Autor Wątek: Rudackie Profesje  (Przeczytany 795 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #15 dnia: Marzec 13, 2010, 11:55:52 pm »
Straszok - Fach polegający na... odstraszaniu przedmiotów i "żeczy nieorzywionych" od ludzi. Niestety nikt nie wie, czy na Straszoka wychodzi się ze Strasznika czy też na odwrót. Dlatego Rudacki rynek pratzy cierpi na nadmiar Straszaków, Profesorów którzy boją się rozwijać by nie popaść w sidła Nierzetelności lub podejrzenie o Partactwo. Jak wyglądają efekty pratzy Straszoka? Dokładnie tak: gacie same zdejmują się z tyłka i pryskają byle dalej, kapelusze ulatują z głów, zbroje rozpinają się na grzbiecie i składają na powrót, puste, a chwilę później już gnają ze szczękiem precz. Podobno jakiś Straszok uratował w ten sposób topiącego się pechowca, który odtąd zasłynął wśród Rudów jako Demon Odoru albo Łamacz Rzek. Woda pokonała jednak strach, kiedy spróbował przeprawić się przez Interior suchą stopą - choć inni powiadają że szło mu dobrze, dopóki nie trafił na Krakena pod Tolmenem, Wyspą Szlaków.

Straszak
 >Strasznik (?)
 >Straszok (?)


Łapówkarz/ Łapówkara - Profesja Początkująca, pierwsza na ścieżce kariery której końcem jest Fach Metalurga. Praca Łapówkarza jest prosta i niezwykle nużąca; wynajmuje się bardziej rozwiniętym Profesorom po czym rusza na ulice miast i wsi ściskając lewicę każdemu, przedstawiając się imieniem pracodawcy i dodając krótki, polecony tekst, na przykład "Witam miło, jestem Miro Rut, miło mi że zamieniłem z tobą słowo" (Rudackie Fachury od wizerunku uważają że im więcej podobnie brzmiących słów w wypowiedzi Łapówkarza, tym lepiej - a jeśli dodatkowo zgrywają się z brzmieniem imienia jest wprost idealnie). I tak tysiąc razy dziennie - Łapówkarzom płaci się na akord. Jest tu pewien bardzo ciekawy aspekt, który często umyka innorasowcom: Rudowie którym przedstawiono się przez Łapówkarza kojarzą zleceniodawcę, a nie jego samego. Jednym słowem, w wyżej wymienionej sytuacji zagadany będzie kojarzył Miro Ruda i rozpozna go gdy tylko zobaczy - choć jasnomagicznie będzie to po raz pierwszy. To znaczy: tak powinno być, jeśli Łapówkarz uczciwie pracuje.
Pratza jest więc niewdzięczna, ale ma swoje zalety. Uczysz się otwierać pysk i wyrabiasz sobie tężyznę że chej! Przyda się później przy Metalurgii. Mówi się też, że prezentację Łapówkarza zrozumie każdy, choćby Kitajczyk który nigdy nie słyszał gederionu, tym bardziej w rudackim wykonaniu. Albo nawet - gupi zwierzak, na przykład nietopierz (jeżeli uda się potrząsnąć jego łapkom).
 >Dykcjusz/ Dykcjanna

Dykcjusz/ Dykcjanna - tak oto przestępujemy progi nowego Fachu; oto skupiamy się na mówieniu, mówieniu jak najwyraźniejszym. Nie chodzi jednak o byle jakie bla bla bla, lecz o jedno słowo, Słowo które ma moc zjednywania serc rudaczych - słowo... "Rud". Można je wymawiać na sto sposobów, z manierą ruralną bądź urbalną, można w nim zawrzeć akcenty florystyczne albo falliczne, można je wzbogacić o brzmienie echowe, kiedy niesie się po przestrzeni lub otchłanne, kiedy przepada zaraz po wypowiedzeniu. Wszystko w zależności od okoliczności, osoby i czasu, według najlepszych form i obyczajuw. To jedno słowo, dodane zaraz po imieniu, lub jako przymiotnik gdziekolwiek w zdaniu może uczynić cuda, sprawić ze Lud uhwali Podatek albo nawet - Złoży Ofiarę Z Zębów. Dlatego, chociaż nieustannie ćwiczą się w wypowiadaniu jednego wyrazu, Dykcjusze i Dykcjanny są w swej istocie mistrzami przemówień.
Najsłynniejsza ze wszystkich jest "Złota Dykcja", wyjątkowy i najdoskonalszy sposób artykólacji. Wielu zagranicznych badaczy połamało pióra i straciło słuch próbując wychwycić różnicę między "Aksamitnym Ruttem Dykcjusza Fufara" a wspaniałą "Złotą Dykcją". Smutne bormuce! Sekret bowiem tego brzmienia jest taki że każdy... słyszy je tak jak pragnie usłyszeć, w najpiękniejszy możliwy sposób. Oczywiście - każdy Rud.
Podobnie jak Łapówkarskie parobki, Dykcjusze są skazani na zależność od pracodawców, nie mogą przemawiać we własnym imieniu. Ale światełko przyszłej chwały już lśni w tunelu...
« Ostatnia zmiana: Maj 12, 2010, 08:33:28 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #16 dnia: Marzec 14, 2010, 12:55:13 am »
Rolnik/ Rolnikka - rudacki Rolnik... uprawia ziemię. I tyle. Ferokóltura. Bardzo ciężka, wyniszczająca praca bo rudzcy Rolnicy nie uznają czegoś takiego jak "postęp magiczny"; żną sierpami i orają własnymi rodzinami. Oraz, tradycyjnie skarżą się na słabe plony i nieurodzaj. Tutaj kryje się coś więcej; pola w krajach Rudów wyglądają jak ścierniska, są niemal wyjałowione, na wpół martwe. Wbrew pozorom nie z powodu szalonej gospodarki (albo jej braku); już w Legendzie powiada się że "Rudowie utrzymują się na stygijskich ziemiach" - tak jakby ten grunt po którym stąpają, nawet jeśli nawadniany rzekami i deszczami, błogosławiony przez Bogów, sama glina prawdziwego świata nie chce ich nosić, nie chce ich żywić...
Ale, wiadomo, Rolnik to Profesura Początkowa. Trzeba przetrzymać, później jest już tylko lepiej!

