ORISTAN, WSPÓŁKSIĘSTWO ORISTANU
Kraj ma właściwie dwóch władców. Jednym jest dziedziczny książę/ księżna, axarcha (lub axarchini), dosłownie: Dzierżyciel Pokoju; drugim: wybierany przez ogół obywateli najwyższy generał, auratan, “Mocarz”. Każdemu podlega oddzielana administracja, a nawet wojsko, każdy posiada swój skarbiec i swoich poborców, a ich pozycja jest właściwie równorzędna, według niektórych z niewielką przewagą auratana (wynikającą z właśnie z wyboru, patrz dodatek). Stosunki, układy z innymi państwami każdy prowadzi odrębnie, mając jednak zawsze na uwadze dobro księstwa i wszystkich tanelfów. Już w tym miejscu widać wyraźną różnicę między pierworodnymi a śmiertelnikami: wśród tych drugich taki układ nie miałby dłuższego prawa bytu, zniszczyłyby go walki o jedno-władzę, wpływy, itp. tanelfowie utrzymują ten ustrój bez większych problemów, korzystając jednocześnie ze wszystkich dobrodziejstw jakie daje. Może współpraca auratana i axarchy bywa daleka od harmonii (każdy z nich jest w końcu wielką indywidualnością), ale specyficzna sytuacja Oristanu zdaje się wymuszać taki podział władzy. Efektywne współdziałanie bez wątpienia ułatwia nieśmiertelność (długowieczność) tanelfów. Należy teraz poświęcić trochę uwagi temu osobliwemu rozdziałowi władzy. Osobliwemu, ponieważ w większości krajów armia jest monolityczna tzn. nie ma dwóch, równoprawnych organizacji wojskowych; nawet jeśli wasale mają prywatne oddziały, wiadomo że ich najwyższym wodzem jest król. Co więcej, sprawy takie jak handel, nauczanie, rozwój magiczny w Oristanie również są rozbite między dwa ośrodki, i służą różnym celom.
Początki obecnego ustroju nie zbiegają się z początkami księstwa, lecz z wydarzeniem które miało miejsce setki lat później: z końcem Wojny Nieustającej. W XIII wieku okazało się, że istota zwana Potęgą, serce i fundament imperium Shidygzai – znajduje się na szczycie Oristanu. W ciągu mniej niż roku, księstwo u stóp tej góry stało się areną straszliwej, Eonnicznej wojny. Victorowi udało się zawrzeć rodzaj sojuszu z Boskimi Siłami, rozejmu na Czas rozprawy z Nuranami, ale wydawało się że tanelfowie z księstwa i tak nie mają wyboru. Było jasne, że moce zaprzęgnięte do tych zmagań zniszczą ich ziemię, być może nawet zdruzgoczą Oristan. Victor polecił wszystkim mieszkańcom opuścić księstwo. Wtedy jednak jego władczyni, Olia Bayrann, padła na kolana przed Cesarzem i błagała o zmianę wyroku, wierząc że jeśli taka będzie jego wola – kraj przetrwa nietknięty. Victor nie mógł odmówić. Olię ustanowił pierwszą axarchinią i oddał jej połowę wojsk dla obrony ludności; drugą połowę, do szturmu pod górę, otrzymała Aura-Albarune, pierwsza auratan. Obie podlegały bezpośrednio Victorowi, który zdołał skutecznie dowodzić zarówno na Oristanie, jak i pod nim. Według Legendy księstwo przeszło przez Bitwę-o-Potęgę nienaruszone – co wydaje się wręcz niewiarygodne skoro wiadomo, że energie jakie zostały w niej wyzwolone piętrzyły ziemię i wodę w promieniu tysięcy kilometrów (stąd zapewne wziął się Kartal-ning, oraz inne wyżyny i doliny morskie).
