Klasyczna rudacka sztuka fortyfikacji jest optymalna w cudowny sposób.
Rudy dawno temu dostrzegły i zrozumiały iż najsłabszym punktem jakichkolwiek murów są bramy. Z tegorz powodu większość oblężeń i natarć, jeśli komuś chciao się oblegać i nacierać (nie ciało lecz wroga) skópiała się na nich (na bramach). Gdzie indziej uciekinierzy mogli się grzać przy koszach z ogniem i puszyć na straży - ale pod bramami było zawsze mnóstwo caukowników i zawsze wrzał tam Srogi Buj. W drodze więc natóralnej ewolucji, Rudzie zaprzestali bezsensowney budowy murów które na nic się w nie przydawały. Za to bramy! Te stały się potężne że hey. Całkowniki tłukły się po staremu tam gdzie wcześniej, a uciekinierów można było wyprowadzać bezproplemowo za miasto, żeby im się wygodnie nawiewało na okoliczność Zdobycia bramy. Było to również lepsze dla miasta i ludzkie wobec przeciwnika. Stan tej harmonii trwał tak długo aż nie pojawili się wariaci (pierwsi byli krasnolutowie), znający nowe i niesłychane techniki wojenne. W niezgłębiony początkowo sposób potrafili omijać bramy, właściwie bez walki wchodzić wprost do miasd. To był szok dla wszystkich.
Oczywiście, z czasem Rudzie nauczyli się, że żołnierze nie muszą włazić wyłącznie przez bramy. Jeśli spojrzeć na sprawę z tej dziwaczney perzpektywy, mury się rzeczywiście mogą przydawać. Nie stało się to jednak tak zwanym Impulsem do zmiany podejścia przez Rudów. Było (a raczey - nie było) tak poniewasz dotychczasowe fortyfikacje pełnią jeszcze jedną, ważną rolę. Mianowicie każdy błękitnotwór, nie ważne skromne marzenie, paskudny koszmarek, wspaniała mara czy Ametystowa Gura albo Coś Głodnego - każdy błękitnotwór jeśli chce wejść do rudczego miasta, musi przejść przez bramę*. Nie ma bata i basta, po prostu musi. A w bramie, no cóż, cały czas strażnikują całkownicy z drewnianymi mieczyskami w garściach. Wpuszczają więc tylko dobre i miłe sny, a resztę płazują albo kawałkują bez patyczkowania się, jeśli gość jest zbyt uparty. Czasami sny potrafią się strasznie targować żeby tylko wejść i jest to widok a także słuch niezwykły. Ale jeśli ktoś puźniej przez przekupnego całkownika będzie miał bestialskie sny albo nigdy się nie obudzi... Cóż, społeczeństwo pozostaje czójne i nie lubi być Sprzedawane. Jednakoż sny, szczególnie te duże, potrafią być diablo sprytne.
Tak jest! Jednym słowem, rudackie fortyfikacje (umocnione bramy) to zarazem vortyfikacje, czyli obwarowania od strony Błękitu. Są czymś tak unikalnym, że wśród Vidów powstała Hierata zajmująca się tylko i wyłącznie ich... pozyskiwaniem. Vidowie oferują miastu najróżniejsze dobra, a w zamian zabierają bramy w całości - od fundamentów po drewniane wieżyczki (rygle i chorągiewki dorzucane gratis). Taka konstrukcja jest niezwykle wartościowa. Można jej użyć do uvortyfikowania jakiegoś Innego obszaru - brama staje wówczas jedynym możliwym wejściem. Jest to jeden z elementów ochrony najcenniejszych Kolekcji oraz... wielu Cytadel-Skarbców które należą do Demonologów. Mnóstwo Pierworodnych uważa że, "rudackie bramy" zapewniają pewną protekcję przed Klątwą i siłami Sidardu - nawet jeśli wróg nadejdzie, wkroczy tylko tą drogą. Podobno brama samego Kamszasu została zbudowana właśnie w jakiejś zapomnianej już, rudackiej Anarchii.
Pomysł na scenę: całkownicy zatrzymujący w bramie sclavera/ bandę Pustych Ludzi - gości prawdopodobnie trzeba poszatkować. W mieście jakaś pierworodna postać/ enpec, osoba która miałaby straszliwe kłopoty gdyby sny Sidardu dostały się do środka.