Autor Wątek: Ver'kar - wprowadzenie  (Przeczytany 381 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Ver'kar - wprowadzenie
« Odpowiedź #15 dnia: Grudzień 24, 2012, 03:14:21 pm »
Patent wizualny: klątwa ver'kar wygląda jak czarne robactwo które zaczyna pożerać Pierworodnego od środka - coś jak inwazja wściekłych tasiemców... Robaki początkowo są czarne, im więcej czerni pożerają tym bardziej bieleją. W końcu stają się blade jak kość - wtedy usiłują wydostać się z ciała Ver'kar i dotrzeć do ziemi, z którą się stapiają.
W początkowej fazie robactwo działa w trzewiach, w miejscach w których znajduje się największe stężenie czerni, później przechodzą dalej. Ostatecznie przegryzają się przez skórę, wyłażą z uszu, wyślizgują się przez przełyk i oczodoły. Rzecz jasna, mało któremu Ver'kar udaje się przetrwać tak długo. Większość zostaje poddana Rytuałowi Cyklu zaraz po odkryciu pierwszych pasożytów.
Oczywiście Ver'kar gruntownie przebadały swoją Klątwę, ale prawda jest taka że po tysiącach lat rasa nie jest mądrzejsza niż na początku. Wszystkie sukcesy w przełamaniu Klątwy wyrosły z zupełnie innych podstaw. Ver'ashar uratowało uderzenie Wiru Hurdona, Grumyash ukryli swoje dusze w Błękicie, seniorzy Agaro opanowali sztukę przelewania Klątwy na swoich wasali - itp itd, ale nikomu* nie udało się przeniknąć jej natury, mechanizmów jej działania.
Robactwo jest za to niezwykle cennym komponentem w magiach sidardyjskich - biada takiemu Ver'kar którego Klątwa wejdzie w posiadanie istoty która zna te starożytne sztuki.

Motyw dla Ran'nir: sposób na pozbywanie się konkurencji: wprowadzasz do ciała przeciwnika truciznę która umniejsza jego czerń, po czym oskarżasz go o ukrywanie fluktuacji czerni. Naciskasz na osoby oceniające stan Ver'kara i w przyśpieszonym tempie doprowadzasz do scyklizowania go. W gruncie rzeczy jest to bardzo efektywny i moralny sposób prowadzenia walki. Normalne, długie stracie między waszą dwójką pociągnęłoby za sobą spalenie znacznych ilości czerni. W ten sposób wszystko pozostaje w rodzie, a kilka osób odczuje wyraźny wzrost mocy (łapówka płacona ciałem przeciwnika!)
« Ostatnia zmiana: Grudzień 24, 2012, 03:24:12 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Obyczaje i rytuały
« Odpowiedź #16 dnia: Grudzień 27, 2012, 09:10:22 am »
Rytuał Cyklu – najważniejszy z wszystkich, związany z cyklem życia i śmierci. Jednostka śmiertelnie ranna bądź u schyłku życia wyznacza istotę, której chce przekazać swe „istnienie”. W prawdzie przekazuje jej tylko swą moc, konkretniej czerń zgromadzoną przez całe życie w organizmie, zarówno tą posiadaną w danej chwili jak i tą zużytą na mutacje. Mimo to w obyczajach Ver’kar jest postrzegany jako kontynuacja czyjegoś istnienia. Rytuał kończy życie danego osobnika.
   Ze względu na swoją formę, dla istot z zewnątrz jest odbierany jako coś skrajnie makabrycznego. W najbardziej powszechnej wersji rytuału, istota której ma zostać przekazana moc kreśli na ciele swego dawcy magiczne symbole. Magia całkowicie znieczula daną istotę i przygotowuje jej moc do przekazania. Ostatnią częścią jest pożarcie całego ciała dawcy, mięśnie, kości, organy, dosłownie wszystkiego. Wśród Ver’kar rytuał Cyklu jest niesamowicie istotny, przekazuje się bowiem za jego pomocą wszystko co było w życiu jednostki najważniejsze – dążenie do posiadania mocy. Jest on też obejściem Klątwy – dumą Pierworodnych. Jest także dumą danej jednostki, wybranej do kontynuowania bytu swego pobratymcy. Na Turblanda istota rytuału jest zupełnie niezrozumiała. Postrzega się go jako kanibalizm i dowód na zaszczepione w świadomości Ver’kar czynienie zła.

