Autor Wątek: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...  (Przeczytany 718 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« dnia: Listopad 12, 2008, 07:27:42 pm »
Armia rudowska: mamy w niej szeregowców, oficerów, pułkowników i... całkowników.

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 12, 2008, 07:49:44 pm »
oni są wogóle w stanie mieć armię? ;)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #2 dnia: Listopad 12, 2008, 08:06:28 pm »
oj mieli, mieli. Najstraszliwszą armie na wszystkich Kontynentach. Naprawdę!

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #3 dnia: Listopad 12, 2008, 08:22:26 pm »
Hmmm myślę że w innym mogliby rozmnażać się przez pączkowanie ;)
Myślę że wiele armii może być bardziej przerażających, ale z pewnością rudańska należałaby do czołówki tej dziedziny, wg. mnie te świry się jak najbardziej do tego nadają
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #4 dnia: Listopad 12, 2008, 08:28:17 pm »
Rudowy zwyczaj podawania przy powitaniu "drugiej" ręki, czyli tej której zazwyczaj się nie używa. Pochodzi to ze starych czasów i wtedy też rozpowszechniło się na inne (prymitywne) ludy. W głównej ręce trzyma się broń - ona też trzyma w sobie morderczą intencję - jej podawanie jest aktem złowrogim. Co więcej, według ta ręka lepiej przenosi jakąkolwiek intencję, dlatego do rudowego savoir vivre'u należy podawanie dłoni w rękawiczce (wszak nie wiadomo, czy to nie próba oszustwa). Ręka przeciwna jest ręką przyjazną. Z drugiej strony to rudowie, więc spotykało się takich co ignorowali ten obyczaj.
« Ostatnia zmiana: Luty 22, 2010, 04:48:45 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Rudzi!!!
« Odpowiedź #5 dnia: Luty 20, 2009, 10:27:09 am »
Wczoraj zauważyliśmy z Bubbonem ciekawe ale chyba niezbyt pożądane zjawisko dotyczące Rudów s SOAPie: wszyscy są euforyczni. Mogę mówić tylko za siebie, ale kiedy próbuję wyobrazić sobie Ruda, zawsze przyczepia się do mnie wizja nieco szalonego gościa z szerokim uśmiechem na mordzie, robiącego dużo hałasu i zachowującego się... euforycznie. Być może ta wizja ukształtowała się pod wpływem gry Dżailah, która wyglądała jak Rud - ale przecież Rudem nie była. Innymi słowy, ta dziwna natura Dżailah - który pozwalała jej dostosować się do każdej sytuacji, 'zmienić założenia' i czerpać motywację z każdego splotu wydarzeń - nie jest bynajmniej właściwa wszystkim Rudym.

Rudzi pochodzą z Dziczy, ale w kwestii uczuć nie odbiegają aż tak daleko od ludzi. Odczuwają gniew, bezsilność, miłość, znudzenie (rzadko, ale jednak), frustrację. Nie powinni więc znajdować się ww stanie nieustannego rozradowania i jakiejś dzikiej ekstazy. Prawdopodobnie z racji swojej natury łatwiej dają wyraz swoim emocjom, lub sa one nieco bardziej gwałtowne, ale w dalszym ciągu mają cały wachlarz uczuć (może nawet więcej niż ludzie), który powinien się jakoś manifestować.

(Sluszna uwaga Bokkena - w założeniu tanelfowie powinni byc chyba nawet bardziej 'uczuciowi' niż Rudzie - tto właśnie oni powinni dawać się ponosić emocjom)

