(Uwaga dla wrażliwych, bądź niechętnych
- Sex.)---
- Idziemy do mnie? - rzucił mężczyzna, podpierając dłonie na biodrach. Zander kiwnął głową.
- Mieszkasz bliżej. - Trudno było stwierdzić skąd to wie.
Cyan przywołał go ręką i ruszył w stronę swojej kwatery.
- A ty mieszkasz w którym budynku? - rzucił.
- W tym od zachodu – mruknął Zander, oglądając się na niego co chwila. - Głównie pracuję w kuchni.
Cyan zerknął na niego z zainteresowaniem.
- Właśnie, czemu nie przyprawiacie tam sensownie jedzenia? - rzucił, mimo że sam już przerobił jedną kuchenną zmianę.
Chłopak aż na chwilę otworzył bezmyślnie usta.
- Bo to... dla chorych przecież – wydusił idąc alejkami z Cyanem.
Ten westchnął.
- Wyobraź sobie, że jesz coś takiego przez całe życie... Nie możesz robić nic innego, a jedzenie to twoja jedyna radość. - Wzdrygnął się pokazowo. - Żal mi ich.
- No mnie też żal... - westchnął.
Cyan zagryzł wargę, zerkając na niego.
- Gdybym w kuchni pracował to bym chyba spróbował nagiąć trochę te zasady – zaśmiał się.
- Po co? - Wzruszył ramionami Zander. - Tylko byś wpadł w problemy.
- Nikt by nie zauważył.
- Ale po co? - drążył Zander.
Cyan uniósł brwi sceptycznie.
- Bo chcę im umilić życie.
- A co jak to dla nich niezdrowe? - Chłopak wpatrzył się w jego oczy z zastanowieniem.
- Nie sądzę by mogło być gorzej – prychnął starszy elf. - I tak nie wyzdrowieją.
- Ale co jeśli im to przyspiesza chorobę? - drążył Zander.
- Jeśli mogą jeść te same produkty, to przyprawy też.
- No ja nie wiem. Zresztą, czemu miałbym im jakoś specjalnie życie umilać. I tak się nie odzywają...
Cyan stanął i odwrócił się, patrząc na niego przeciągle. Zupełnie, jakby to było wymierzone osobiście w Remidoffa...
Chłopak aż wciągnął powietrze. Stali już prawie przy wejściu do budynku.
- No co? - jęknął. - A jak jeszcze teraz powywalali tych tanelfów, co się za dużo zadawali z jednym z pacjentów...
- Co? - zdziwił się Cyan, poważniejąc. Wszedł jednak do budowli.
- No tych, co przynieśli choremu jedzenie od siebie! - powiedział szybko Zander, ciesząc się zainteresowaniem jakie wzbudził. - Podobno ich wszystkich powywalali.
Cyan zmarszczył brwi, skręcając w pierwszy korytarz. Przecież u Remidoffa był tylko Firezzo i ta dziewczyna...
- Wiesz coś więcej?
Chłopak pokiwał ochoczo głową.
- Podobno to po tym żarciu tak wpadł w szał.
Cyan uśmiechnął się do siebie. Przynajmniej miał tego bubka z głowy.
- No, więcej pracy dla nas – zaśmiał się, popychając wejście dla obsługi i przytrzymując je dla Zandera. Chłopak uśmiechnął się, wchodząc powoli.
- Właśnie tak. Porządnych pracowników! - kiwnął głową z zapałem.
- Lubisz tu pracować? - spytał, zamykając drzwi i idąc za chłopakiem. Obserwował jego tyłek w ruchu
- W sumie to tak – powiedział Zander i po drodze korytarzem obejrzał się na plakat o tytule „Brak akceptacji dla swawoli!”, z ryciną przedstawiającą zaaferowanego elfa księżycowego łypiącego podejrzliwie w bok. Poniżej znajdowały się dymki przedstawiające jego spostrzeżenia na temat nieprawidłowego zachowania współpracowników. Oczywiście, konkluzją wszystkich była konieczność zgłoszenia problemu menedżerowi. Cyan westchnął ciężko, wyprzedzając Zandera w wąskim korytarzu. Otarł się o niego bokiem. Chłopak spojrzał za nim i aż na chwilę wstrzymał powietrze. Cyan jednak doszedł do odpowiednich drzwi i wszedł do środka, oglądając się na niego.
- Jesteśmy – stwierdził, mając nadzieję, że nikt znajomy nie zobaczy go tu z innym chłopakiem.