Ład ustalony przez Victora utrwalił się. Zadaniem auratana (auratany) stała się ochrona stoków Oristanu – już nie przed nuranami, ale przed Boskimi Siłami które zaciągnęły ciężkie straże wokół obalonej Potęgi; axarcha (axarchini) miał dbać o spokojne życie tanelfów, życie które musiało się toczyć w cieniu ich największych wrogów. Odmienność tych zadań sprawiła, że każdemu z władców podlega oddzielna organizacja – wydziały uniwersytetów, wojsko, siły porządkowe, wywiad, organizacje kupieckie, biurokracja i administracja – a nawet oddzielne terytoria: miasta i prowincje. Zbocza góry Oristan, 1000 metrów powyżej Rismiru aż pod sam szczyt, należą do wyłącznej dziedziny auratana. Księstwo to właściwie dwa państwa złączone sojuszem. Z drugiej strony, dla zwykłego tanelfa ten ścisły rozdział jest niemal nie widoczny; może dowolnie zmieniać miejsce pracy, zamieszkania, kierunki studiów. Oczywiście żołnierze wyższych szarż, szpiedzy, ważni przedsiębiorcy nie mają już takiej swobody, ale nawet generał oddziałów służących Legionowi (patrz niżej) może (praktycznie, nie teoretycznie) przejść do służby u axarchy – albo nawet opuścić księstwo (nie zdarza się to często, lecz biorąc pod uwagę tanelficki “zew szlaku” jest możliwe). Jedynym na co narzekają tanelfowie z Oristanu w związku z tą dwuwładzą są wysokie, wyższe niż gdzie indziej w Podzielonym Cesarstwie, podatki. (System fiskalny Oristanu jest dość skomplikowany. Teoretycznie każdy tanelf powinien płacić albo axarsze albo auratanowi; w praktyce, w myśl zasady solidarności, jest winien świadczenia obojgu). W rzeczywistości większość mieszkańców jest dumna ze swego ustroju i uważa się bez mała za “przedmurze pierworodnych” - przecież pod szczytem góry armia tanelficka wciąż stawia czoła Boskim Siłom. Inną sprawą jest to, że podstawowe, państwowe świadczenia dla obywateli właśnie w Oristanie są największe.
Stolica księstwa, nosząca to samo imię, jest wcieleniem, manifestacją jego potęgi i trwałości. Założona przez Olię Bayrunn, wznosi się wzwyż zachodnich stoków góry, na wysokość 4250 metrów, sięgając Ostrogi Rismir stanowiącej opokę Nietkniętego Pałacu, siedziby axarchy. Widok przedstawia niesamowity. Setki tarasów spiętrzonych jeden nad drugim; pływające w przestworzach platformy gęste od domów i wież, przycumowane mithrillowymi łańcuchami do stoków; jaskinie i tunele wydrążone w martwej skale Oristanu. Tanelficka magia po raz kolejny dokonała cudu: tam gdzie wcześniej były zimne, ostre granie teraz rosną zielone drzewa, a nawet całe puszcze, posadzone dla wygody i relaksu mieszkańców. Spotkasz tam ptaki z całego świata i mnóstwo innych zwierząt, nawet najbardziej egzotycznych, łagodnych i oswojonych. Zimne, porywiste wiatry niosące śnieg i mróz mają tam wstęp tylko za zgodą Wieczystych, oristańskiej rady miejskiej. Lawiny, wstrząsy ziemi i jakiekolwiek inne echa zmagań toczonych dziesiątki kilometrów wyżej pod szczytem nigdy nie tknęły stolicy. Posągi i pomniki cudownej piękności, filigranowe mosty spinające brzegi potężnych przepaści, albo monumentalne, masywne łuki przerzucone między skalnymi iglicami, na których zbudowano całe dzielnice... (W tym miejscu można dodać, że wszystkie rozpadliny, dziury i przepaście są zabezpieczone żywiołami wznoszenia; przybyszem może wstrząsnąć widok dziatwy zabawiającej się zeskakiwaniem w ich głąb). Oristan jest największym miastem księstwa i jednym z największych w całym Podzielonym Cesarstwie: żyje w nim na stałe 4,5 miliona tanelfów. Razem z innymi rasami liczy 6,7 miliona mieszkańców, z przejezdnymi około 7,2 miliona.
