Oczy Tanelfów.
Wiele mówi się o tym, dlaczego ludzie nie mogą żyć wśród Tanelfów, o tym jak doskonałość pierworodnej rasy ich umniejsza, jak ludzka miara życia wydaje się stosem ochłapów w porównaniu z wieczną ucztą do której zasiadają Tanelfowie. Człowiek głodny przychodzi na świat i głodny z niego odchodzi.
Ale wielu Tanelfów również nie potrafi ścierpieć wokół siebie śmiertelników. Mówi się więc o mizantropii, ale rasizm to nie przyczyna, to skutek i w tym wypadku bierze się z czegoś realnego, wynika z określonej fizycznej różnicy między oboma ludami. Ludzkie oczy nie potrafią postrzegać piękna tak jak oczy Tanelfów. Nie chodzi o kolory, ilość szczegółów, ostrość form - pod tymi względami percepcja ludzi może nawet przewyższać tanelficką. Coś innego - wzrok ludzi uśrednia, zlewa postrzegane rzeczy ze sobą, szybko się nuży, wciąż szuka nowych wrażeń. Ludzi zazwyczaj nie wpuszcza się na tanelfickie bale. Nie dlatego, że są nieforemni, że śmierdzą, że nie potrafią mówić, ale dlatego, że sam ich wzrok prześlizgujący się w zachwycie po Tanelfach, ześlizgujący się z nich, jest obrazą. Zapytany o zdanie człowiek nic nie powie, zasłoni się własnym zachwytem, ale następnego dnia "dojdzie już do siebie" i odpowie z fantazją i smakiem. I nigdy, pod żadnym pozorem nie będziesz mógł zaśmiać się mu w twarz i powiedzieć, że dokonał niezwykłego wyczynu pochłaniając tak wcześnie tyle tekstów. Bo w jego słowach nie ma nic naturalnego, nic własnego, on nie widział, wszystko przeczytał w porannych numerach gazet.
Można powiedzieć że dla Tanelfów piękno istnieje tak samo jak światło, dźwięk albo faktura rzeczy, jest czymś co można objąć zmysłami. Najwrażliwsze umysły rasy obejmują niemal całe spektrum (kyarowie duszy:
http://eonika.org/forum/swiat-inne/kyar/msg8573/#msg8573), ale zwykły człowiek piękna nie widzi w ogóle, mozolnie stara się składać jego fragmenty, nigdy nie postrzega całości, i to nazywa sztuką. Albo staje twarzą w twarz z pięknem zbyt wspaniałym, zbyt wielkim i - tak jakby patrzył w twarz Słońca - zostaje porażony lub też po prostu umiera.
To jeszcze nie wszystko. Bardzo często ludzie do tego stopnia skupiają się na zewnętrznych formach, na poszukiwaniu tego, co widzą Tanelfowie, że zupełnie gubią z oczu treść. Są w jeszcze gorszej sytuacji niż człowiek w obcym kraju, mogą znać język, ale mimo tego nie są w stanie pojąć rzeczywistości która ich otacza, która się im wymyka. Coś dzieje. Co? Kto? Jak? Dlaczego? Zachwyceni i przerażeni, ludzie najczęściej po prostu nic nie robią, stają się całkowicie bierni, kołki wbite w żywy, wirujący świat Tanelfów (w tej legendzie jest dużo prawdy:
http://eonika.org/forum/tanelfy/tanelfy-luzne-motywy/msg6334/#msg6334). I właśnie dlatego, ludzie w krajach tanelfickich nie sprawują żadnych publicznych funkcji, to byłoby po prostu nie do zniesienia.