Ekstremalność emocji Rudów jest więc tak rażąca nie dlatego że nieuustannie szaleją i dają wyraz swoim uczuciom, ale dlatego że nieustannie je zmieniają. U Rudów nie istnieje tradycja - tego że coś sprawia ci przyjemność, a coś cię przygnębia, że ktoś jest twoim dobrym znajomym, że ktoś nie będzie chciał cię oszukać. Rud po otrzymaniu od ciebie  podarunku może najpierw się ucieszyć a potem znienacka popaść w irytację (albo na odwrót). Mowa tu oczywiście o prawdziwych, najdzikszych Rudach, takich jacy mieszkali w Bace; jasnomagie oswajają Rudów i biorą nieco w karby ich naturę, działają tez przecież silne tradycje, które narzucają Rudom inny, bardziej konsekwentny sposób działania...
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

mysterio

  • czytacze
  • Sr. Member
  • *
  • Wiadomości: 416
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #6 dnia: Luty 22, 2009, 06:32:28 pm »
Rudzi....
Mi kojarzyli się zawsze z istotami totalnie chaotycznymi, co wiązalo się również z ich emocjami, czyli wg ich uczucia również mogy by równie chaotycznie się zmieniać, co byc mozę doporowadzio by do sytuacji, że Ród paka by ze szczęścai, by zaraz potem skakać z tej samej radości.
Wszystko się zmienia, ale w gruncie rzeczy pozostaje takie samo...

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #7 dnia: Sierpień 08, 2009, 07:16:29 pm »
Oto elitarna, legendarna formacja rudacka! Są najlepsi, najmocniejsi; do mistrzostwa opanowali posługiwania się zabójczą bronią - sekret jej budowy znają tylko nieliczni. To żelazna bryła w kształcie... buta z której końca wyrasta pęk cienkich, stalowych włókien. Rzecz ma rozmiar dłoni i jest montowana do elastycznego... łańcucha splatanego z włókien tajemniczej rośliny - doczepionego do półmetrowego drewnianego trzonka. Zasięg tej śmiertelnej broni jest nieokreślony; według niektórych to kilkanaście metrów, "każdy kierunek świata" albo "druga strona Nieba". Walka polega na pojedynczym, błyskawicznym i zaskakującym natarciu, wyrzuceniu "buta" wprost na wroga. Ten niszczycielski sprzęt wojenny rudaki nazywają "dziadkiem" - a wspomniani wyżej wojownicy to "wnuczęta"; imię podkreśla niezwykłą więź łączącą ich z bronią.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 28, 2009, 11:51:32 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #8 dnia: Sierpień 28, 2009, 10:47:58 pm »
Świat według Rudka, część pierwsza z wielu: Starość
Rudowie nie są jakimiś oderwanymi od świata dziwolągami, widzą i rozumieją że w pewnym wieku śmiertelnik zaczyna słabnąć; wypadają mu włosy, zęby, skura marszczy mu się jak mokra kartka papieru, dostaje sklerozy, itp... Ale przede wszystkim: Wypadają mu Zęby! Oto klucz do Starości, odkryty przez rudackich Profesorów zwanych "Szczękaczami". Spróbujmy jednak przedstawić tę rewelację w sposób bardziej kontrolowany. A więc: wszystko na tym świecie żyje, w ten czy inny sposób i chce to swoje życie zachować. Dotyczy to nawet pajdki chleba ze Smalcem i każdego jadła i napoju w ogóle. To zrozumiałe dążenie do podtrzymania własnej egzystencji jest jednak niweczone, dosłownie rozszarpywane przez zdrowe Zęby Młodego ruda. Lecz smutnym stanem faktycznym jest ścieranie tychże Zębów na przestrzeniach Czasu, ich stopniowe osłabianie - nawet najlepszy Szczękacz, nawet najperfekcyjniejsza dieta nic Tu nie wskurają. Owe biedne, sterane Ząpki nie są już zdolne radzić sobie ze złowrogimi siłami drzemiącymi w smażonej kiełbasie albo Jajecznicy z Cebulką. W końcu przegrywają nawet z Zupą i sokiem Buraczanym. Żeby była jasność: na pozur nic się nie zmienia, ale w ciele rudka zaczynają szaleć żądne zemsty żywioły, które Śmierć tylko może nasycić. Symptomem (czyli Znakiem) tego Konfliktu jest właśnie starość.
Dla tego powodu, Rudowie wielce sobie ważą własne zęby; nie wbijają ich w byle co, czyszczą je starannie żując drewniane pasty, płukają kryniczną Wodą. Odwiedzają Szczękaczy. Mocne, białe zębiska są wspaniałą ozdobą i Oznaką zdrowia. Stare i zepsute złotem rudki uciekają się do innych sposobów: wynajmują Zbiry różnego formatu żeby im skompletowały szczękę z paszczy Społeczeństwa (chodzi o wyrywanie Zębów boguduchawinnym ruddom). Ten plugawy materiał jest przekazywany wypaczonym Szczękaczom i podobno ich sztuczne szczęki dają niezłe Efekty: ktoś, mówi się, dożył z taką 58 lat. Pięćdziesięciu ośmiu lat! Generalnie i kapitalnie rzecz biorąc, mądry i Zdyscyplinowany Rudak dbając o zęby doczeka nawet czterdziestej wiosny swego Rzywota.