Przez większą część dnia miasto spowija cień góry, rozpraszany tylko gdzieniegdzie przez wielkie latarnie (mieszkańcy Oristanu bardzo dobrze widzą w ciemności i lubią półmrok). Za to gdy Słońce zachodzi zsuwając się za postrzępione szczyty Gór Tarczowych – widok jest niepowtarzalny. Fala czerwono-złotego blasku napływająca coraz wyżej, przez kolejne tarasy miasta; zapalająca ogniem bezcenne oczy posągów i gasnąca na wieżycach Nietkniętego Pałacu... Jest to niemal nieopisywalne; splendor i chwała, przemijanie i niewzruszoność – wszech-bogactwo uczuć i wrażeń, które poruszają każdego tanelfa, a śmiertelników rzucają na kolana lub nawet – zabijają. A gdy Noc okrywa miasto, zapala się tysiąc świateł; rzęsista iluminacja spływająca z Rismiru, rozszerzająca się ku dołowi i rozlewająca szeroko u stóp góry...
Jak już wspomniano, miasto jest manifestacją, dowodem wiary w siebie żywionej przez tanelfów. Według Legendy Oristan jest tak wysoki, że przebija powłokę niebios, a jego szczyt jest częścią Boskich dziedzin. Oczywiste, że gdyby nie obecność wojsk auratana, gdyby nie ich siła i skuteczność, stolica już dawno temu ległaby w gruzach. Przeciętny tanelf będzie z wielkim zapałem wychwalał tych nad-niebiańskich żołnierzy, ale z drugiej strony nie ma zupełnie pojęcia jak wygląda ich życie, walka, szczegółowa organizacja – w ostateczności sparafrazuje odpowiednie fragmenty Legendy. Wynika to między innymi stąd, że służba tych wojowników zazwyczaj kończy się wraz z ich śmiercią. Jeśli już opuszczą Cesarstwo, prawdziwą ziemię, wespną się w górę sfer Istnienia – nie ma dla nich powrotu. Wśród tanelfów znane są najwyżej ich imiona – ale czyny, bieg życia, śmierć już nie. Źródłem tej niewiedzy jest chyba niechęć do jej rozproszenia; będąc tanelfem trzeba mieć bardzo specyficzny charakter żeby zdeterminować w jednej chwili całe swoje życie – na zawsze. Uznawani za bohaterów, ci “niebiańscy krzyżowcy” są jednocześnie zupełnie niezrozumiali; ich rodzicom, krewnym trudno o nich nawet myśleć, a co dopiero rozmawiać. (Na twój użytek, mój śmiertelny czytelniku, podam taką przenośnię: wyobraź sobie rodziców i ich syna, który dorasta, żyje, działa, cieszy się tym życiem i działaniem – i nagle się zabija. Spróbuj sobie wyobrazić chaos który ogarnie tych rodziców). Wyjątkiem jest auratan, dobrze znany ogółowi tanelfów, który co jakiś Czas (kilkadziesiąt, kilkaset lat) schodzi spod szczytu, z powrotem na prawdziwą ziemię i przebywa na niej rok lub dwa; w tych długich okresach nieobecności jest zastępowany przez wybranego przez siebie pełnomocnika. (Wracając do jego szeregowych żołnierzy. Ich poczynania są znane Heroldom, wiele z tej wiedzy zgromadzono w Bibliotece Legend w Enngonii w Maddox. Wieści rozchodzą się również szeroko po Innym; śnią o nich śmiertelnicy i pierworodni, rozgłaszają je badim na tysiącu horyzontów).
Cokolwiek mówią umańscy oficerowie, najlepszą, najmocniejszą armię w Podzielonym Cesarstwie ma zapewne Oristan. Chodzi tu oczywiście o tak zwany Legion, który walczy pod szczytem góry przez całe millenia. Bardzo trudno jednak o nim mówić, bo znajduje się w obrębie Gigamu, zmagań Mocy w zestawieniu z którymi wszystkie prawa, wszystkie światy śmiertelników i pierworodnych – są pyłem. Wiadomo że każdy tanelf może się zaciągnąć, bez względu na swoją moc, urodzenie, wiek czy pochodzenie i że raz podjętej decyzji nie może już cofnąć – na dobre i na złe, w Czerwieni i Błękicie, aż po kres istnienia – staje się Legionistą. Każdy z nich ma pewien Czas na zamknięcie spraw dawnego życia, pożegnanie się z bliskimi i światem. Następnie każdy dostępuje zaszczytu spotkania i rozmowy z Cesarzem w cztery oczy. Później Legioniści wspinają się na Oristan i najprawdopodobniej muszą tego dokonać własnymi siłami, fizycznie pnąc się coraz wyżej – wydaje się też, że w jakiś sposób większość dokonuje tego niewiarygodnego wyczynu.
