Charakterystyka - Istoty dosłownie i w przenośni związane z Błękitem, tłumaczy się to min. ich genezą, najprawdopodobniej zostały stworzone przez Potwory. Tą teorię potwierdza najważniejsza ze zdolności tej rasy, możliwość zamiany jednej cechy na inną. (Aby przemiana mogła mieć miejsce należy znaleźć istotę posiadającą pożądaną moc, następnie przekonać ją do wymiany. Obie strony muszą dobrowolnie i świadomie podjąć decyzję). Przemiany dokonane na takiej drodze mają charakter "tradycji" tzn. są trwałe i dziedziczne. Dziecko zawsze dziedziczy cechy tylko jednego ze swych rodziców, wyboru powinny dokonywać obie strony, choć zdarza się tak że decyduje tylko matka.
1) jak się ta magia nazywa?
2)
przekonywanie i dobrowolność: czy przemiana dojdzie do skutku jeśli Vid przyłoży sztylet do szyi człowieka? A jeśli w czasie targów doda że na szali leży też życie córki gościa? A jeśli druga strona jest niezwykle biedna i Vid zjawia się niejako z nieba, oferując pieniądze bez których nie da się przeżyć? I co jeśli Vid najpierw doprowadził do upadku upatrzonego klienta żeby później łatwiej wymóc na nim ustępstwa? Co można powiedzieć o rzeczach takich jak hipnoza albo rak'ha, przemiany osobowości za pomocą Mocarstw?
Odpowiedź na niektóre pytania zdaje się oczywista, ale inne nie są już takie proste. Np. jeśli założymy, że Vid nie może w żaden sposób manipulować klientem, nawet świadomie, to czy istnieje jakiś czas po którym "grzech" przestaje się liczyć? Np. 10 lat temu zniszczyłeś fortunę jakiegoś człowieka żeby przygotować grunt pod wymianę, ale ten akt ją uniemożliwił. Czy po tych 10 latach (15? 20? 200?) przewinienie przestanie się liczyć? A co z sytuacją w której ktoś trzeci, np. inny Vid, pomaga rzeczonemu Vidowi osiągnąć korzystniejsze warunki? Np. istniałyby 'nieświadome' spółki Vidów którzy wiedzą tylko tyle że reszta będzie działać na ich korzyść, i w drugą stronę. Jednym słowem zjawia się u ciebie vidowski kupiec, wywalasz go na zbity dziób, a w nocy odwiedzają cię jego koledzy - handlujący Vid o niczym jednak nie wie. Po prostu zjawia się kolejnego ranka i ku swej radości zawiera umowę ze "skruszonym" kontrahentem.
3)
świadomość: na czym ona dokładnie polega? W większości języków niemożliwe jest opisanie obiektu tak żeby opis był w 100% zgodny z tym co opisuje. Więc już na starcie wiadomo że strona nie będzie całkowicie świadoma wszystkiego co wiąże się z daną rzeczą. Przykład hardkorowy: strona w zamian za dobro X żąda ekstremalnie rzadkiego kamienia zwanego "Smoczą łzą". Vid wie że X i łza się nie równoważą, ale nie chce rezygnować z transakcji. Postanawia jednak dołożyć coś ekstra. Zdobywa łzę i jednocześnie daje znać krasnoludzkim Zabójcom Smoków że taki a taki posiada część Smoczego ciała. Oczywiście może to zrobić po transakcji, ale przecież w trakcie jej zawierania ma już w głowie zarys swojego planu. Kontrahent żąda przedmiotu na własność, tymczasem Vid już zakłada że w niedługiej przyszłości upierdliwy klient go straci. Ma to znaczenie?
Czy więc warunek świadomości oznacza że Vid musi odpowiedzieć prawdę na każde pytanie klienta? Pytania o jakość, wiek, obiektywną wartość, historię - spoko, ale co kiedy strona będzie chciała wiedzieć czy za 15 lat rzecz będzie nadal w jej posiadaniu? Albo kto używał tego miecza 136 lat temu wiosną? Albo kto jeszcze pragnie tej rzeczy? Takie założenie prowadziłoby do wielu ciekawych motywów, np. człowiek kupowałby coś od Vida nie po to żeby to mieć, ale żeby poznać jakieś ważne szczegóły dotyczące danej rzeczy. Jeśli tak, musi istnieć jakieś ograniczenie pytań jakie można zadać. Jeśli jednak będzie ich za mało, Vid będzie miał zbyt wiele możliwości matactwa - za dużo i wymiana zacznie wymagać zbyt wiele dodatkowych wysiłków.
Czy świadomość oznacza wiedzę o swoich prawach? Np. wiedzę o tym ile pytań można zadać?
A co jeśli cecha którą poznałeś dzięki pytaniu nagle się zmienia? Np. na daną chwilę Vid wie że nikt nie szuka danego klejnotu, odpowiada przecząco na pytanie, a kolejnego dnia słyszy wieść o poszukiwaczu skarbów który zmierza w tą stronę. Jest tu kilka problemów - cecha o którą pytał klient straciła ważność, ale co istotniejsze Vid niemal na pewno kłamał, co prawda nieświadomie. Poszukiwacz szuka skarbu już od wielu lat, Vid po prostu się o nim nie dowiedział. Odpowiedzią byłoby założenie, że dopóki Vid nie powie prawdy, wymiana nie zajdzie. Jeśli więc dobro nie przechodzi przy odpowiedzi "tak", Vid zmienia ją na "nie". Z drugiej strony byłaby to moc niesamowicie potężna, powiedziałbym że równie mocna co sama wymiana - poznajesz obiektywną prawdę. Dochodziłoby wtedy do wymian których głównym celem byłoby zdobywanie wiedzy.
Czy pytania mogą wymuszać odpowiedzi opisowe? Czy jest tu jakieś ograniczenie? Czy Vid może powiedzieć "nie wiem"?
Czy Vid również ma prawo wiedzieć co tak naprawdę kupuje? Taka sytuacja. Człowiek kradnie rycerskiemu rodowi miecz i wymienia go na Y z Videm. Nawet jeśli szlachta odzyska miecz, to już nie będzie ta sama broń - jej tradycje łączą się teraz z Videm. Kolejna wymiana? A jeśli Vid został zabity w trakcie próby pojmania?
4)
dziedziczenie: czy dotyczy obu stron czy tylko Vidów?
Nowe patenty do idei wymiany:
-jasnomagie wymagają od Vidów protokołów z dokonywanych wymian. Przy legalnej wymianie musi też być obecny specjalny urzędnik, przedmioty handlu muszą być dozwolone no i państwo musi dostać podatek (tak!). Dopiero w takim wypadku dokonujesz prawomocnej wymiany - jeśli któregoś z elementów zabraknie, obie strony popełniają poważne przestępstwo. Z czego wynika że w jasnomagicznych archiwach istnieją rejestry wymian sięgające daleko w przeszłość;
-Organ kontrolowałby matactwa Vidów przy wymianach najwyższego stopnia. Oszukanie wieśniaka nie będzie miało (raczej) zbyt poważnych konsekwencji, ale wykiwanie władcy może oznaczać represje dla całej rasy. Organ jest więc dodatkowym elementem zabezpieczającym transakcje z najwyższej półki. W taki sposób powstaje obraz wymiany jako czegoś niezwykle korzystnego i diabelnie ryzykownego - słynni vidowscy oszuści których nigdy nie złapano, posiadający dostęp do najlepszych dóbr, cała kohorta osób które mają pilnować żeby tym razem przekręt się im nie udał;