W świetle tego, co wiemy obecnie o mechanizmach rządzących światem powyższe "rudowe gadanie" nie jest pozbawione sensu. Czerwień rozbija, rozcina Błękit; o rudach twierdzi się że dawno temu byli ludźmi na których wpłynęły Potwory. Ich silny związek z Innym nie ulega wątpliwości - nie jest, jak u Pierworodnych, "zewnętrzny" ale "wewnętrzny"; przekłada się głównie na abstrakcyjne sposoby myślenia i pewne niewytłumaczalne moce (kapelusze Kapeluszników, miecze Całkowników...) Wydaje się, że gryząc Rudowie "rozmiękczają czerwień", czynią ją niegroźną, przyswajalną - na zupełnie innym poziomie niż większość ras. Jedzenie i picie traktują trochę jak walkę, zmaganie się z wrogimi siłami. Ten dziwaczny pogląd jest najlepszym wyjaśnieniem jakie mamy dla błyskawicznego starzenia się Rudów; w wieku 35 lat niemal każdy jest już zgrzybiałym dziadkiem/ babcią. Zupełnie jakby sama czerwień, prawdziwa ziemia na której żyją, unicestwiała ich przed Czasem (jeśli rzeczywiście są "zmienionymi" ludźmi, ich Limit to 125 lat).
Jest tu jeszcze inny, szerszy aspekt. Według Legendy żywioły świata są nieprzychylne, wręcz wrogie dla Pierworodnych. Mówi się tam o grząskiej, złej ziemi (1), obezwładniającej grawitacji (2), o żarłocznej wiośnie 3). My, śmiertelnicy istniejemy przecież na tym samym świecie i wiele wskazuje że owa zasada działa również na nas. Nasze Jedności spalają się w toku życia, natężają przeciw żywiołom wody, powietrza, krwi - kiełznają je, rosną w siły aż w końcu zmęczone - upadają. Chociaż wyodrębniliśmy Element Wieku (inaczej zwany " prawdziwym żywiołem starości"), to ciągle nie wiemy skąd dokładnie się bierze, z jakich przekształceń powstaje i tężeje. Według wielu, jego źródłem jest disops który nieustannie, chcąc czy nie chcąc, tworzymy. Może to jednak wyśmiewani Szczękacze mają rację? Może tajemnica nie kryje się za wysublimowanymi teorematami, ale w minionej, pierwotnej epoce, kiedy ręce służyły do polowania i zabijania, a zęby stanowiły narzędzie wchłaniania?


1) http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=104.msg1004#msg1004
2) http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=184.msg3973#msg3973
3) http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=221.msg4020#msg4020 & http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=147.msg1259#msg1259