Ogrodniczy/ Ogrodniczanka - Profesja Zaawansowana, umiejętność uprawiania krzewów i drzew rodzących buty, płaszcze, czapki albo kiełbasy. Fundament dobro- i bytu w ogóle niemal każdej Anarchii.



Ad. do Straszaka: często włażą na drewniane tyczki na polach, robiąc za żywe strachy na wróble...
« Ostatnia zmiana: Grudzień 30, 2010, 02:03:59 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #17 dnia: Marzec 21, 2010, 03:48:48 pm »
Barykadier - słowo które na mnie trafiło kiedy czytałem Nocną Straż Terrego P.

Genidońska Barykadiera/ Barykadier: oto Profesja prawdziwie podniecająca i romantyczna, iście epicka - albowiem w Jasnomagii całkowicie Zakazana. Żadne miasto nie wpuści za swe mury rudackiego Barykadiera - jest to bowiem Zawodnik zdolny zmajstrować mur z czegokolwiek, z fundamentem gdziekolwiek i to w bardzo krótkim czasie. Nie jest to taka sobie pierdołowata zapora, nic z tych żeczy! Powiada się że Elfowie składają ciosane kamienie z taką łatwością jak dziecko drewniane klocki, tyle rze ich budowle są wytrzymalsze, niemożliwe do ruszenia, monómentalne jakby były działami Arhitektów. I co z tego powiadam (ja)? Co to za sztuka pytam (się)? Pojrzyjcie na ten haos krzeseł, dżwi, psich łbów, sztachet i dywanóf - monstrulana sterta leży bezładnie, a dobrzy ludkowie którym te sprzęty mają się przysłużyć patrzą zatroskani i zasmuceni bo już niedługo zacznie się czerwona rzeź. Co Elf poradzi? Tutaj trzeba Barykadiery! Taka Fachownica raz dwa zmajstruje umocnienie którego nic nie obali, nie rozerwie, prawdziwą Barykade na której można się bronić Wieczność (jeśli tylko jest dość kocóf i ciepłej Strawy).
Na przykład zdarzyło się coś takiego: zbrojni ludzie weszli z ogniem i żelazem do Genidonu w Valkii, weszli z groźnymi twarzami żeby siać Spóstoszenie, ale zatrzymali się już na pierwszej Barykadzie. No i nie mogli, ale to nie mogli za nic i w ogóle jej zforsować. Zrobili więc tak: zarzucili na nią haki, podpięli pod nie człeka z Dworów i kazali mu ciągnąć. Runęło wtedy, oy runęło, tyle że w zupełnie innej dzielnicy - zawaliły się jakieś kamienice i kilka świątyń, tak mądrze była ta Barykada sklecona! Wleźli potem na dachy i pobiegli, szczytami i między kominami - jednak i tam czekały już Barykady opsadzone dzielnym ludem. Ktoś powie: i co z tego? Przecież Valkie wzięto głodem, z całego Genidonu nikt nie przeżył. Ja wiem (choć tam nie byłem) że to fałsz: posadzono więcej drzew chlebowych, wypompowano z ziemi więcej wina, głodu obrońcy nie musieli się obawiać - a ich opór był tak wielki że w końcu zdradzieckie władze pozwoliły im wyjść z miasta, wycofały siepaczów. Oczywiście, spróbowano podłej napaści, ale wprawni Uciekinierzy osłonili odwrót biednych genidończyków. To Valkijczycy mówili potem że wszystkich zabili - ponieważ tak rozumieli i chcieli chronić swój horror-honor. I powtarza się, że to Rudowie kłamiom!
Wspomnę jeszcze w końcowej uwadze pod koniec tegoż opisu, iż Barykadierstwo to Profesura arcy i niezwykle prastara, pochodząca z legendycznego Padołu, najliczniejszej rudackiej Anarchii na ziemiach pod Słońcem. Do jej (Profesury) powstania, podobnie jak w innych wypadkach, również przyczynili się Ertańczycy - niestety zrobili to bardzo okrutnie. Zaatakowali piękny Padół, wielkie miasto miast i równali wszystko na swej drodze. Wtedy zrodziła się rzeczona Profesura i chociaż nie udało się naszego Padołu obronić, to walka trwała przecież bardzo długo, a spowodowała także zniszczenia w miastach takich jak Hagara alpo Andurion, odleglejszych o setki tych-tam kilometrów. Barykadierzy osadzili Barykady w najcenniejszych, najpiękniejszych budowlach Erdańczyków, myśląc że ci zrezygnują, cofną się widząc ruinę własnych miast. Ale nie znali jeszcze szaleństwa i desperacji tych ludzi: zniszczyli oni Padół ze szczętem, chociaż kosztowało to ich dekady odbudowy oraz stratę arkitektury zwanej Historyczną.

