej
kariery.
Ojciec wydawał się zdumiony i dumny, milczał jednak, a kiedy patrzył na nią w biurze, w jego
oczach czaił się smutek. Miała dwadzieścia dziewięć lat, kiedy zmarł. „Zawsze był wśród
Taggartów ktoś, kto potrafił kierować koleją” — to były jego ostatnie słowa wypowiedziane do
niej. Spoglądał na nią dziwnym wzrokiem: był w nim hołd i współczucie zarazem.
Zwierzchnictwo nad Taggart Transcontinental przeszło w ręce Jamesa Taggarta. Miał trzydzieści
cztery lata, kiedy został prezesem kolei. Dagny spodziewała się, że zarząd go wybierze, nigdy
jednak nie mogła zrozumieć, dlaczego uczynił to z takim zapałem. Członkowie zarządu mówili o
tradycji, o tym, że prezesem był zawsze najstarszy spośród Taggartów; wybrali Jamesa Taggarta w
taki sam sposób, w jaki spluwa się przez lewe ramię na widok czarnego kota, aby odwrócić fatum.
Mówili o jego umiejętności „popularyzacji kolei”, jego „dobrej prasie” i „żyłce waszyngtońskiej”.
Wyglądało na to, że ma niezwykły talent do zdobywania sobie przychylności ciała
ustawodawczego.
Dagny nie miała „żyłki waszyngtońskiej”; nie wiedziała nawet, co oznacza to określenie. Żyłka
owa wydawała się jednak niezbędna; wytłumaczyła więc sobie, że jest wiele rodzajów pracy, które
są brudne, lecz konieczne, takich jak oczyszczanie ścieków; ktoś musiał je wykonywać, a Jim
wydawał się to lubić.
Nigdy nie miała aspiracji do bycia prezesem, interesował ją wyłącznie dział transportu. Gdy
wyjeżdżała w teren, starzy kolejarze, którzy nienawidzili Jamesa, mówili do niej: „Zawsze będzie
wśród Taggartów ktoś, kto będzie umiał kierować koleją”, patrząc na nią tak, jak patrzył ojciec. Jej
bronią przeciwko Jimowi było przekonanie, że nie jest dość inteligentny, by za bardzo zaszkodzić
kolei, i że zawsze będzie potrafiła naprawić poczynione przez niego szkody.
W wieku szesnastu lat, siedząc przy biurku dyspozytora i obserwującoświetlone okna
przejeżdżających pociągów Taggart Transcontinental, myślała o tym, że znalazła się w swoim
świecie. W następnych latach dowiedziała się, że wcale tak nie jest. Przeciwnik, z którym zmuszona
była walczyć, nie był jej godny: nie była to bowiem wyższa umiejętność, której z szacunkiem
stawiłaby czoło, lecz beztalencie — szare pole bawełny, miękkiej i bezkształtnej, która wydawała
się niezdolna do stawienia oporu komukolwiek i czemukolwiek, a jednak potrafiła być dla niej
barierą. Stała przed tą zagadką bezradna, nie mogąc odgadnąć, co czyni tę sytuację możliwą. Nie
zdołała znaleźć odpowiedzi.
Tylko przez kilka pierwszych lat rozpaczliwie pragnęła ujrzeć przebłysk ludzkiego talentu, jeden
błysk czystej, surowej, promiennej kompetencji. Przeżywała porywy bolesnej tęsknoty za
przyjacielem lub wrogiem o umyśle lepszym niż jej własny. Ale tęsknota mijała. Miała pracę do
wykonania. Nie było czasu na odczuwanie bólu — w każdym razie nieczęsto.

I jeszcze:
 
"W centrum hali [dworcowej], ignorowany przez przyzwyczajonych do jego widoku podróżnych, stał pomnik
założyciela kolei, Nathaniela Taggarta. Dagny była jedyną osobą, która pozostawała świadoma jego
obecności i nie umiała przyjąć jej za rzecz oczywistą. Spoglądanie na pomnik za każdym razem,
gdy przechodziła przez halę, było jedynym rodzajem modlitwy, jaki znała.
Nathaniel Taggart był pionierem bez grosza przy duszy, który w czasach pierwszych stalowych
szyn przybył z jakiegoś zakątka Nowej Anglii i wybudował linię kolejową przecinającą kontynent.
Jego kolej wciąż istniała; jego bitwa o nią przerodziła się w legendę, ludzie bowiem woleli jej nie
rozumieć ani nie uważać za możliwą.
Był człowiekiem, który nigdy nie zaakceptował poglądu, że ktokolwiek ma prawo go powstrzymać.
Wyznaczył sobie cel i zdążał ku niemu drogą równie prostą jak szyny, które kładł. Nigdy nie starał
się o żadne pożyczki, obligacje, dotacje, przydziały ziemi ani przychylność ustawodawczą rządu.
Dostawał pieniądze od ludzi, którzy je posiadali, chodząc od drzwi do drzwi — począwszy od
mahoniowych wrót bankierów, a skończywszy na zbitych z desek drzwiach samotnych domów na
farmach. Nigdy nie mówił o interesie społecznym. Po prostu mówił ludziom, że zrobią pieniądze na
tej inwestycji, i tłumaczył, jak i dlaczego. Miał słuszność. Przez wszystkie następne pokolenia
Taggart Transcontinental było jednym z nielicznych przedsiębiorstw kolejowych, które nie
zbankrutowały, i jedynym, którym w dalszym ciągu zarządzali potomkowie założyciela."