-powszechny zwyczaj rudacki: gryzienie zup i innych płynów;
-inny: zamaszyste klepanie się po brzuchach (żeby uspokoić jedzenie);
-wielki dar: młody Rud wyrywa sobie ząb i daje go Rudowi staremu (znak potężnego przywiązania);
-Szczękacze: jedna z najbardziej prestiżowych Profesji
-zęby złocone; sztuczne szczęki z zębów różnych monstrów; rozwinięta "medycyna zębowa" (chociaż niewielu jasnomagicznych ludzi oddałoby się w ręce Szczękacza);
-niektórzy mają w zwyczaju ugniatać i "zmęczać" jedzenie już na talerzu (albo w łapach);
-wbrew stereotypowi (tak, jest taki stereotyp!) Rudowie nie gustują we krwi (nawet zwierząt); jest uważana za niebezpieczną, wyjątkowo silną;
-lekkie diety rudackie;
-drewniane pasty: bardzo różnorodne, od zadziornych wiórów aż po delikatne trocinki, których rzucie skutecznie czyści zęby;
-wybicie zęba w np. bijatyce, rzecz gdzie indziej nie budząca większych emocji, dla rudów jest prawdziwym przestępstwem za które należy się słona grzywna i często - wybicie zęba winowajcy (tak, wydaje mi się że rudkowe prawo działa na zasadzie "oko za oko");
« Ostatnia zmiana: Luty 17, 2010, 09:32:47 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #9 dnia: Sierpień 30, 2009, 10:58:24 am »
Rewelacja! Jak dla mnie bomba, zupełnie prawdopodobne wyjaśnienie! I świetny patent ze sztucznymi szczękami zrobionymi z zebów innnych rudów.
co do starości to jest jeszcze żywioł rozkładu, może jego bezpośredni wpływ powoduje stopniowy rozpad i osłabienie ciała.
biedne sterane ząpki...
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #10 dnia: Sierpień 30, 2009, 12:35:06 pm »
Cytuj
co do starości to jest jeszcze żywioł rozkładu, może jego bezpośredni wpływ powoduje stopniowy rozpad i osłabienie ciała.
Wielu by się pod tym podpisało (1), ale Halruanie (którzy przodują w tych badaniach) twierdzą, że chociaż wpływ Rozkładu jest istotny, to źródło zagadnienia stanowi Element jeszcze głębszy, bardziej podstawowy - zwany Elementem Wieku. (Konsekwentnie nazywają go też "prawdziwym albo pierwszym żywiołem starości"; Rozkład to jej "wtórny/ drugi żywioł"). Jego natura jest niezwykle fascynująca; wyodrębniony podczas subtelnych i skomplikowanych badań zdaje się być połączeniem żywiołu (Energii) i Prawa, stanowić wzorzec przemian Trzech Jedności (takie [dla wielu hipotetyczne] żywioły nazywa się Atomami). Jeśli to prawda i jeśli Halruanie posuną się dalej w swych zmaganiach, dzięki tzw. "manipulacji elementarnej" na atomowym poziomie starość zostanie ostatecznie pokonana...

1) Między innymi: mędrcy Krasnoludów Szlachetnych (http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=153.msg2516#msg2516, gerar)



