Autor Wątek: Nicość  (Przeczytany 117 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Nicość
« dnia: Styczeń 13, 2011, 11:23:52 am »
Na początku SOŁPa, zakładałem że Nicość = próżnia kosmiczna. Jeśli ktoś uważa tak nadal - niech da znać.

Co się dzieje kiedy istota trafia w Nicość? Jak to opisać? Chyba mam odpowiedź. Już w pierwszym epizodzie, w pierwszej chwili kontaktu z Pustką dochodzi, mówiąc najprościej, do totalnej unarchii. Byt rozkrzacza się w "przestrzeni" wszystkimi swoimi możliwościami, całym Błękitem jaki wyniósł z Istnienia. Tak jest! Gdyby ktoś (na przykład Eon) obserwował to z boku, zamiast jednej istoty postrzegałby niezliczony tłum osób do tej istoty nawiązujących, czyli nieprzeliczone mnóstwo jej mythali, niemal wszystko czym kiedykolwiek mogłaby być. W tym samym momencie w którym się pojawiły, błękitne cienie zaczęłyby znikać w Bieli, w Pustce, od najdalszych, najabstrakcyjniejszych, po te najbliższe. Dopiero kiedy ich liczba gwałtownie spadnie - do kilku tysięcy, kilku setek - można zauważyć, że dziwaczna unarchia dotknęła również innych, wszystkich innych przejawów istoty - jej myśli, przeszłości i pamięci, emocji, cech charakteru i cech fizycznych, umiejętności i przyzwyczajeń: każda z nich objawia się na tle czystej Bieli w swojej prawdziwej postaci. Rzeczy te znikają we własnym tempie, w jednej "chwili" są, w drugiej już ich nie ma; zależy to od stopnia ich trwania, od tego co Aquiloni nazywają Blaskiem. W przypadku śmiertelników i Pierworodnych, nieodmiennie ostatnią częścią istoty jest jej forma, opustoszała Forma Człowieka, która opiera się Bieli dłużej niż jakakolwiek magia albo uczucie. Ale ona również w końcu znika, chociaż niektórzy twierdzą, że właśnie w ten sposób "rodzą się" Pustokrzewcy.
W ekspresowym tempie wygląda to mniej więcej tak: istota rozdyma się do rozmiarów planety, złożonej z mrowia jednostek, która stopniowo zaczyna się kurczyć, znikać, przepadać, aż ze wszystkiego nie zostaje sam jej kształt, rzecz wyglądająca trochę jak manekin. A później - już Nic.

Istota która znalazła się w Bieli nie może się poruszać, ani postrzegać - wszystkie te właściwości zostały eksplodowane poza jej Formę. Ale unarchiczne byty są zdolne do powtórnego łączenia, wzrok może powiązać się z myślą i ruchem, albo snem o bieganiu - taki twór może teoretycznie wrócić do Istnienia, jeśli nie znajduje się zbyt daleko od Korony Gwiazd.

Chyba najbardziej epicką walką jaką można stoczyć w tym systemie jest walka rozbitej w ten sposób istoty o powtórne zjednoczenie. W najstarszych tradyrskich legendach, w czasach przed Daar Hezellon, kiedy Nicość wdzierała się w granice Istnienia niczym przypływ morza uderzającego w zrujnowane mury - sajanie stoczyli niezliczone pojedynki z Pustokrzewcami, balansując na kolcach Korony, nad ziejącą Bielą, powstrzymywali napór wrogów. Wielu z tych, których Nicość wtedy pochłonęła, mimo wszystko wróciło; zwarli się do wewnątrz przemocą, połączyli uszczerbieni powtórnie, wypełnili wszystkim czym mogli swoje Formy i dotrwali do Istnienia, okaleczeni w dziwaczny sposób, aby się tu odrodzić lub umrzeć. Według "Tablicy Mythalicznej", rzeczy traktującej o Bestiach, w tym uporze sajan kryło się więcej niż tylko nieugięta wola oporu - również najgłębsza desperacja. Tylko*, powiada "Tablica", u sajan bojowy duch jest tak mocny, że nierozerwalnie sprzęgnięty z ich Formą. A kiedy Biel odziera wojownika ze wszystkiego prócz Formy i woli walki - rodzi się kiari, Rycerz Czarnego Światła, jedno z najgorszych objawień Pustki.

W Nicości każda rzecz jest właśnie tym, czym jest naprawdę - podobno właśnie to, nie strach przed mocą zdolną zniszczyć ich Miasto, skłoniło ludzi Acheronu do wejścia na drogę która obróciła przeciwko nim Eonów Słowa. Zakazane sztuki z Pustego Świata nie były dla nich najdoskonalszym narzędziem destrukcji - ale narzędziem poznania absolutnego. W czystej Nicości dostrzegalna staje się nawet Zamieć, a zwykły śmiertelnik może postrzegać istotę Eona.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 13, 2011, 12:05:09 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Nicość
« Odpowiedź #1 dnia: Lipiec 19, 2011, 09:03:43 am »
Opustoszali (?)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Nicość
« Odpowiedź #2 dnia: Październik 01, 2016, 10:40:59 am »
Wróciłem do tego tak sobie i coś mnie uderzyło. Pustokrzewcy. Zło zła, kumple z klasy Saurona, Króla Nocy i Putina, stwory które chcą totalnej zagłady wszystkiego.