Albo to:

Dagny zastanawiała się, dlaczego przyjęła zaproszenie. Odpowiedź zdumiała ją: zrobiła to,
ponieważ chciała zobaczyć Hanka Reardena. Obserwując go w tłumie, po raz pierwszy
uświadomiła sobie kontrast. Twarze pozostałych wyglądały jak zbiory wymiennych rysów, każda z
nich rozpływająca się, by przelać się w tygiel anonimowości, jaką zapewniało podobieństwo do
wszystkich pozostałych. Wszystkie one sprawiały wrażenie topniejących. Twarz Reardena, ze
swoimi wyrazistymi rysami, bladoniebieskimi oczyma, popielatymi włosami, była twarda jak lód;
bezkompromisowa klarowność jej linii sprawiała, że na tle innych wyglądał, jakby poruszał się we
mgle, uderzony promieniem światła.
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 19, 2012, 05:49:19 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #12 dnia: Czerwiec 20, 2012, 12:17:54 am »
Po prostu nie wierzę. Pół wieku temu ta kobieta, Ayn Rand, grała w SOŁPa, to znaczy w Eonnikę. Ta książka to jest kopalnia kyarskich inspiracji i coś jeszcze więcej.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #13 dnia: Czerwiec 20, 2012, 05:57:03 pm »
Idea: to co zwykli ludzie nazywają Jasnomagią, dla kyara jest Zamiecią. Jasnomagia kyarów to ich cele i ta część świata którą sobie podporządkowali na drodze do nich - reszta jest niezrozumiałym chaosem, Zamiecią, w której obok Eonów znajdują się miliony szarych, pozbawionych Esencji ludzi.

Chyba wiem o co chodzi w Atlasie zbuntowanym: siła która stoi za rozpadem świata (John Galt?) chce zbudować na ziemi coś w rodzaju raju kyarów, miejsca w którym ich dążenia będą się mogły rozwijać w sposób nieskrępowany, w nieskończoność.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Kyar
« Odpowiedź #14 dnia: Czerwiec 20, 2012, 08:09:56 pm »
Rok temu krajowi nie mogło się przytrafić nic
gorszego niż odejście Ellisa Wyatta — i właśnie wtedy odszedł. Od tamtego czasu środek ciężkości
przesuwa się chaotycznie, niczym ładunek na statku, który się wymknął spod kontroli — od jednej
gałęzi przemysłu do drugiej, od człowieka do człowieka. Kiedy tracimy jednego, kolejny staje się
rozpaczliwie potrzebny — i to on znika następny. A cóż dziś mogłoby być większą katastrofą niż
pozostawienie zaopatrzenia kraju w węgiel w rękach ludzi pokroju Boyle’a czy Larkina? A nie
pozostał już w przemyśle węglowym nikt, kto by się liczył, poza Danaggerem. Więc ona (Dagny Taggart) mówi, że
ma uczucie, jakby był nieomal napiętnowany, jakby był teraz na świeczniku i czekał na ścięcie... Z
czego się pan śmieje? Może to niedorzecznie brzmi, ale myślę, że ma rację... Co...? Jasne, że ma
głowę na karku...! No i, mówi, jest jeszcze jedna rzecz. Człowiek musi osiągnąć pewne stadium
umysłu — nie gniew ani rozpacz, ale coś o wiele silniejszego od obu — zanim można go ściąć. Nie
wie, na czym to polega, ale mówi, że na długo przed pożarem wiedziała, iż Ellis Wyatt osiągnął to
stadium i coś się z nim stanie. Kiedy zobaczyła dziś Danaggera w sali rozpraw, powiedziała, że jest
gotów na spotkanie niszczyciela... Tak, tak powiedziała: gotów na spotkanie niszczyciela. Widzi
pan, ona uważa, że to się nie dzieje przypadkowo. Myśli, że kryje się za tym jakiś system, zamiar,
człowiek. Jakiś niszczyciel grasuje po kraju i jedna po drugiej ścina przypory, aby w końcu cała
konstrukcja zwaliła nam się na głowy. Jakaś bezwzględna kreatura, realizująca niewyobrażalny
plan... Mówi, że nie pozwoli mu dostać Danaggera. Ciągle powtarza, że musi zatrzymać Danaggera
— i że chce z nim porozmawiać, błagać go, apelować, wskrzesić to, co on traci, cokolwiek to jest,
uzbroić go przeciwko niszczycielowi, zanim ten przybędzie.

Atlas zbuntowany