(Ciekawe jak wam się widzi wprowadzanie podobnej terminologii?)
« Ostatnia zmiana: Sierpień 31, 2009, 02:51:02 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #11 dnia: Wrzesień 09, 2009, 08:44:33 pm »
Jak dla mnie takie pojęcia jak najbardziej pasują, bedzie znacznie klimatyczniej jeśli Halruanie, zamiast operowac jakimś pseudo-łacińskim bełkotem, będą używać języka matematyki albo fizyki. Tylko że ktoś mi ukradł moją książkę o fizyce (tak Bubbon, ty), więc muszę sobie odświeżyć niektore pojęcia z innego źródła...
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #12 dnia: Luty 12, 2010, 08:58:27 pm »
Świat według Rudka, część któraś: bormuc i "bormuctwo"
Najpierw przede wszystkim zaczne, proszę was, od opowiastki.
Było to dawniej niż dawno temu. Wielkie i przemożne Krulestwo Ródów (teraz już zatopione) zostało brutalnie zaatakowane bez najmniejszej litości. Nie wiem co to był za wróg, lecz był zaiste złowrogi, a niepokonany. Załóżmy więc że to byli Szaranie. Szaranie obleźli granice Księstwa, przekroczyli je i stało się wiadome że nie wyjdom, dopuki wszystkiego nie zjedzą albo zabiją. Wobec takiego Ultimatum dzielnym choć przestraszonym Rudkom pozostało Tylko walczyć. Sami widzicie jak parszywa to była sytuacja! No ale co przeciw Szaranom może wskurać jakakolwiek, nawet najpotęrzniejsza armia? Ano niewiele; Całkownicy mahali drewnianymi mieczami ile tylko sił, Reperanci natężali muzgi układając jak najlepsze plany a także strategie, zaś Kapelusznicy - biedaki - okazali się być zópełnie bezużyteczni (Szaranie nie noszą czapek, a nawet włosuw). Było bardzo ciężko, tak ciężko jak chyba jeszcze nigdy dotąd.
No i wtedy zza granicy, zza krwawej góry i zza złotego zarania przybył Bohater. Miał on na imię Nurun Ovainah, czyli "Biały Hełm", a zwano go Astrakerra, czyli "Łamacz Losów" bo nie było takiej bitwy której by nie zdołał wygrać. Ktoś, kto niewiele wie o Rudzikach może sobie pomyśleć że owo imię Ovainaha podaję przeinaczone - lub nawet że ktoś taki nigdy nie istniał (cóż za arogancja!) Prawdą jest, że rudaczej Nacji zdarza się czasem przeinaczyć literkę lub dwie w jakimś Słowie, ale Astrakerry to nie dotyczy i wbrew całej Zieleni świata nie będzie dotyczyć. Jego jednego pamięta się zawsze tak samo, bo zasłużył na to jak Nikt Ze Wszystkich. Czy muszę mówić, że pod wodzą dzielnego Nuruna wojowniczy Rutowie walczyli zwycięsko z Szarnami? Ale na wszelki wypadek napiszę: pod wodzą dzielnego... [redaktor pozwolił sobie skrócić część rudzkiego bajdurzenia] I tak bojowali, od wschodu do zachodu Słońca, przez zimy i wiosny, lata głodne i szare - aż Wróg nie zaczął ustępować pola.
A jednak im bliżej było zakończenia Wojny, im mocniej się rysowało zmiażdżenie, Unicestwienie przeciwnika tym Rudkowie stawali się smutniejsi. Jasno czuli, że coś tu jest bardzo nie w porządku, że coś idzie w złą stronę - lecz nikt nie umiał określić co i w jaką? Było tylko wiadome, że to Coś wiąże się i splata z Nurunem Ovainah. W końcu, na krótko przed Decydującą Bitwą (kiedy każdy Rudziak był już całkowicie pogrążony w żałobie) Czcigodny Metalurga stanął na Wysokości zadania. Zawezwał przed Swe obliczę Astrakerrę i nakazał mu patrzyć uważnie co się będzie działo. Wyciągnął (Metalurga, nie ktoś inny) ramię, z dłoni zrobił kułak, zacisnął i napioł mięśnie od początku do końca ręki i kazał się trzymać. Wonczas przystąpił Rudak i prask! złamał łokieć, a potem ostrą piłą odpiłował całą Metalurgowską łape (widząc to wszyscy żewnie płakali, a najbardziej sam Metalurga). Biały Hełm tylko wytrzeszczał oczy spod hełmu. Następnie Metalurga chciał wyjaśnić okropne widowisko, ale skończyło się jeno na jękach, brak ręki bolał go bardziej niż sobie założył. Efektu Dramatycznego szlak nie trafił dzięki mondrej, a roztropnej curce kogoś ze zgromadzonych - zrozumiała ona wybornie o co się cierpiącemu Metalurdze rozchodziło.
"To ty, Biały Hełmie, jesteś tą nieszczęsną ręką - zbyt mocarną, zbyt potężnie napiętą! Wszyscy cię bardzo kochamy i podziwiamy za to zrobiłeś. Ale, chociaż byłeś częścią Nas, nie możemy już ciebie zdzierżyć... Musisz odejść." Dalej Swada opuściła Rudaczkę, tak że poczęła (Rudaczka, nie Swada) bełkotać bezładnie. Pominiemy to dla Dobra Pokoleń. Astrakerra nie potrafił jednak tak po prostu odejść; zrozpaczony, niepojmujący krzyknął rozdzierająco "Dlaczego!?"
Tym razem Metalurga zdołał wydusić Odpowiedź, jedno Słowo które natychmiast do wszystkich Przemówiło: "Bormuc!"
I potem wszystko było już dobrze.*