Hmmm.

A może jest po prostu tak, że Nicość nie jest zła. Po prostu "jest", odgrodzona od istnienia doskonałą Koroną Gwiazd. Problem pojawił się kiedy ludzie przebili się przez nią na zewnątrz i zetknęli z Bielą, która momentalnie zaczęła ich pochłaniać. I po to żeby przetrwać, oni zaczęli pochłaniać świat. Nicość nie byłaby manifestacją zła, ale czymś w rodzaju zarazy. Może nie ma w tym nic odkrywczego, ale do tej pory myślałem o Pustokrzewcach jako o awatarach Nicości, jej "wcieleniu", co było o tyle dziwne że nie miałem pojęcia jak uzasadnić że "coś" wzięło się z "niczego". Ostatecznie to są ludzie, odmienieni, okaleczeni, ale ludzie. I możliwe że już ich nawet nie ma. Ostatecznie zostali przecież wyparci poza Koronę, jak długo mogli przetrwać w Nicości?

Teorie:
-tak jest, przepadli. Możemy spać spokojnie;
-trwają nadal, ale zmieniła się ich strategia. Zamiast zmasowanego ataku, podkradają siły świata przez szczeliny w Koronie. To tłumaczyłoby zjawisko wycieku mocy oraz gaśnięcia Gwiazd. Jest w tym pewna logika. Gdyby Pustkorzewcy pochłonęli wszystko, sami również by przepadli. W myśl tej teorii istnienie jest dla nich jak owocodajne drzewo, zamiast wyrywać je z korzeniami zadowalają się skromnym, ale stałym plonem owoców. Istnieje bardzo niepopularna w Tradyrze sekta która wręcz głosi, że Pustokrzewcy nie zostali pokonani w Daar Hezellon, ale wycofali się dobrowolnie, widząc że ich zwycięztwo zakończyłoby się klęską.
  -fajne uzasadnienie apokaliptycznej konfrontacji do której mogłoby dojść mimo wszystko. Jeśli ten plan jest prawdziwy, Smok Ostateczny mógłby go pokrzyżować - apokatastaza odnowiłaby i wzmocniła siły świata, odbudowałaby Koronę Gwiazd, co zagłodziłoby Pustkorzewców. Dlatego pojawienie się Smoka Ostatecznego mogłoby ściągnąć prewencyjny atak. Ciekawa idea agentów "Nicości" polujących na takie istoty, powiązanie z Bractwem Bez Chwały? (patrz Spustoszenie Tradyru!);
-te wszystkie gdybania można wyrzucić do śmietnika. Czas i przestrzeń są atrybutami istnienia, nicość "jest" ich pozbawiona. Dla Pustkorzewców od zakończenia Daar Hezellon do teraz mogła minąć jedna chwila. Nie sposób określić czym są ani co i jak zamierzają zrobić.
« Ostatnia zmiana: Październik 01, 2016, 10:54:47 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Nicość
« Odpowiedź #3 dnia: Październik 21, 2016, 08:17:04 am »
http://eonika.org/forum/przed-erami/przed-erami-historia-acheronu/msg516/#msg516

inna, potężniejsza idea: kagal nie było jedynie wyjściem poza śmierć i życie, było wyjściem poza konflikt nicości z istnieniem, albo taki był jego cel ostateczny. Byłoby to ekstremalnie ciekawe, bo do tej pory zakładałem że nadrzędny cel Nuranów, całkowite opanowanie świata i przeniesienie go w kagal, obracał się wokół idei nieśmiertelności. A co jeśli ci ludzie chcieli osiągnąć jeszcze więcej, udoskonalić ułomne dzieło, zakończyć najstraszniejszą ze wszystkich wojen i zapewnić Istnieniu wieczne... istnienie?

W takim wypadku, Nuran odkryłby swoje moce w ruinach Bezbarwnego Świata; Pustkorzewcy którzy przetrwali poza koroną horyzontów też musieliby opierać się na czymś podobnym do kagal - ale np nie osiągnęli jego pełni i ciągle muszą łatać ubytki siłami świata (albo składać z nich ofiary). Być może nikomu nigdy się nie udało dostąpić "ostatecznego kagal", wliczając w to Nurana.

Paradoksalnie i ciekawie, tak pojmowane kagal wcale nie musi oznaczać nieśmiertelności. (Pytanie: czy Stwórca stworzył ludzi nieśmiertelnymi?)

Inny motyw: kagal jako źródło wiedzy, Nuranie byli jej niedoścignionymi mistrzami właśnie ze względu na nadzwyczajną perspektywę którą zdobywali spoglądając na świat z bezmiarów Bieli, na jej tle wszystko jawi się takim, jakim JEST.