Ten uśmiechnął się, rozglądając się po jego pokoju.
- Super, mój jest mniejszy! - powiedział od razu. Drugi elf zamknął drzwi na zamek i wpatrzył się w niego.
- Myślałem, że wszystkie są takie same...
- Niee, co ty! Albo przypadek, albo ktoś kogoś nie lubi. Nie wszyscy zresztą mają osobne.
Cyan zmarszczył brwi.
- Jak to?
- No mój kolega ma podwójny na przykład – wzruszył ramionami.
- Ale co, chciał z dziewczyną mieszkać? - dopytywał Cyan.
- Nie nie! - powiedział szybko. - Tak go przydzielili chujowo.
- Ja uważam, że dorośli potrzebują prywatności – prychnął.
- No ja się zgodzę – powiedział Zander, rozglądając się, gdzie może usiąść. - Ale mówili, że mają przepełnienie i tyle. Nic nie mógł zrobić.
Cyan pokonał dzielący ich dystans i spojrzał na chłopaka z góry.
- Na szczęście tu jest dość prywatnie.
Ten aż zapadł się na chwilę w sobie.
- Tak – wydusił. - Dobrze jest mieć takie... prywatne... miejsce.
Cyan uśmiechnął się, łapiąc go za kosmyk bielutkich włosów. Ten kolor był uważany za niezwykle atrakcyjny.
Serce Zandera stanęło, kiedy wlepił w niego wzrok swoich srebrzystych oczu. Mężczyzna położył obie ręce pod jego szczęką i pochylił się, cmokając wargi chłopaka. Ten nie spuszczał z niego wzroku, a jego usta aż zaczęły drżeć. Cyan liznął je delikatnie, wzdychając. Dawno nikogo nie całował, aż czuł przyjemne motylki w żołądku.
- Ja... miałem nadzieję – wydusił cicho chłopak, powoli dotykając jego ręki. Cyan niemal słyszał jak mocno dudni jego serce.
- Mm, co takiego, Zander? - zamruczał Cyan, przesuwając dłońmi w dół jego ciała, po skórzanym ubraniu.
- Że te no... plotki to prawda – wydusił z trudem, nadal nie spuszczając z niego wzroku ani na chwilę.
- Że jestem, pustakiem? - zaśmiał się mężczyzna, przyciągając go mocno do siebie.
- Nn... nie tak chciałem to ująć – wydusił chłopak, aż nie wiedząc, co robić z rękoma. Objął jednak Cyana w pasie.
- I co chcesz zrobić z tą wiedzą? - spytał starszy elf, pocierając swoim mechatym policzkiem o jego czoło.
- Chcę... powiedzieć ci, że ja też jestem taki... - powiedział zdenerwowany.
Cyan odetchnął, odgarniając mu włosy i całując go nieco głębiej.
- Chcesz mnie, Zander, czy przyszedłeś się przywitać?
- Strasznie ciebie chcę! - wydusił chłopak od razu, aż wydychając powietrze i zaciskając mocniej ręce wokół jego talii. - Obserwuję cię od miesiąca...
Cyan obrócił się, popychając go lekko na łóżko.
- To popatrz teraz... - zamruczał z zadowoleniem, zdejmując koszulę. Chłopak usiadł pospiesznie, wgapiając w niego cielęcy wzrok. Cyan był naprawdę dobrze zbudowany; umięśniony, o szerokiej klatce piersiowej i ramionach. Zander już myślał jak przyjemna w dotyku musi być jego skóra.
- Nie mogę przestać patrzeć! - zaśmiał się nerwowo.
Cyan odrzucił koszulę na krzesło i stanął przed nim, powoli pociągając za wiązanie swoich spodni. Nie spuszczał wzroku z chłopaka. Podobał mu się, zgrabny, o przystojnej twarzy... dobrze, że wreszcie pojawiła się okazja. Do tego Zander wpatrywał się w niego jak w obrazek, siedząc spięty na łóżku. Cyan westchnął, obserwując jego mowę ciała i po chwili siadł obok niego.
- Ej, robiłeś to już? - spytał, przesuwając dłonią po jego plecach. Zander przełknął ślinę i pogłaskał go po przedramieniu.
- Nie... ale to chyba nie problem? - spytał szybko, wpatrując w Cyana badawczo.
- Nie! - zaśmiał się mężczyzna. - Ale muszę wiedzieć... czy wiesz, co robisz? - Nachylił się w jego stronę, całując go znów lekko.