Bormuctwo. Czym ono jest? Ano jest to postawa kategorycznie ostateczna, niedopuszczająca czegokolwiek innego prócz jednej, jedynej rzeczy. Postawa okropna, powodująca u zdrowych, nieskażonych Złem Świata Rudków wstręt i Odrzucenie. Na szczęście, jest to bestialstwo które zdołano częściowo obłaskawić. Od czystego bormuctwa, od zbormucenia Rudka gorsze jest tylko tegoż Zamordowanie (mądrzy mędrcy twierdzą wszelakosz że Mord jest najobrzydliwszym rodzajem Zbormucenia. Jak człek poduma, to widać w tym Sens). Tak więc przykre bormuctwo zyskało wiele twarzy - do czego osobliwie przyczyniłyrz się kontakty z Innymi Ludami (na przykład elfami albo kraznolutami). Posunęło się to tak daleko, że wielu z różnych ras zwie Rutków "Bormucami" - jest to bowiem słowo które najczęściej słyszy się z ust Ruddów na opczyźnie. Dla tych ludziów i elfów jest to pewnie jakiś rewansz za rudackie "przeinaczanie" ich nazw, ale jak inaczej mamyż mówić o tych dziwacznych, a nawet niedożecznych ludach?
Teraz pora na Konkretność, czyli mały przewodnik po bormucach różnych.
-Bormucami nazywa się Rutków tak starych, że nie potrafią się szybko ruszać. Takich co cięgiem siedzą albo leżą. Nie jest to obraźliwe, lecz lekko żartobliwe. Tak samo można powiedzieć do Róda młodszego, lecz z jakiegoś powodu ociężałego - na przykład "posuń się ty wstawiony bormucu!"
-Poważniejszy rodzaj bormuca to taki co uprawia bormucenie, czyli nudziarstwo. Najczęściej jest to ktoś (nie koniecznie Rudak) kto Koniecznie Czegoś Chce i Nie Da Spokoju Aż Nie Dostanie. W tej kategoryi mieści się wiele - od upierdliwych adoratorów, przez pechowców którzy odnaleźli Życiowy Cel aż po drani najgorszych, czyli bormuców chcących zaciągać pożyczki bez wyrównania starszych długów. Coś takiego może już być leczone, przykładowo przez Reperante. Choć czasami starczy zdrowo przylać.
-Bormuc jeszcze paskudniejszy, bo niemal bezkarny to iztota która zajmuje się ("opiekuje") życiem Rudków w innych krajach. Po wywaleniu bełkotu i kłamstw zostaje Czysta Prawda: tacy bormuce chcą nas po prostu i zwyczajnie wziąć w karby, zaprząc do swoich zmyśleń. Chcą żebyśmy byli jak oni. W swej perfidii potrafią być subtelni. Stworzyli naprzykład coś co zwie się "genidonem". Są to "rudowe dzielnice w sercach jasnomagicznych miast, gdzie Rud może wieść życie swobodne i nieskrępowane na wzór swych przodków - nie wadząc jednak jasnomagii. Natomiast swoista strefa przejściowa jaką stają się genidońskie bramy, umożliwia Obywatelowi obfite oraz bezpieczne kożystanie z egzotycznych rudzkich tradycji." Przepisałem to z jednej kartki i powiem tylko tyle: bormuc, holerny i wielki Bormuc!
-Acha, bormucami nazywa się czasem różnych z innych krajów (a jusz szczególnie kraznoludy). Bywa to obraźliwe, ale zazwyczaj nie jest.
Właściwie stoimy dopiero na progu wielkiej żeki jaką bez wątpliwości jest temat bormucu. Bo czyż nie istnieje coś takiego jak "przymiodnik odrzeczownikowy"? Można powiedzieć "cuż za bormucka książka/ sytuacja/ fryzura/ receptura" i wiele innych. To jednakowoż już pozostawiam Waszey, czytelnicy Wyobraźni!