Rudackie barykady, ujmując to najprościej, łamią limity przestrzeni. Chociaż wyglądają (i są na Bogów!) jak wały gratów, ich zniszczenie, ruszenie choćby wymaga wysiłku porównywalnego ze zniszczeniem "połączonego" obiektu. To może być miejska cytadela, to może być cytadela z miasta oddalonego o dziesiątki a nawet setki kilometrów - ograniczeniem jest tylko fantazja Rudaka. W szeregu tak zwanych Powstań Genidońskich, kiedy "cywilizowani" Rudowie słysząc żałobny ciąg wieści o upadku kolejnych Anarchii zrewoltowali się pragnąc założyć tu i teraz nowe - Barykadierzy odegrali doniosłą rolę. Regimenty straży których tradycje wyrastają z tamtych czasów do teraz są uważane za najlepszych pacyfikatorów miejskich. Walki były straszliwie zażarte i niezwykle ciężkie, tym bardziej że Jasnomagia w najśmielszych snach nie spodziewała się czegoś podobnego. Nawet po stłumieniu rebelii, rozbiórka barykad nie była możliwa bez niszczenia ich fundamentów - dlatego wiele współczesnych dzielnic stoi na sztucznych wzgórzach, zasypanych tonami ziemi starych, martwych od wieków dzielnicach rudackich.
Barykadierzy są tępieni przez jasnomagie niemal równie zażarcie co Odmieńcy albo rakarze; uważa się ich za ruchome ogniska anarchii, dziki płomień który może tknąć "ludzkich rudów" i wzniecić pożogę "Rewolócji". Z powodu tak bormuckiego nastawienia, zmienili się sami Profesorowie - według Rudów na gorsze. Wielu mówi o "dziejowej misji", o konieczności "złożenia zębów przez całą rasę" i wskrzeszeniu Padołu. Jedna wielka bzdura, ale jasnomagiczni rudowie stojący jedną noga w dziedzictwie swojej rasy, a drugą - w cywilizowanym świecie, zagubieni, poszukujący często padają łupem tych agitatorów Światowego Kralizu.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 30, 2010, 02:06:07 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #18 dnia: Marzec 21, 2010, 06:08:45 pm »
Profesury Wojskowe:

Węglożerca > Kuchta > Uciekinier > Broczyciel > Polernik > Całkownik
                                             > Tatykacz!
                                             > Mrowidło
                                                               > Grabieżca

Elytarne Profesury Wojskowe:

(Całkownik) > Wnuczę
(Tatykacz!) > Imitator
(Pupiec) > Papierzak/ Papierzanna
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 04, 2012, 07:08:12 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #19 dnia: Marzec 22, 2010, 04:53:28 pm »
Uciekinier: "To nie sztuka rozbić rudzką armię - wyczynem jest przetrwanie jej ucieczki". Zwany też "uhodźcą".

Mrowidło: ten rzołnierz opanował i rozwinął sztukę "wyglądania na liczniejszego niż jest". Są Mrowidła trzeciego, dziesiątego, nawet pięćset trzynastego stopnia - stopień oznacza wielokrotność ich pojedynczej postaci. Właśnie w ich magii upatruje się tak groteskowej liczebności rudackich armii, idącej - galopującej! - w miliony żołnierzy. Taki fakt sam w sobie, przyznasz, jest dość konfundujący tym bardziej że:
A) oryginału od kopii nie zdołała dotąd odróżnić żadna magia jasnomagiczna. Klasyczne, wizyjne sposoby przenikania iluzji zupełnie nie skutkują - prawdopodobnie dlatego że kopie nie są "mamidłami energii", ale czymś w rodzaju wielokrotnej Rzutni Mythalicznej - każda jest inna, ale w jakiś sposób przypomina, nawiązuje do wyglądu prawdziwego Mrowidła1). Co więcej (dawniej) widok milionowej rzeszy Rudów wcale nie musiał być dziełem tych zawodników - ongiś ta rasa była naprawdę liczna, czy raczej LICZNA. To jeszcze nie wszystko:
B) Teoretycznie zabicie Mrowidła unicestwia natychmiast wszystkie jego "mythale" oraz, teoretycznie, jedno "dotknięcie świata" (cios, kropla deszczu) wystarczy żeby taką kopię zniszczyć. Krzepiąca teoria, która zasadniczo pokrywa się z praktyką. Mimo to, każdy dowódca, który pragnie Strategii Zamieciowej musi przyjąć też inne możliwości - na przykład Mrowidło mnożące się w dziesiątki lub setki zupełnie prawdziwych Rudów-rzołnierzy, którzy umierają bardzo niechętnie. Czyli - efekty mogą być i często są całkowicie nieprzewidywalne, chociaż zawsze można się spodziewać że Rudów będzie więcej, więcej i WIĘCEJ.

