I właśnie już się topiłem najwytworniej na świcie...
W dwadzieścia lat później
Oto, co opowieść mówi o początkach zaprzysięgłej nienawiści Ravenloth do ludzi.
Wiele tysięcy lat temu było w zwyczaju tanelfickiej szlachty, że siostry brały sobie własnych braci za mężów, bracia własne siostry za żony. Z tych związków rodziły się dzieci niezrównanej urody. Zwyczaj ten zaczął jednak podupadać za rządów drugiego Cesarza, Radevena, gdy szlachtę podzieliły spory i krew przelana na polach bitew i w pojedynkach. Zapewnienia o zgodzie, podpisy i pieczęci na traktach, słowa honoru już nie starczyły by zachować pokój, trzeba było przymierza trwalszego; rody połączyła sieć koligacji, pokrewieństwa sięgającego daleko poza granice poszczególnych krajów. Związki w rodzeństwie zaczęto postrzegać jako nierozumne, a nawet groźne.
Było tak wszędzie za wyjątkiem Ravenloth. Dumna, jednej krwi para książęca nie ukrywała że ich dzieci, Gavin i Elissa, są przeznaczone samym sobie. Podobno jednak, Elissa kochała z wzajemnością Damakiona, księcia Scorcese, i przez wiele lat stawiała opór woli rodziców oraz pragnieniom brata. W końcu musiała się poddać, a data ślubu została wyznaczona i ogłoszona w całym Cesarstwie, jako jawne wyzwanie dla wszystkich wrogów Ravenloth. Wtedy Elissa udała się przed oblicze Gavina i zaproponowała mu umowę - czy raczej wyzwanie. Staną do konnych wyścigów; jeśli brat zdoła pochwycić siostrę przed zachodem Słońca, zostanie się ona jego wierną i oddaną żoną. W przypadku przegranej, będzie musiał wyrzec się jej na zawsze. Gavin wiedział, że Elissa jest mistrzynią sztuki jeździeckiej, ale w tych dawnych czasach szlachta nie liczyła się z niczym, a już na pewno nie z własną niemocą. Dumny książę natychmiast przyjął warunki księżniczki, gdyż o przymusie wobec siostry myślał z najwyższą niechęcią.
Wyścig rozpoczął się następnego dnia, równo ze świtem. W szaleńczym galopie pognała naprzód Elissa, przez Adalię i Mornię, południowe prowincje Ravenloth, a jej klacz biegła tak lekko że nie złamała nawet jednego źdźbła trawy. Ale za nią pędził, drąc darń i ziemię ogier Gavina, któremu żądza pana dodała jakby skrzydeł. Mijając mury Sinistry, stolicy położonej w środkowej części księstwa, Elissa odwróciła się w siodle by zobaczyć jak daleko odbiegła od brata. Ujrzawszy go tuż tuż za sobą nawet nie krzyknęła, lecz roniąc łzy wściekłości zmusiła konia do jeszcze szybszej ucieczki. (Stąd właśnie, poranna rosa w okolicach Sinistry nie zimna jest, ale gorąca, o czym każdy kto tam zawita może się samodzielnie przekonać). Jednak Gavin nie pozwolił zostawić się z tyłu. W ten sposób, w czasie krótszym niż klaśnięcie, pokonali cały północny obszar kraju i dotarli na brzegi Enduiny. Elissa nie wahała się ani chwili: skierowała wierzchowca prosto na głębinę i w przepięknym stylu pokonała wzburzony nurt. Natomiast Gavin nie tylko nie był dobrym jeźdźcem - nie potrafił również pływać; na widok skłębionych odmętów uczuł strach i ściągnął wodze, tak że kopyta jego rumaka zaryły się głęboko w wilgotny, nadrzeczny piasek.
Ale gdy zobaczył siostrę po drugiej stronie rzeki, opuściły go resztki rozsądku. Dzikim okrzykiem zmusił Gavin ogiera do skoku w sam środek wirów Enduiny; stopy zaplątały mu się w strzemiona i woda przykryła głowę. Tym razem jeszcze zdołał się wyrwać na powierzchnię i podnieść łeb wiernego zwierzęcia, jednak Elissa wiedziała że bez pomocy jej brat będzie zgubiony. Rozumiała również, że ona nie może zrobić nic; takie upokorzenie byłoby dla Gavina gorsze od śmierci. Ale nie byli tutaj sami. W pobliżu znajdowała się niewielka grupka ludzi; opowieść nie mówi kim byli, ani skąd się tam wzięli, jest to nieważne. Tylko oni mogli teraz uratować ginącego Tanelfa. Nie uczynili tego, ponieważ nie pojmowali co widzą; tonący Gavin wyglądał tak urokliwie, tak dostojnie i godnie że nawet przez myśl im nie przeszło, że jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. W niemym zachwycie przyglądali się jak umiera. Ani księżniczka, ani książę nie zniżyli się by wołać do nich o pomoc.
Za rządów Elissy Ravenloth, jej poddani zrozumieli, że śmiertelnicy są stworami zbyt niskimi i prymitywnymi by istnieć obok Tanelfów. Do czasów obecnych nie przetrwało jakiekolwiek świadectwo tego, że ludzie żyli kiedyś w tym kraju.
Powiada się, że kilka stuleci po tej tragedii Damakion Scorcese prosił Elissę Ravenloth o rękę i że wcześniej byli kochankami. Ale Damakion posunął się za daleko; Elissa za nic nie mogła ścierpieć głosów które się zaraz rozległy, głosów że umyślnie doprowadziła do śmierci brata. W trosce o swoją reputację, o wizerunek dynastii zmusiła Księcia Scorcese do najosobliwszego dowodu miłości w dziejach: do wypowiedzenia wojny z "zemsty" za odrzucenie zalotów. Tak zaczęła się odwieczna wrogość między Scorcese a Ravenloth i odtąd już nikt nie mógł twierdzić, że Księżna zgubiła brata by móc żyć z Damakionem.