- Tak sobie – zaśmiał się nerwowo i objął jego szyję. - Jesteś strasznie przystojny...
Cyan uśmiechnął się do niego, przytulając.
- Dziękuję, ty też mi się podobasz... - zamruczał. - Czyli nie wiesz, co robią ze sobą mężczyźni? - upewnił się.
- Trochę wiem... tak myślę... - Spojrzał mu w oczy, całując znowu.
- Opowiedz mi... - westchnął Cyan, powoli rozpinając pierwszą sprzączkę na jego ubraniu.
- Zamknąłeś drzwi? - westchnął, podekscytowany.
Mężczyzna kiwnął głową, przygryzając lekko jego małe, zgrabne ucho. Lubił wrażenie meszku na języku. Chłopak zaśmiał się cicho i pocałował jego policzek, przesuwając dłoń na jego umięśnione udo.
- Mów, co wiesz... - Cyan całował go powoli po szyi.
- Może po prostu pójdziemy na żywioł... - zamruczał. Nie czuł się zbyt komfortowo mówiąc o tym. Głaskał go mocno po udzie i plecach.
- To może inaczej... - Cyan cmoknął go w policzek. - Ja będę mówił, a ty potakniesz, albo zaprzeczysz... - Nie chciał tego robić z kimś, kto nie wiedział, o co chodzi. Zander spojrzał na niego niepewnie, a grzywka opadła mu bardziej na oczy, kiedy kiwnął głową.
Cyan pogłaskał go po ramieniu, miziając nosem jego ramię.
- Możemy dotykać się rękoma, jak na pewno gdzieś widziałeś... i całować... - zamruczał
- Tak – powiedział szybko Zander i pocałował go z uśmiechem.
- Ale możemy też robić inne rzeczy... dużo intensywniejsze. - Spojrzał mu w oczy. - Można pieścić członka ustami na przykład...
Chłopak aż zmrużył oczy i kiwnął głową z lekkim uśmiechem. Podobała mu się ta myśl i nie mógł się doczekać.
- I można też zrobić to prawie tak jak normalnie... - zamruczał Cyan, powoli przesuwając dłoń na pośladek chłopaka. Ten zamknął oczy i kiwnął szybko głową, ciągnąc go do pozycji leżacej.
- To na co masz ochotę? - szepnął Cyan, kładąc się przy nim.
- Na wszystko.... - wydusił chłopak, całując go mocno i przetaczając się na niego.
- Tak?- Cyan rozpuścił jego głosy, wsuwając w nie palce. - To powiedz mi, co chcesz zrobić? - zamruczał, ciągnąc go za dolną wargę.
- Chcę cię dotykać... - westchnął Zander, powoli wsuwając dłonie za jego pasek.
- I co dalej? - Zamierzał iść za tym, czego chciał chłopak, żeby poczuł się jak najbardziej komfortowo. Przyciągnął go bliżej, wzdychając, podniecony.
- Nie wiem... będę z tobą całą noc najlepiej – zamruczał i zaczął zsuwać mu spodnie. - Masz taką miękką skórę...
- Wiesz, gdzie jest najdelikatniejsza? - zamruczał mężczyzna zmysłowo, łapiąc go za nadgarstek i kierując dłoń do wiązania przy swoim pasku.
- O tak.... tam jest gładka... - westchnął Zander, obrzucając go srebrzystym spojrzeniem i unosząc się nieco, żeby zsunąć mu spodnie. Aż uśmiechnął się na widok penisa Cyana. Był spory, dość gruby i aksamitnie gładki. Mężczyzna rozsunął uda, by dać mu do niego lepszy dostęp, jednocześnie rozpinając skórzane ubranie Zandera tak sprawnie, jak mógł. Chłopak odrzucił swoją kurtę na ziemię, zanim nachylił się nad jego kroczem z westchnieniem. Polizał czubek bez ociągania. Wiedział, że tego chce. Cyan odetchnął głośno, obiema rękoma sięgając do jego ramion i ściskając je.
- Tak... possij koniec... - szepnął, zamykając oczy. Nie robił tego od... nie robił tego kilka bardzo długich miesięcy. Dotyk własnej ręki zdecydowanie się nie umywał do aksamitnego języka chłopaka. Nie musiał też się długo dopraszać. Zander nie miał wprawy, ale dużo zapału. Zaczął lizać i ssać, prezentując mu swoje miło zbudowane plecy.