1) Powiada się że wśród niewielu magów zdolnych przenikać sztukę Mrowideł są Albiońscy Sterownicy, czyli Ornungowie.


Polernik: czyściciel broni i pancerzy;

Tatykacz!: właściwie "ta tyka idioto!". Tatykacze! nie mają nic wspólnego z taktyką w naszym rozumieniu; są zwiadowcami w rudackich armiach, wykorzystującymi najbardziej niekonwencjonalne środki do pokonywania przestrzeni. Powiada się że pierwszy Tatykacz! był zwykłym Uciekinierem który ocalił życie pewnej Potwornej Panience podczas obławy urządzonej przez Kracnoludów. Potworzycę od rudackiego wojska dzieliła wielka rzeka, a ucieczkę uniemożliwiali wrogowie. Pomysłowy Uciekinier wskazał wrzaskiem Potworzycy sposób ratunku - w ten sposób doszło do pierwszego zapisanego w annałach historii skoku o tyczce (choć nie wykonaniu rzetelnej istoty).



PS: po tym jak usłyszałem TO (http://www.youtube.com/watch?v=_T4lzDUxNlk) wojenne tematy niepodzielnie zawładły moją wyobraźnią! Wojna, wojna, wojna... Ale chociaż udowadniam prawdziwość bótnego stwierdzenia z TEGO wątku: http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=294.msg1512#msg1512.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 25, 2011, 07:13:08 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #20 dnia: Marzec 22, 2010, 07:08:46 pm »
(Straszok >)
Krzątacz/ Krzątaczka: Rudek który odstrasza brud samą swą obecnością; brygada zgranych Krzątaczy może zdziałać prawdziwe cuda - pryska kurz, smród, rdza, słowem - robi się pięknie. Tylko trzeba dużo (i sprytnie) się nałazić. Talenty Krzątackiej braci są tak wielkie, że wynajmują ich nawet Tanelfowie - nie tylko w domach, ale również na salonach 1) 2).

1) Na pewno słyszeliście o słynnej książce "Krzątacz Padołek na Dworze Cesarza" - jest to epicka opowieść o jedynym śmiertelniku dopuszczonym do usługiwania najwyższemu władcy Tanlefów. (Kwestia własnej godności i prestiżu: tylko wybrańcy z najdoskonalszych Tanelfów dostępują takiego zaszczytu. Śmiertelników służących na Dworze można zliczyć na palcach jednej ręki - w ciągu tysiąclecia).
2) Dzięki temu, jeśli zobaczysz Ruda wśród tanelfickich Arystokratów masz już dwa warianty: Reperanta albo Krzątacz!
« Ostatnia zmiana: Lipiec 08, 2010, 05:26:37 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #21 dnia: Kwiecień 08, 2010, 06:11:02 pm »
Podpalaczka: ogień, ogień, OGIEŃ, niech płonie jak szalony, jak kraj długi i zielony - spłynie płomieniem niewidocznym, bez dymu i popiołów, bez rzaru i iskier każde serce Róda oślepionego, omamionego beznadzieją. Hey, Rudowie miast i wsi powstańcie, przypomnijcie swoją siłę i wspaniałość, odkryjcie Błękit na nowo! Pigularze, Szczękacze, Reperanci, Złotnicy wyjdźcie z genidońskich okowów, rozprzestrzeńcie skrzydła swych Fachów - czysz nie widzicie że służycie Złym Panom? Rolnicy i Rolnikki, czy pamiętacie jak to było gdy ziemia rodziła wam buty, widelce i muzykę, nie tylko to suche ziarno (którego i tak jest zawsze za mało?) Czyż nie widzicie że walczycie pługiem i kroffą na Złej Ziemi? Nie lenkajcie się wojennych przewag Złych Ludzi, czyż z Rudduw nie wywodzili się najbardziej niestrudzeni Żołnierze Świata, Węglożercy? A dzielni Uciekinierzy, a miljony miljonów Mrowideł i potenga Całkowników - gadanie że jesteście słabi, potrzebujecie Ochrony jest Gadaniem Bormuckim. Możecie się bronić, jeden Rut może rzucić całe Miasto (lub kraj) na kolana (myśle o Barykadierze).
Nie wierzycie, biedni Rudowie, i nie uwierzycie - tak mówicie! Ja wam bowiem i jednak powiadam, ja Ruka Podpalaczka, że uwierzycie, wróci pamięć i ogień i Błękitne Siły. Anarchia was ogranie, moja w tym głowa.