Legion wywodzi się z wojennych praw Gimelu – to 1000 żołnierzy, liczba mocy, symbolizująca nieskończoność i pełnię, oddział który podoła każdemu zadaniu. Taki “Anielski” legion był dowodzony przez aona albo eona, czyli “jedynego” (nie ma pewności czy auratan jest eonem – niektórzy uważają, że był nim tylko Victor) i dzielił się na dziesięć centurii dowodzonych przez centurionów, setników. Tanelfowie początkowo przejęli ten system od Kerneolów i używali go przez większość Pierwszej Ery. Legion Oristański liczy w rzeczywistości więcej niż 1000 żołnierzy, lecz niewiele więcej. Z drugiej strony, każdego Legionistę obsługuje na prawdziwej ziemi wielotysięczna rzesza tanelfów, należących do wojsk podległych auratanowi. Są wśród nich alkemicy, wizjonerzy, magowie energii, kupcy, podróżnicy, mistrzowie wiedzy, artyści, rzemieślnicy, kupcy... Zdobywają materiały do produkcji uzbrojenia i żywności, gromadzą potrzebną wiedzę (która zazwyczaj wydaje się czymś abstrakcyjnym). Najciekawsi są jednak ci, którzy “żyją dla Legionistów”. Samotnicy i członkowie rodzin, o różnych temperamentach, charakterach, dobrotliwi i niegodziwi – żyją, czując na karkach oddech niewidzialnego obserwatora, który dzieli ich troski, emocje, doświadczenia... Bezosobowa siła z którą (teoretycznie) nie można nawiązać kontaktu, pojawiająca się i znikająca co jakiś Czas, bez żadnej regularności. Co więcej, efekt ich “pracy” stanowi zagadkę; najprawdopodobniej mają przypominać Legionistom o prawdziwej ziemi i rasie której bronią. Większość zajmuje się jednak dostarczaniem wszystkiego co potrzebne pod szczyt. Jest to zadanie o niesłychanym stopniu skomplikowania, wymagające użycia dziesiątków rodzajów magii, przełamującej już nie tylko ograniczenia przestrzeni ale również zapory między-światowe. Nie bez powodu oristańscy logistycy cieszą się sławą najlepszych na Turblanda.
Bitwy toczone przez Legionistów są niepoznane, ale setki tysięcy żołnierzy axarchy zajmuje się opanowywaniem ich “efektów ubocznych”. Robią to z takim powodzeniem, że trudno powiedzieć jakie naprawdę są następstwa wojny na skalę Eonniczną. Ostatnio zawiedli 1140 lat temu, kiedy wielkie połacie ziem Oristanu oraz Loar-Dank zostały w kilku epizodach zabite przez szary deszcz, stały się dokładnie tym czym były tysiące lat wcześniej – martwicznymi, niosącymi śmierć Ziemiami Jałowymi. Jednak, pomimo skali zniszczenia, nie stracił wtedy życia żaden tanelf. Elitarny, 400-osobowy oddział tych wojsk (poddany bezpośrednim rozkazom axarchy) jest zwany Rycerzami Piasku.