- Teraz szybciej... - sapnął Cyan, ściskając jego włosy. Były jaśniutkie jak postaci w romansach... Chłopak od razu przyspieszył ruchy głowy, oddychając ciężko przez nos.
- Mmm, już sobie wyobrażam, jak pulsujesz w moich ustach, Zander... - westchnął, podkładając sobie rękę pod głowę. Chłopak jęknął, sięgając pospiesznie między swoje uda. Cały czas ssał mocno penis Cyana. Starszy elf pieścił jego szyję dłonią, rozkoszując się pieszczotami. Z czasem jednak, zaczął podrywać nieco biodra, czując, że zaraz będzie szczytował.
- Kończę... - wydusił, oddychając ciężko. Chłopak zakrztusił się nieco, ale nadal z pełnym zapałem ssał i się masturbował. W pokoju było niemal goręcej. Miał wrażenie, że penis w jego ustach twardnieje jeszcze bardziej, a zaraz potem zadrgał, tryskając w ustach chłopaka. Przełknął ją pospiesznie, przymykając oczy i opierając czoło o jego twardy brzuch. Oddychał ciężko na jego skórę.
Cyan odpoczywał chwilę, w końcu jednak pchnął go na plecy, unosząc się i sięgając do jego spodni, zsuwając je pospiesznie. Dotyk skórzanego ubrania budził przyjemne wspomnienia. Zawsze go czuł, kiedy robił to na szybko, w parku, albo gdzieś w mieście. Chłopak wpatrzył sie w niego, dysząc. Jego penis sterczał w górę, twardy z podniecenia.
- Och Cyan... - wydusił.
- Chcesz go zanurzyć w moje usta, co? - odetchnął mężczyzna, przesuwając językiem po jednym z jego sutków.
- Och wszystko chcę... - jęknął, mocno ściskając jego ramię. Cyan zaśmiał się, chwytając mocno jego penisa i pochylając się, by pomiziać wnętrze uda policzkiem. Włoski zanikały wokół genitaliów, odsłaniając jedwabistą, purpurową skórę, delikatniejszą niż widoczna na ciałach tenelfów czy ludzi.
- Jest mi tak dobrze... - jęknął. - Już straciłem nadzieję, że spotkam kogoś takiego...
- Z czasem rozpoznajesz... - zamruczał Cyan, całując jego mosznę i głaszcząc penisa spodem dłoni. Jak dobrze było znów to czuć.
- Tak? - wydusił chłopak, patrząc w dół z zachwytem.
Jasne oczy mężczyzny spojrzały na niego spomiędzy ud.
- Widzisz to w ich oczach... - niemal zasyczał, po czym polizał go od spodu jąder, po czubek penisa.
- Tak? Jak? - zapytał drżąco.
- Pragną cię, rozbierają cię wzrokiem... strach, ciemność... - wzdychał, rysując językiem wzory na całej długości jego członka.
- Rozbierałem cię wzrokiem? - zaśmiał się chrapliwie, wypinając nieco biodra.
- Powiem więcej... dotykałeś mnie nim – szepnął mężczyzna, po czym gwałtownie wsunął sobie penisa w usta. Zander jęknął głośno, wsuwając palce w jego włosy.
- Kiedykolwiek to robiłeś z kimkolwiek? - szepnął Cyan, składając na penisie kilka bardzo wilgotnych pocałunków.
- Nie – wydusił. - Nie miałem ochoty z dziewczynami... - szepnął, oddychając ciężko.
- Ja też nie! - zaśmiał się Cyan, po czym znów łyknął jego penisa, chwytając go mocno za pośladki. Wiedział, że to nie potrwa długo. I miał rację, bo już po chwili chłopak doszedł z głośnym jękiem, ściskając jego włosy trochę za mocno. Cyan stęknął głośno, połykając jego mlecznobiałą spermę. Po chwili ścisnął nadgarstek Zandera, sygnalizując mu, by go puścił. Chłopak zreflektował i padł plecami na materac, dysząc ciężko, z błogim uśmiechem. Cyan Podniósł się na kolana, głaszcząc go po brzuchu. Pocałował go czule, przesuwając się nad nim, ocierając się o niego całym ciałem.
- Dobrze, hm?
- Nieziemsko... - westchnął, patrząc mu w oczy.
Cyan pocałował go głęboko, pieszcząc językiem wnętrze jego ust i gwałtownie przyciągając go do siebie.
- Będzie jeszcze bardziej nieziemsko... - obiecał.
*