Zwiastónka: zajmują się rozprzestrzenianiem Znaków Rewolucji, czyli symboli upadku i uciemiężenia Rudów w Jasnomagicznych społecznościach. Mogą to być teksty w gazetach, malunki na ścianach, specjalna aranżacja kwiatów na balkonie, kilka słów rzuconych na ludnym placu. Każda z tych rzeczy jest demonstracją, bolesną i rażącą - ale tylko dla Rudów. Zwykły Obywatel będzie się po prostu ślizgał wzrokiem po kolejnym zdaniu, naściennych bazgrołach. Na Rewolucyjne Kfiaty nawet nie zwróci ówagi.

Podpalaczki wykonują pierwszy ruch w Genidonie: poprzez samą swoją obecność budzą, poruszają ducha we wszystkich okolicznych Rudach. Zaczynają się dziwne sny, wzmaga i osobliwieje ich Błękitna siła, rozmywa się Jasnomagiczny obraz świata, bormuckie myślenie. Na tak przygotowany grunt wchodzą Zwiastunki. Wbrew pozorom ich działalność jest bardzo niebezpieczna. Nie wykryje ich żaden hajnomierz, nawet wyczulone zmysły Skenikosów często nie łapią kruchego, lotnego Światła - ale dość łatwo może tego dokonać inny Rud, czyli zdrajca. Ostatecznie, kiedy Masa Krytyczna zostaje osiągnięta, do Genidonu wkraczają Barykadiery i Całkownicy, zaczyna się otwarta walka z oporem Jasnomagii. To jednak dopiero początek wypracowania upragnionej, wyśnionej Anarchii...
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 10, 2010, 07:34:10 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #22 dnia: Kwiecień 29, 2010, 05:45:33 pm »
Profesura & Szlachetna Specjalizacja: Łowca Dziur. Rudy wiedzą iż dziury to nie tylko dziury. Są to, w niejednym słowie, paskudy żywe i sprytne, łapczywe a złośliwe, bydlęta sprytne. Krzewią się wszędzie, gdzie tylko coś się udało Zmurować albo Sszyć. A to w ścianie są, a to w drodze albo w kabeluszu. A jak już gdzieś jezd Dziura to tylko gupi bormuc myśli że może ją załatać Łatą lub też Cegłą. Dziura dalej się czai, osłabia a drąży. Jag się skaleczysz i nawet jak to przerzyjerz, zostanie Blizna czyli miejsce osłabione, naruszone. Jak coś pozeszywasz, to z Czasem znowu się popruje, bo gdyż jedyne co zrobiłeś to zakryłeś wredną Dziurę. Powiec mi, jeśli widzisz że leci na ciebie szczała to czy zasłaniasz jej widok dłoniom, czy udajesz że tego nie ma? Ano nie, bormucku, widzę że się rozumiemy. Zapłać mi tu tylko, a ja już uratuje ten nieszczęsny Mór, Dziury będą uciekać aż się zakurzy!
Nie, oczywiście że wiem iż uciekająca Dziura nie podnosi kurzu. Ona paruje prosto w powietrze.

Łowca podkrada się do dowolnej Dziury - i jest to esencja jego kunsztu oraz sekret powodzenia. W ułamkowej chwili zadaje cios osmaloną włócznią albo krzemiennym toporkiem prosto w serce wroga wydając jednocześnie przerażający wrzask. Efekt jest taki że dziura (zazwyczaj) znika jakby jej nigdy nie było.
Są różne ich rodzaje - materiał na którym pasożytują nie jest tak ważny jak ich osobista specyfika. Łowca może poświęcić całe dni na ostrożny reconnaissance; będzie wypatrywał z ukrycia, wynajmował obserwatorów i ludzi którzy umyślnie mają dziurę drażnić i prowokować wpadając w nią (jest to jedna z przyczyn ich wzrostu). Jeśli konieczność tego wymaga, sam Łowca pójdzie w przebraniu na bezpośredni zwiad. Wielkie znaczenie ma również obecność, bliskość innych Dziur (które mogą się spłoszyć albo wpaść w szał).
Wymogi Profesury są bardzo restrykcyjne; Łowca atakuje bronią ręczną, z drewna lub kamienia - o łukach, kuszach, czarach nie ma mowy - oraz musi być wymalowany w Fantazyjne, błękitne linie. Najgroźniejszy i najbardziej kontrowersyjny jest jednak okrzyk bojowy. Polowanie na dziury jest bowiem bardzo niebezpieczne - to co Jasnomagia traktuje tak niefrasobliwie, dla Łowców jest prawdziwą, agresywną zwierzyną. Podrażniona Dziura może z Rudem uczynić straszne rzeczy, są jasnomagiczni ludzie którzy widzieli na własne oczy jak "rąbnięte siekierą" pęknięcie w murze  z s u w a ł o  się po ścianie i, niczym szalony wąż, wpełzało na Łowcę rozbijając skórę, kości i żywe ciało. Wielu nie wierzy że coś takiego jest możliwe, ale jeśli ujrzysz podobny widok - gwarantuję, już nigdy nie będziesz pewny świata w którym żyjesz. Co więcej - takie manifestacje Dziczy mogą atakować także postronnych. Nawet jeśli są zwykłymi szarymi obywatelami. Inżynierowie żywiołów stwierdzili że uleczone na modłę rudacką obiekty nie noszą żadnych śladów uszkodzeń - fakt absolutnie niewytłumaczalny na gruncie energetycznych paradygmatów. Podobny efekt mogą uzyskiwać tylko Mocarze w rodzaju Prawodzierżców.