*Archeolodzy potwierdzają, że w jednej z wojennych opresji jakie spadły na tzw. Krulestwo Rudów w Drugiej Erze kraj otrzymał pomoc jakiegoś wspaniałego herosa. Większość badaczy zgadza się, że był to człowiek lub elf z Wolnego Cesarstwa, jednym słowem Cyryjczyk - wiele jednak więcej o nim nie wiadomo. Nie sposób też potwierdzić czy rudacka tradycja - odtrącenie "bormuckiego wodza" i wygranie wojny własnymi siłami - jest prawdziwa. Do uporczywych wzmianek o szaranach nie należy, rzecz jasna, przywiązywać żadnej wagi.
« Ostatnia zmiana: Luty 19, 2010, 01:24:09 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #13 dnia: Luty 17, 2010, 08:53:56 pm »
Świat według Rudka, część następna po ostatniej: wielorództwo
Doszły nas jakiś czas temu słuchy z szerokiego świata, że w wielu miejscach błogosławieństwo, bogactwo i powarzanie otrzymują Pierworodni. Nie mam na myśli tych Pierworodnych, ale tych drugich. Chodzi mi o biedaków których zawsze musi urodzić rodząca kobieta, nieistotne z jakiej i przez kogo tam ulepionej rasy. Zabawne to, trochę bormuckie, a trochę pocieszające. Bo może sprubujemy im podesłać trochę naszych pierworodnych? A nóż zrobią z nimi coś mondrego?
[167 Odezwa Rudiny Ruderry]


Zjawisko jest tak osobliwe dla jasnomagicznie myślącego człowieka, że podejrzenie świadomej kpiny, jakiegoś pogardliwego żartu sprzed wieków narzuca się nieodparcie. Podczas gdy chyba w każdym miejscu w Czerwieni pierworodny potomek cieszy się szczególnymi prawami - przenoszony nad młodsze rodzeństwo, uznawany za "najlepszego, najgodniejszego" - rdzenne rudzkie kultury nieodmiennie uznają go za... ostatniego we wszystkich kwestiach. Trzeba poświęcić trochę czasu i wysiłku by dostrzec, że jest to oryginalny wytwór tej Dziczowej rasy.
Rudowie uważają że na każdym etapie zajmowania się dzieckiem konieczna jest jak największa wprawa. Trudno się z takim twierdzeniem sprzeczać, ale rudowe podejście jest tutaj niezwykle konsekwentne. Na jakość potomka wpływa seksualna wprawa rodziców (jak strachliwy, nieobeznany Rudek może spłodzić coś sensownego? Ano nie może! - powiadają), a przede wszystkim doświadczenie kobiety w rodzeniu. Dużą rolę grają też dziwaczne umiejętności położnej, ale w powszechnym mniemaniu im więcej dzieci wyda na świat matka - tym lepiej to zrobi.
Cała reszta jest już prostym następstwem. Wielorództwo, wielorodny zastępują w rudzkich odmianach gederionu słowa związane z pierworodztwem; są nawet używane w jeszcze precyzyjniejszej postaci. Drugorodny, trzeciorodna, pięciorodny - ta kwestia ma wśród Rudów naprawdę duże znaczenie. W niepewnej sytuacji, otoczony przez obcych Rud wymieniając swoje imię niemal na pewno doda "wielorodny" (nawet jeśli jest... pierworodnym. Zawsze może później powiedzieć, że miał na myśli siebie i resztę rodzeństwa).
Ciekawym następstwem jest, że chociaż pierwsze dzieci są wychowywane przez niewiele starszych rodziców, to "ostatni wielorodni" mają już do czynienia z rodzicami w pełni dojrzałymi (poukładanymi jak to mówią Rudowie), dodatkowo przekonanymi o ich większej wartości. Wobec czego wychowanie jakie odbierają jest naprawdę staranne (choć, według klasycznych zapatrywań nie zawsze przydatne).
Inne, powiązane zjawisko: adaptacja czyli przygarnianie żon. Rudowie nawet wobec siebie są często nieprzewidywalni, warunki w jakich żyją potrafią zmieniać się z tygodnia na tydzień. Małżeństwo które wcześniej mieszkało dostatnio chowając... piętnaścioro dzieci, teraz zaczyna bębnić biedę (wbrew pozorom nie jest to przenośnia). W takiej sytuacji, żona bywa zmuszona do oddania się pod opiekę innej rodziny razem z częścią dzieci - które odtąd będą traktowane jak jej "krew", z tym jednak zastrzeżeniem że młodsza. Jest to więc świetny - i oszczędzający własną Rudkę - sposób na podniesienie wielorództwa potomka. Taka i inne podobnie przykre (bormuckie) wydarzenia były powszechne w minionym, Złotym Czasie* Baantry - ale stare praktyki zachowały się do teraz.