Urzędy axarchy, a szczególnie auratana (patrz dodatek), Legiony, zagrożenie z którym się mierzą – to wszystko sprawia że status Oristanu w Cesarstwach musi być (i jest) wyjątkowy. Sytuacja dość typowa dla Wojen Asasynów – zabójstwo władcy – w przypadku Oristanu jest niedopuszczalna; byłby to zamach na wszystkich tanelfów. Intrygi ościennych krajów muszą być niezwykle finezyjne i złożone; jakiekolwiek sankcje gospodarcze, represje, nie mówiąc już o porwaniach, szantażach, itd. mogą być łatwo uznane za przejaw głupoty, albo świadome działanie na szkodę całej rasy. Dlatego też większość wrogich machinacji nie dochodzi do skutku. Z drugiej strony Oristan również nie może być zbyt zaborczy i agresywny – byłoby to podstawą do oskarżenia go zaniedbywanie celu swego istnienia dla bezsensownych (w zestawieniu z “wielką misją”) działań. Doskonała armia Oristanu spędza więc większość Czasu w koszarach. W Drugiej Erze, gdy formowało się Podzielone Cesarstwo, książęta i księżne Oristanu folgowali zaborczym zapędom w dość cyniczny sposób wykorzystując swój status. W końcu główny cel ich ataku, kraje na wschodniej granicy księstwa sformowały sojusz znany jako Związek Suwerennych Republik Tanelfickich, który pobił w krwawych bitwach wojska nieprzyjaciół i wytyczył granicę, której przekroczenie zawsze będzie się kończyć dla Oristanu tak samo. Mniej więcej od tego Czasu księstwo, na południu ograniczane przez potężne Loar-Dank i nie mniej groźny Balar, stało się bardziej pokojowe. Obecnie Oristan stara się rozciągnąć nad Związkiem zwierzchność na bardziej wyszukane sposoby; próby rozbicia sojuszu, imponowanie bogactwem, zalew własnych towarów, usług i tanelfów; otwarta konfrontacja przeważa nad bitwami toczonymi w Cieniu. W Podzielonym Cesarstwie Oristan jest cokolwiek wyobcowany, jako że nigdy nie będzie mógł zaangażować się w pełni w żaden konflikt. Z drugiej strony, księstwo utrzymuje doskonałe stosunki ze Zjednoczonym Cesarstwem, posiadając niezmiennie najsilniejsze stronnictwo na dworze Cesarskim.
Obecny axarcha, Esufaar Oristan ma około 1400 lat, co czyni go chyba najstarszym ze wszystkich współczesnych władców tanelfickich, a rządzi już przeszło 1200 lat. Aktualna auratan, Azrazta z Ust-Habal została wybrana w 467 roku, w roku upadku Marlabardii; ostatni raz na prawdziwej ziemi stanęła razem z Naszanug, Dziką Hordą, która spustoszyła Detmarchię w 809 roku. Na Oristan wróciła w dwa lata później i dotąd (1027 rok) nie wróciła. Był tylko jeden inny auratan który sprawował swój urząd dłużej od niej. Jej pełnomocnikiem na prawdziwej ziemi od 26 lat jest 87-letni, nad wyraz utalentowany, Ejol Raven (bękart z Ravenloth).
Dodatek: W przeciwieństwie do axarchatu, auratan nie jest urzędem dziedzicznym. Wybierają go/ ją wszyscy tanelfowie którzy znajdują się w granicach księstwa – z całego ogółu rasy, także spośród nieobecnych w Cesarstwie. Dla śmiertelników jest to niezwykłe i niepojęte wydarzenie; tanelfowie odsuwają na bok wszystkie uprzedzenia i wybierają obiektywnie najlepszego spośród siebie (jedynym tanelfem pozbawionym czynnego i biernego prawa w tych wyborach, zwanych Poszukiwaniami, jest Cesarz). Wybranego odszukują wysłannicy cesarscy i przyjmują jego formalną zgodę (zgoda jest formalna, bo jeśli szukano najlepszego i go znaleziono [esencja!], nie może się on nie zgodzić). Auratanem nie zostaje się dożywotnio. Każdy tanelf który ma dość śmiałości może ogłosić w Ader-Thadden godniejszego tej funkcji, który, jeśli naprawdę jest lepszy – zajmie miejsce poprzednika. (Wiąże się to z ideą samego Poszukiwania. Dla śmiertelników “wybory” są pojedynczym wydarzeniem, którego efekty trwają do kolejnych wyborów, ale tanelfowie myślą inaczej, uważając że jest to jedynie kwestia esencji. Jeśli wyborcy naprawdę chcą znaleźć najlepszego, Poszukiwanie trwa wiecznie, tak samo jak wieczna i czysta jest ich esencja). Stąd też bierze się wyjątkowy status auratana, jego nietykalność – trudno działać przeciw komuś kto przez ogół jest uważany za ideał.
Poszukiwania zazwyczaj trwają bardzo długo; wybierający tanelfowie, słysząc o jakimś nowym kandydacie chcą go chociaż zobaczyć, w ostateczności jego podobiznę, dowiedzieć się o nim/ niej jak najwięcej.