Pomysł1: wbrew pozorom, Rytuał Cyklu wcale nie odbywa się pod znieczuleniem - wprost przeciwnie, glifów i mocy Rak'ha używa się w celu intensyfikacji bólu. Ofiara jest pożerana żywcem i przez cały czas ma pełną świadomość tego co się z nią dzieje. Dzięki temu Rytuał pozwala nie tylko przekazywać Czerń, ale też ją stwarzać (ekstremalnie negatywne uczucia ofiary).
Ciekawy motyw: pod wpływem innych ras powstała bardziej "humanitarna" wersja Rytuału w której rzeczywiście znieczula się ofiarę.
Inny motyw: Rytuał "bez znieczulenia" jest wydajniejszy o około 3-4%. W związku z tym, słabsze Ver'kar są zazwyczaj Cyklizowane "na miękko", różnica jest przecież bardzo mała. Uważa się też że tak słabe jednostki nie potrafiłyby z godnością przejść przez tak ciężką próbę. Z drugiej strony, silne Ver'kar niemal zawsze przechodzą przez wersję "twardą" - potencjalny zysk jest po prostu zbyt duży.

Pomysł2: to, co większości istot wydaje się szczytem okrucieństwa stanowi zaledwie podstawę góry. Ver'kar przez tysiąclecia doskonaliły sztuki degradacji, zastraszania i destrukcji, gdyby tego chciały, mogłyby podnieść efektywność Cyklu nawet o kilkadziesiąt procent, a może nawet jeszcze więcej. Tutaj jednak pragnąca mocy natura Ver'kar spotyka się i ściera z ich poczuciem własnej godności i rasową lojalnością. Takie poziomy skuteczności wymagają bowiem okrucieństwa wręcz sidardyjskiego, ofiara - dumny i szlachetny Ver'kar - jest degradowana do półżywej, pęczniejącej masy czerniowej do której wymyślnymi sztukami przykuto cierpiącą duszę. Dla większości Ver'kar jest to plugawa droga po najlżejszej linii oporu, najohydniejszy rodzaj pasożytnictwa.
Właśnie tych metod używają Verd'loki, niesławni pożeracze czerni, i jest to jedna z przyczyn dla której są tak bardzo znienawidzeni. Ver'karskie społeczeństwo uważa, że same badania nad efektywnością Cyklu mogą skłonić jednostkę do zdrady - dlatego Rytuał trwa od tysiącleci w niemal niezmienionej postaci. Towarzyszą mu niezwykle archaiczne formy i ceremoniały które zupełnie nie pasują do współczesnych Ver'kar.
Zero i pół motywu: wygląd Rytuału - możliwość pokazania tego jak wyglądali, działali i myśleli Ver'kar przed tysiącami lat.
Motyw: Zakłada się, że Rann posiadają najgłębszą wiedzę o zakazanych technikach Cyklu. Zarzut wytarł się jednak w ciągu milleniów - niemal tradycyjnie Kre'magna zaczynają od niego każdy spór z rodem intrygantów.  Z drugiej strony, wielu umierających, honorowych Kre'magna dobrowolnie wystawia się na szalone cierpienia żeby przysporzyć swojemu rodowi większej mocy! Myślę że to jest mocarny patent: na przykład hagem którzy umierają całymi dniami na stołach tortur, nieprzykuci, opici miksturami wyczulającymi ich zmysły. Brak żadnych informacji na temat Cyklu w Bodlar'nir, a szczególnie wśród Massal - wielu spekuluje, że ci mistrzowie strachu wypracowali zupełnie nowe rozwiązania.
Motwy i pół: Cykl u Massal jest... szokująco bezbolesny. Nie ma żadnego katowania bólem czy desperacją - wszyscy Massal są w końcu sprzęgnięci w jednej świadomości i każdy odczuwa na własnej skórze cierpienie pozostałych. Brak korzyści na tym polu Massal rekompensują błyskawicznym wykrywaniem Klątwy.
Motyw kolejny: okrucieństwo Cyklu - wprost proporcjonalne do długości czasu przez który Ver'kar zatajał swoją Klątwę. Proste i skuteczne.
Motyw następny: wzmożone okrucieństwo Cyklu ma efekt uboczny: ofiara stacza się w Umbrę która stopniowo niszczy jej... czerń. Inaczej mówiąc, powyżej pewnego progu, ból i cierpienie drastycznie zmniejszają skuteczność Rytuału. Granica leży gdzie indziej dla każdego Ver'kar i zależy od indywidualnej Esencji. W pewnym sensie jest to ostateczna próba lojalności i tak właśnie traktuje Cykl sam Archeron. Każdy śmiałek który zechce przyłączyć się do jego elitarnej gwardii musi przejść szereg prób, z których ostatnią i najstraszniejszą jest Rytuał Cyklu - Ver'kar musi nakarmić swoim ciałem Archerona i w obliczu całkowitej i najokrutniejszej zagłady utrzymać własną Esencję i dochować wierności rodowi.

