Sekta, lub może raczej zakon pangnostyczny, który sformował się około sto lat temu w Avadorze. Legion Bezlęku głosi, że jedynym co może istotę uwięzić, skrzywdzić i zniszczyć jest jej własny strach - jeżeli zdoła go odrzucić nie istnieją dla niej granice możliwości. Przeciętny człowiek lęka się rzeczywistości, ale tylko niewielu potrafi to sobie w pełni uświadomić - większość istot tak bardzo boi się własnego strachu, że odrzuca jakąkolwiek myśl o nim. Legioniści budzą w sobie taką właśnie świadomość strachu, odbijają go w 'lustrze woli' i wyzwalają się z niego całkowicie i nieodwracalnie. Dzieje się to stopniowo. W pierwszej fazie 'treningu' Legionista mierzy się z lękami których jest świadomy - lęk przed bólem, skokiem z wysokości, pająkami, kontaktami z ludźmi - małymi strachami, które w jakimś stopniu dręczą niemal każdą istotę. Nie łamie jednak swojego strachu - zagłębia się w niego, poznaje go i pielęgnuje - aby wreszcie, w końcowym etapie, po prostu przejść obok niego, jak koło czegoś znanego, bezpiecznego; ostatecznie doskonały Legionista odpycha od siebie lęk bez żadnego wysiłku woli. W fazie drugiej Legionista uczy się budzić w sobie strach wobec rozmaitych elementów rzeczywistości która go otacza: od zrozumiałych lęków (przed widokiem krwi, zawodzeniem wiatru, gwałtownym poruszeniem) po abstrakcje: wrażenie tego jak ziemia ustępuje pod stopami, świadomość własnych organów wewnętrznych, twardość kamienia, brzmienie niektórych słów. Budzi w sobie uczucie strachu, po czym odpycha je tak samo jak poprzednie, 'zrozumiałe' lęki, i dzięki temu ćwiczeniu uzyskuje nie tylko szersze pojęcie i zrozumienie rzeczywistości, ale też z czasem usprawnia proces 'zrozumienia strachu' - po ukończeniu tego etapu dobry Legionista potrafi teoretycznie w przeciągu chwil zastosować ów szczególny rodzaj percepcji, który pozwala mu całkowicie (podobno) wyzwolić się z lęku. I tu nadchodzi trzeci etap, ten, który sprawia, że w niektórych miastach Wschodu Legioniści nie spotykają się z ciepłym przyjęciem - zastosowanie 'odrzucenia lęku' wobec istot które najbardziej zagrażają jasnomagiom: odmieńcom i kyarom. Legioniści wierzą i głoszą, że człowiek który wyzwoli się z lęku może stanąć twarzą w twarz z kyarem, i jest w stanie się mu przeciwstawić, obojętnie z jakich poziomów Błękitu ów kyar przychodzi. Nie negują, że takie istoty posiadają ogromną fizyczną siłę i moc, z którą trzeba się zmierzyć, ale uważają, że główną bronią kyarów jest strach jaki budzą w jasnomagiach i jeśli tysiąc ludzi odrzuci ten lęk i się zjednoczy - są w stanie zwyciężyć. To, czy tak jest rzeczywiście, i czy sami Legioniści potrafią osiągnąć taki stan, to kwestia sporna - jednak z całą pewnością próbują przekonywać rozmaite istoty do swojego punktu widzenia. I właśnie z tego powodu często postrzegani są jako zagrożenie: dzięki retoryce i charyzmie przekonują ludzi aby zmierzyli się z własnym lękiem, w sytuacjach gdy ucieczka jest zazwyczaj jedynym sposobem na ocalenie życia. Kiedy w 1004 roku pod mury Jerycha podeszły cztery Smocze Pomioty i zaczęły przegryzać się przez fortyfikacje, obecni w mieście Legioniści przekonali mieszkańców, że są w stanie się obronić. Wielu wybrało walkę ramię w ramię z Siłami obronnymi Jerycha - większość zginęła straszną śmiercią. Takich przypadków jest wiele, lecz Legioniści nie zawsze ponoszą porażki. Opowiada się historie o tym jak Legion Bezlęku i stu ludzi z Wichury (1) wystąpiło naprzeciw erdańskim Ekskanonikom - i skłoniło ich do odwrotu.
W 1025 roku oddział Legionistów Bezlęku przybył do Bezimiennej Biblioteki w Trygarchii i rozpoczął otwartą kampanię przeciwko wpływom i planom potężnych pałaców kelanejskich; po raz pierwszy od stuleci wypowiedziano głośno imiona oligarchów: Marmur, Stal, Imperium, Chodzący za Dnia... Przywódca oddziału, Urien, uważa, że oligarchowie stanowią dla Trygarchii większe zagrożenie niż jakikolwiek kyar, że pod płaszczem kłamstw i półprawd ukrywają własne mroczne plany, które, jak zawsze, mają służyć tylko ich własnym zyskom. Przedstawiciele pałaców jak dotąd ignorowali te zarzuty. Jednak Urien uzyskał niedawno niespodziewane poparcie w Trygarchii - być może zdoła dokonać tego, co nikomu jeszcze nie mieści się w głowie, uda mu się wyciągnąć sprawy i plany oligarchów na światło dzienne. Niewykluczone że wyjaśni się wtedy najbardziej podstawowa kwestia - jaki jest prawdziwy powód dla którego pałace wznoszą Trygarchię?
(1) miasto na granicach Żaroziemi, na dalekim Wschodzie; omiatane suchym, ostrym, żarowym wiatrem, który ponoć wypala pamięć i człowieczeństwo. Tak przynajmniej uważa się w Imperium Erdańskim.