Na początek przykład. Yish wymyśliła sobie, że zagra Rycerzem (tzn zostało to jej zasugerowane

). DUŻYM problemem okazało się wykminienie JAK tym Rycerzem została - w końcu wpadła na bardzo fajny pomysł, że została pasowana przez Króla Tradyru.
Drugi przykład. Luka (postać Kasi) wymyślił sobie że, jest/ zostanie pożeraczem Sidardu. W związku z czym zamiast uciekać przed vymorem spróbował z nim zawalczyć (zjeść go) i został zabity. Ale kiedy jego dobry towarzysz wsadził mu serce tegoż vymora do dziurawej klaty, Luka ożył i okazało się że został czymś w rodzaju Kapłana Sidardu (Rycerz, Kapłan = Mocarze).
Pojawia się pytanie jak zostać Mocarzem?Najprościej odpowiedzieć, że potrzeba mnóstwo woli, wręcz obsesji żeby to osiągnąć PLUS pomocy z zewnątrz (król/ serce vymora). Idea w świecie gry wygląda tak, że Esencja, wola człowieka zaczyna płonąć w Zamieci i staje się czymś w rodzaju znaku, sygnału dla Eonów którzy ściągają takiego śmiałka ku sobie, w wiry czystej potęgi z których wychodzi jako Mocarz. Coś w tym stylu.
Innymi słowy, jest to coś nie tylko poza kontrolą gracza, ale też coś głęboko spersonalizowanego. Od biedy można założyć, że gracz który chce grać Mocarzem musi spiąć poślady i w bólach wymyślić jak jego postać to osiągnęła - ale co z mistrzem gry? Biedak chce wprowadzić enpeca który zamiast podzielić się swoim doświadczeniem będzie zachowywał ponure/ znaczące milczenie w tej sprawie?
Cały ten problem blednie w porównaniu z pytaniem jak się taki ktoś rozwija. Tutaj gracz NAPRAWDĘ chciałby mieć jakąś kontrolę. Docelowo, powstaną listy mocy, wszystkich fajnych rzeczy jakie mogą robić Mocarze. Ale jak się tego uczyć, jak zdobywać kolejne kropki?
Moje rozwiązanie:
Żeby zostać Mocarzem przede wszystkim trzeba tego chcieć. Człowiek, który chce zostać Heroldem będzie się uczył magii słowa, zostanie szrafarzem, ale na tym nie poprzestanie, zawsze będzie szukał czegoś więcej. Człowiek który chce być Prawodzierżcą zrobi wszystko żeby osiągnąć pozycję która umożliwi mu tworzenie i narzucanie ludziom praw, zostanie sędzią, katem, wpływowym politykiem, tyranem - ale ciągle będzie mu czegoś brakować. Taki stan może trwać lata, albo nawet całe życie. Większość aspirujących Mocarzy umiera z poczuciem straszliwego niespełnienia.
Konieczny jest drugi element, ingerencja Eona. To nie musi być żadne epickie wydarzenie, po prostu kolejna sytuacja kiedy człowiek ponawia swoje wysiłki - giermek jadący przez śnieżną zawieję po pomoc, szrafarz z mozołem studiujący kolejny język, takich przykładów można wymyślić dowolną ilość. Nagle na człowieka spada Zamieć i staje się kimś, czymś innym. Jeśli jest to element historii postaci wystarczy mieć świadomość, że było to naprawdę niezwykłe wydarzenie, że postać stała się wybrańcem wyższych sił. Jeśli ma się to wydarzyć na sesji, sprawa jest trudniejsza, postać powinna doświadczyć zwątpienia, beznadziei a moment przemiany powinien być potężną sceną.
Sprawa rozwoju. Zdobywanie kolejnych kropek, kolejnych poziomów mocy, mogłoby wymagać dokonania konkretnych wyczynów, w rodzaju zniszczenia jakiejś liczby Pierworodnych (Kapłan Sidardu), albo uratowania Smoka (=niezwykłego Pseudosmoka) przed zagładą. Plus jest taki, że gracz wiedziałby mniej więcej jaka jest skala wyzwania i cena czegoś takiego, co trzeba zrobić. Minusy są takie, że trzeba by to wymyślić
. Minusem i plusem jednocześnie jest fakt, że takie założenie wpływa bardzo mocno na fabułę i koncentruje ją wokół postaci Mocarza1).
Takie wyzwania miałyby tą fajną stronę że mocno wiązałyby postać ze światem gry. Efekty burzy mózgów dot. Rycerzy i ewentualnie innych Mocarzy tutaj: http://eonika.org/forum/moce-eoni-enneja-mocarze-i-mocarstwa/kunszty-rycerskie/msg9075/#msg9075
Zdobywanie kolejnych mocy z tej samej kropki (rozwijanie się "w poziomie" nie "w pionie") do tej pory wymagało zbierania większej ilości Sukcesów. Mocarz działa tak, jakby umiał daną rzecz robić i po jakimś czasie rzeczywiście się jej uczy. Ten dość suchy patent też można wzbogacić nie tyle konkretnymi wyczynami, co warunkami, np. Rycerz który chce się "nauczyć" zrywać Złote Jabłka musi dać pierwsze dwa swoim wrogom.1) W praktyce nie musi być aż tak źle. Np. drużyna Mocarzy którzy kolejno pomagają sobie w zdobyciu większej mocy - ta moc ma przecież czemuś służyć, w tle istnieją więc też inne wątki, które w miarę integracji ekipy mogą powoli wychodzić na plan główny, splatać się. Albo Mocarz podróżujący z drużyną krawędziarzy, również na zasadzie wzajemnej pomocy. Taki problem istnieje zresztą tylko w długich kampaniach. Poza tym nie wszystkie postacie Mocarzy muszą dążyć do większej mocy.