Łowca Dziur to również tak zwany Szlachetny Szlif, który może wzbogacić wykonywany Fach:
Łowca-Doliniarz czyli spec od robót ziemnych. Doliniarz to jeden z najgorszych Zawodów, ale ze Szlifem Łowieckim - ech, jesteś wart tyle co dobry Szczękacz. Dzięki tym Fahowcom rudowie potrafią drążyć ziemię na obłędne głębokości bez użycia szalunków (do których nigdy się nie przekonali). Znalezienie się w podziemnym tunelu pełnym rozwścieczonych dziur jest jednak bardzo niebezpieczne.
Łowca-Całkownik, czyli Mistrz Dziur: elitarny bez trzech zdań Fach. Potrafisz zadawać śmiertelne ciosy nawet najbardziej zajadłym Dziurom, a groza twego drewnianego oręża sprawia że możesz szczuć je na swych wrogów.
Łowca-Szczękacz, czyli Władca Uzembienia: niemal najbardziej poważani ze wszystkich Profesorów, Szczękacze z tym Szlifem potrafią radzić sobie z dziurami zębów, które według Rudów oznaczają wyrok śmierci. Szczękacz jest Zawodnikiem prewencji, który robi wszystko by nie dopuścić do najgorszego. Jeśli jednak zło zajdzie, jedyny ratunek we Władcy. Dla postronnych, niewytłumaczalny i przerażający jest spokój z jakim rudowi pacjenci obserwują, siedząc nieruchomo w fotelu, swego medyka - który skrada się i spogląda z cieni, z pękiem krzemiennych ostrzy w dłoni, a w kluczowej chwili (nieraz po dniach oczekiwania) skacze na operowanego z dzikim wrzaskiem. Rudowie znoszą to bez drgnięcia powieki - sztuka ktora powiodła się jedynie kilku innorasowcom doświadczającym tego zabiegu.
Łowca-Metalurga czyli Anarcha: w dziejach Rudej Rasy było ich nie więcej niż dziesięciu - mistrzowie dzikości zdolni ciosami kamiennych pięściaków druzgotać jasnomagiczne Tradycje na wielokilometrowych obszarach. To właśnie ich wyczyny umożliwiały ferokulturę, czyli uprawę butów, dachówek i garnków z wrzątkiem - ziemia przez nich wstrząśnięta przyjmowała każde nasiona. To Anarchowie byli kiedyś tam (w każdym razie dawno temu) założycielami Anarchii - ze wszystkich pozostała już tylko Bantra.
(Jasnomagia jako abstrakcyjna dziura w Dziczy, wyrwa w pierwotnej tkance światów, czerwona rana na błękitnym ciele).


Łowca Dziur może być oczywiście sam w sobie świetnym i użytecznym Profesorem - pełniącym funkcje krawca, hirurga, budowniczego i inne (czyż Rudowie nie są najlepsi?)
« Ostatnia zmiana: Grudzień 30, 2010, 02:09:38 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #23 dnia: Kwiecień 29, 2010, 07:09:38 pm »
Klasa! Chyba jedna z najbardziej dziczowych rzeczy dotąd wymyślonych!
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #24 dnia: Kwiecień 29, 2010, 07:21:38 pm »
W sumie tez tak myślę, he he.

[Poprawka, myślałem że chodzi o profesje rudackie. Co do Dziczy istnieją już motywy tysiąc razy mocniejsze!]
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 30, 2010, 03:22:18 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #25 dnia: Kwiecień 30, 2010, 03:31:20 pm »
Scena: Rud wynajmuje ulicznika, żeby trochę popotykał się o dziurę na miejskiej alei. Dzieciak już szczerzy zęby widząc srebrne monety na dłoni cudaka, kiedy ten podsuwa mu do podpisania papier poznaczony mnóstwem pieczęci. "Krzyrzyk starczy. Tu jest napisane, że ja nie jestem odpowiedzialny za nic co się może z tobą stać. W zwiąsku z tą tam Dziórą."

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #26 dnia: Czerwiec 03, 2010, 09:33:45 pm »
Kieszonkowiec, Kieszeniarz: szyje niezwykle pojemne kieszenie. NIEZWYKLE pojemne.