*Złoty Czas Rudów... przez nich samych równie często zwany "bormuckim wiekiem".
« Ostatnia zmiana: Grudzień 30, 2010, 01:52:31 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Dzicy rudowie i rudówki, rudaki i rudiny, rudarze i...
« Odpowiedź #14 dnia: Marzec 14, 2010, 12:43:38 am »
Ofiara Z Zębów - niesamowity obrzęd którego perspektywa może zmrozić krew w żyłach najlepszego stratega planującego inwazję rudackiego kraju. W sytuacji ostatecznego zagrożenia i bormuckiego zaułka Rudowie zjednoczeni wokół jednej Anarchii mogą wyrwać sobie zęby i zasadzić je w ziemi. Z takiego biało-czerwonego posiewu wschodzi armia Potwor-żołnierzy, zastęp bezlitosnego, drapieżnego żołdactwa z minionej Ery, wizerunek szaleństwa jakim Rudowie byli tysiące lat temu. Są wściekli, głodni i wszystkożerni; przegryzają się przez żelazne wrota i grube mury miejskie, nie wspominając o ciężkich pawężach piechoty, ich furia bitewna jest nieokiełznana. Mogą zostać zabici, ale wymaga to pierwszorzędnych sił wojennych, wysokohajonowej destrukcji. Ich krew jest żrąca niczym kwas, są nieustraszeni i niepowstrzymani tak długo jak istnieją.
Prawda jest taka że to Rudowie się boją, boją się ich strachem prawdziwym i głębokim, tak wielkim że cztery szerokie Anarchie, jeśli nie więcej, upadły pod ciosami wrogów nie sięgając po ostateczną broń. Jednym z nielicznych przypadków tegorz w dziejach jest Obrona Krulestwa, nieistniejącego już kraju którego wojskami dowodził legendarny Astrakerra. Ale Rudowie nie wiedzieć czemu odprawili doskonałego wodza i, kiedy porażka była nieunikniona, złożyli Ofiarę z Zębów. I wygrali. Ten obrzęd ma jeszcze jedno, bardzo istotne ograniczenie: wszyscy Ruidowie spod jednej Anarchii muszą poświęcić co najmniej po jednym zębie. Jeśli choć jeden tego nie zrobi - cała Ofiara na nic. Poświęcenie nie musi być dobrowolne i podobno Rudowie wiedzą kiedy muszą go dokonać, kiedy Anarchia szykuje się do Ofiary. Ale zęby są dla Rudów czymś niezwykle ważnym, obiektem kultu niemal; rozstają się z nimi z wielkim żalem, nawet jeśli chodzi o tak doniosłą sprawę. Każde Rudziątko zna bajdę o Przeklętym Tłustelniku z Komy - ta Anarchia została zaatakowana i zniszczona przez Maddox; wszyscy Rudowie solidarnie poświęcili zębiska, wszyscy za wyjątkiem Przeklętego Tłustelnika który siedział wówczas w swojej samotni i jakoś zdołał sobie zracjonalizować przymus posiania zęba. Potworna armia nie podniosła się ziemi, Koma została zniszczona, a grupa bezlitosnych mścicieli odnalazła Przeklętego i wywarła zemstę - z wyrwanym uzębieniem i klątwą wiecznego życia jest znany jako Mlaszczak, albo (bardziej oficjalnie) Mlaszczący Tułacz.
Powiada się, że z każdego Ofiarowanego zęba wyrasta jedenastu żołnierzy.
« Ostatnia zmiana: Maj 22, 2010, 03:49:41 pm wysłana przez Bollomaster »