Pomysł3: Cyklizacja wcale nie jest tak prosta i bezpieczna jak można by myśleć. Największy problem stanowi robactwo którego pod żadnym pozorem nie można zjeść. Możliwe, że Rytuał jest odprawiany przez kogoś kto pełni funkcję ćwiartowacza, rzeźnika - odcina on czyste części ciała ofiary i podaje do zjedzenia konsumentowi. I mamy proste wyjaśnienie tego że Cykl nie jest nigdy* w 100% skuteczny - przeżarte Klątwą części ciała trzeba zwyczajnie zniszczyć.

Pomysł4: trauma związana z Cyklem. Chociaż kultura Ver'kar obudowała Rytuał potężną ideologią (np. mówi się o pożeraniu czerni, nie ciała) i chociaż stanowi on jedną z podstaw jasnomagii tej rasy, to sama jego istota nadal razi niektórych jak ostrze noża. Na przykład:
-zwykły strach przez końcem istnienia. Bezpośrednią przyczyną śmierci większości Ver'kar nie jest przecież Klątwa, ale właśnie Rytuał Cyklu.
-cierpiąca duma. Uczucie bardziej złożone i trudniejsze do opanowania. Pierworodni z definicji są nieśmiertelni, Cykl jest w rzeczywistości wyrazem bezsiły Ver'kar - od tysięcy lat nie udało się przecież niczego tutaj zmienić! Ciekawy motyw: pogląd że Ver'kar zmiękli, zaczęli tuczyć się na sobie samych, stracili dawną drapieżność - ten pogląd wyznają niektórzy hagem we wszystkich rodach, co prowadzi np. do tego że odmawiają swojej lwiej porcji czerni ze scyklizowanych ofiar. Taka postawa godzi jednak w jasnomagię Ver'kar, możliwe więc że ta czerń jest po prostu niszczona żeby uniknąć powszechnego fermentu ("jeśli to nie hagem pożerają naszą czerń to kto?")
-tharshias - działa w obie strony. Zdarzają się sytuacje, że jeden Ver'kar zapisze przyjacielowi w spadku jakąś część swojej czerni. Może to być zarówno źródłem siły, jak i wielkiego, obezwładniającego żalu.
-koszmary w których żrąca ciało Klątwa zlewa się z... Ver'karami.
-te wszystkie "doległości" są rzecz jasna kontrolowane, łagodzone i pokonywane przy użyciu Rak'hy.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 27, 2012, 09:44:52 am wysłana przez Bollomaster »