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #27 dnia: Czerwiec 14, 2010, 05:29:14 pm »
Złotonosz, Złotonosza: hey, Jasnomagio! Przetstawiam ci oto chlube Rudczych Prowezorów, Zawodnika dysponujacego mocom tak niezwykłom, tak... mocną, że fprost słuw mi braknie. Nie bez przesady (nim powiem coś konkretnego) nadmienię iż bez tego śmiałka, tego jónaka, Jasnomagio moja kochana w ogóle byś nie była!
Złotonosz - to właśnie potrafi; muwią o nim "człowiek z wagą w renkach". Starczy, że weźmie w dłonie hełm albo ogulary albo Dzieło Sztuki lup pierścień i po chwili skupionej, cichej oceny potrafi orzec ile złota waży ważona rzecz. Najłatwiej ogarnąć to całościowo; ogulary które przez lata i za Grube Pieniądze przehodziły z nosa na nos mogą być tak ciężkie że złotonosz ledwo je dygnie. Miarą doświadczenia jezt jednak zdolność podziału tej sumy na warstwy; wprawny złotonosz potrafi powiedzieć na przykład że pierwsza sprzedaż odbyła się za 4,357894 grama Złota (co zazwyczaj oznacza, że tyleż kruszcu byłoż sumarycznie w monetach), kolejna - za 6,3622 grama, i tak dalej. Wbrew jednak gupim plotkom żaden Zawodnik, nawet o najbardziej wyuczonych dłoniach nie powie - kto, kiedy i gdzie. Odkryje aż i tylko - ile. Najdoskonalsi złotonosze potrafią za to coś innego: stwierdzić Prawdziwą Wartość badanej rzeczy.
To właśnie ta sztuka tak istotna jest dla Krasnoluduw, dla Jasnomagii - jak wspomniałem o tym we Wstępie. Ale teraz nie chce misie tego ciągnąć, gdyż przypomniałem sobie o czym bardziej interesującym.

Rozwinięciem Prowezury Złotonosza, jest dumny i poważny Złotodzierżca. To już moi państwo nie przelewki, nie firleje, nie żarciki, tótaj będę nieśmiertelnie poważny. Gdyż to Złotodzierżcy kiedyś rządzili wieloma Anarchiami i był taki czas że miliardy Rudów żyły w lśniących okowach - a nazywa się to Złotym Wiekim Rudów. Lecz nie o tym chcem mówić. Chce mówić o tym, że Złotodzierżcy znają kunszt budowania wag ważących złoto. Czy dostrzegacie wagę takiej wagi? Nawet najlepszy złotonosz nie dźwignie, no nie dźwignie i basta! wspaniałego rumaka albo wielkiego Posągu. Dla Złotodzierzcy to pestka; inkasuje zapłatę, karze pomocnikom wnieść rzecz na wagę, spierdalać z wagi (w sensie: tak muwi do pomocników) - po czym powoli i spokojnie dokonuje Czynu Ważenia.
Są wagi różnych kształtów i rozmiarów; do ważenia ludzi i wielkich bestii; pokaźnych sprzętów, a nawet domów czy Twierc (tak jest, Twierc!). Wielu bormuców dziwi się widząc zwykłe, drewniane wagi, nawet nie wzmacniane żelazem - a przecież wytrzymujące olbrzymie ciężary. Na przykład tonę ziemniaków. Tymczasem cała tajemnica tkwi w odważnikach, w ciężarkach które każdy Złotodzierżca robi sam i sam używa; one som esencją magii tych Zawodników. Wielu się jednak Zawiodło próbując kradzieży, przymusu, albo skóry czy rąk Złotodzierżców - wszystko na nic! Złotodzierżca musi chcieć, musi działać dobrowolnie, z głębi samego siebie. Inaczej całe ważenie na nic.
Oczywiście, wagi do ważenia rzeczy najdroższych, niemal bezcennych muszą być niewiarygodnie wręcz wytrzymałe. Powiada się że w głębinach ziemi pracują Wagi z żywej stali i mithrilu; potężne makiny z szalami zdolnymi pomieścić legion ludzi - ważące młotki albo tarcze, czy co tam innego robiom Krasnoludowie. Ja powiem tak: w naszey Bantsze jest stara waga ze starych czasów, głęboko wkopana w ziemie i niemożebnie odporna. Jak odporna? Ano bardzo, tak bardzo że nikomu jeszcze nie udało się jej zniszczyć. Jest jednak zepsutą; zarwała się tysiąc albo dwa tysiące lata temu, kiedy Złotodzierżca Heimo Czernich spróbował nią zważyć łók zwany "Bronią Królestwa". I tak sobie trwa do teraz, pokazując Rudkom zupełnie zwariowane rzeczy. Czasem ktoś zważy swoją Babke, i nagle się okazuje że stara bormucka jest więcey warta niż Pałac Metalurgów - albo waga sama waży promienie Słońca na swoich szalach. Różnie wtedy waga wróży, ale zawsze warto popatrzeć. Czego wam i sobie rzyczę!



Nie opisałem tego tak dobrze jakbym chciał. Już od dawna myślałem o związku Rudowie - złoto; dzisiaj, po przeczytaniu jednego prostego zdania wydało mi się że to mam. Człowiek który handluje instrumentami, profesjonał który kiedyś, dawno, być może był prawdziwym pasjonatem, nie tylko słyszał ale również czuł muzykę - staje na rozdrożu. Pewna istota chce mu sprzedać instrument absolutnie unikalny; ciągle się waha, ciągle podbija cenę. Jednocześnie, handlarz dowiaduje się coraz więcej o tym kimś, poznaje (częściowo) z czym ma do czynienia. I oto scena w której przybysz godzi się na sprzedaż, przyjmuje warunki: sklepikarz ujmuje przedmiot w dłonie i podnosi go tak ostrożnie i z takim trudem jakby był z wielokilogramowego złota, jakby rękoma mógł wyczuć jego niezmierzoną wartość. Niesamowite! ("Sonata Jednorożców", Peter Beagle).
I jeszcze jedna scena: z indyjsko-japońskiej kreskówki "Ramayana" (majstersztyk): Książę Rama, w jednej części śmiertelnik, w drugiej bóg Wisznu aby zdobyć Księżniczkę imieniem Sita musi napiąć łuk Sziwy, boga tańca i zniszczenia. Ale już samo jego dźwignięcie jest wyczynem i chwila w której Rama chwyta za majdan i natęża siły żeby go poderwać w górę jest prawdziwie epicka. Tak właśnie wygląda podnoszenie Ważnych przedmiotów, czy są to Słowa, czy rzeczy cenione przez pokolenia ludzi.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 20, 2010, 08:13:09 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #28 dnia: Lipiec 08, 2010, 04:56:09 pm »
Zbieg okoliczności: osobliwa (tak, osobliwa dla odmiany) Profesura polegająca na tworzeniu i odtwarzaniu połączeń między rzeczami. Zbiegowie okoliczności nawlekają dla starych bormucków igły na nitki, znajdują klucze które z Jakiegoś Powodu znikły spod wycieraczki/ z donicy/ z gwoździa w komórce, jadą w szeroki świat szukać i dostarczać listy co nigdy nie dotarły do adresatów, pomagają znajdom, katlingom i malutkim odmieńcom odszukiwać swoje mamusie i swoich tatusiów (nawet jeśli w tym celu trzeba taplać się w Błękitach). Słyną wśród ludzi z sentymentalnej zdolności odnajdywania tych wyjątkowych, przelotnie, krótko spotkanych osób; w Genidonie Zadawii (czyli Satawii) istnieje nawet cech wyspecjalizowany w takich misjach, oddający złote przysługi romantycznym, zjeżdżającym tysiące ścieżek Kelanejczykom. (Zabawne zjawisko: liczba połączonych dzięki Zbiegom par jest w Kelanei tak wielka, że zdolna wywierać polityczny nacisk na kwestie dotyczące sytuacji Rudów w Jasnomagii. Mnóstwo tych osób, ich potomków, wręcz rodów to zagorzali obrońcy swobód i rudackich wolności w Republice).
Mistrzowie okoliczności potrafią działać na obszarach iście abstrakcyjnych, absolutnie osobistych: wchodząc w bliski kontakt z klientem, zżywając się z nim mogą doprowadzać go do snów, tych najpiękniejszych, wyśnionych dawno temu snów po których zostały tylko strzępy wspomnień, do najdoskonalszych smaków, widoków, najczystszych doznań, upragnionych spotkań i wydarzeń. Oto rozmywa się granica, horyzont niknie za kurtyną blannadowego deszczu, niebo zlewa się z morzem, z ziemią, kładzie się pod stopy wędrowców i tak Zbieg ze swoim człowiekiem wpadają w pełen, przejrzysty i nieskończony Błękit, znikają z tego świata.
Właśnie dlatego w kodeks, w Zasady tej Profesury jest wpisany dystans wobec Pratzodawcy; należy zwracać się do niego "Mości Panie" lub "Mościa Panno", unikać jakiegokolwiek fizycznego kontaktu, ucinać dygresje, a na widok łez uciekać gdzie pieprz rośnie (może stąd nazwa Profesury?). Pragnienie, jakiekolwiek i czyjekolwiek w swojej czystej, Błękitnej postaci jest nieodparcie pociągające, jego zew rozdziera istotę - Zbieg musi o tym pamiętać, mieć w myślach swe Dziadki i Perspektywy Rozwoju, nie wolno mu, nie może rozbijać się po Innym ze swoim klientem! Takie wypadki Okropnie psują i utrudniają robotę żytelnym Zbiegom.

Zbiegowie są czasem zwani Zbiegaczami ("tymi którzy zbiegają okoliczności").

Profesurą wyjściową jest REPERANTA.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 20, 2010, 08:16:16 am wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Rudackie Profesje
« Odpowiedź #29 dnia: Lipiec 26, 2010, 03:15:39 pm »
Gamoń: początkujący pianista ćwiczący gamy