Autor Wątek: SOAP Kierunki rozwoju  (Przeczytany 326 razy)

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
SOAP Kierunki rozwoju
« dnia: Listopad 15, 2008, 01:10:01 pm »
Czasem padają pod moim kontem różne zarzuty, że tworzę min przepaki, lub jeszcze inne, te pod kontem moich postaci, że zmierzają ku jakiemuś ostatecznemu ideałowi wszechmocy, nie macie tu na myśli mocy jako takiej tzn ilości sukcesów, ale raczej ilości opanowanych dziedzin: bycie złodziejo/mago/fizolem. WTF?! A dlaczego nie? Bo graliśmy za dużo w Diablo i tam na początku trzeba było wybrać: Maga/Łotrzycę/Wojownika?! Ok pewne zmiany zaszły i granie dwuklasowcami typu Lintra czy Khundain, nie budzi już sprzeciwów, bo przecież w DDkach mamy coś takiego jak Wojownik-Kapłan oraz Wojownik-Złodziej. Czy te podziały nie są mimo wszystko idiotyczne? Kto może mi zabronić zgłębiania różnych dziedzin? Czy nie mogę uprawiać sportu, zajmować się informatyką i w międzyczasie uprawiać sztukę poprzez rysunek/malarstwo/architekturę?

Przez pewien czas temu ulegałem, obecnie, po zaznajomieniu się z SOAPem, zrzucam całkowicie te kajdany. Dla mnie są spuścizną rzeczy do których przywykliśmy w młodości i uznaliśmy za normy, prawa.
W soap wszystko ma słabe punkty, wszystko można zniszczyć tak łatwo jak zarazem trudno tego dokonać. Pozostając jeszcze chwilę przy tym wątku, wreszcie usystematyzowaliśmy P.E. oraz P.O. oczywistym stało się że ograniczają taki zuchwały, frywolny rozwój.

Ale wracając do wątku pierwszego, głównego, najważniejszego. Nie wiem dlaczego nikt tego specjalnie nie zauważył, hmm może po prostu nikt o tym nie pisał?
Nie uważam bym tworzył jakieś przemocarne rzeczy, tzn. gdy to wg was robię, nie mam w ogóle takiego wrażenia. Gdzie wy macie te wasze państwa całkowicie normalne, pozbawione magii, potęg, mocarstw, czarnoksięstw. W których siedzi sobie książę Mieszko I, ma pod komendą 30.ooo wojów uzbrojonych w włócznie, a jego największym sprzymierzeńcem jest dobry duszek z lasu oraz nadworny magik? Aldor? Ossenthar? Hal'rua?! Aquilonia?!?! Cesarstwo czy Albion?!? Może Ungmar lub Ziemia-po-Wodzie?! Wschód, tak? Bo jest zacofany?? tzn co jest zacofane i przypomina świat Mieszka I? Tradyr z Sajanami Smokami oraz ich Dziedzictwem i Tradycjami? Imperium Erdańskie ze swą Herezją i Dewami?! Maddox ze swą potęgą? Hoho moze Mousilion?
Wszystko co tworze wydaje mi się zwyczajne, czasem tylko ponad przeciętne, bardzo rzadko niesamowite. Gdy uważam coś za niesaowite nie jest to potężne tylko ciekawe, inne, ciężkie do opisania. Broń Ver'karska, co w niej takiego niesamowitego? Że morduje duszę? Bo chyba nic poza tym, każdy fragment Turblanda posiada swoje zabójcze zabawki, od Dalekiego Zachodu (broń z kamienia), przez wszystkie krainy aż po Kitay, nawet nie będę wymieniał tego wszystkiego, tylko spójrzcie: Khagi, Ostrza Kamerionowe, Broń Widów, Wojska Aqulońskie, Aldorska Magia Drzew, to wszystko wymyśliliście wy sami, bez mojego udziału i tego jest znacznie więcej, całe morze. Każda rzecz posiada odpowiednią dozę destrukcji czy innego potencjału.

Jedyne czym się różnią moje założenia to lekka doza utopi lub totalitaryzmu, ale nawet to nie jest niczym nowym. Ossenthar jest najbardziej totalitarnym tworem jaki znam, przy nim Imperium Erdańskie to wzór liberalizmu. Aquilonia wcale nie odbiega tak daleko od idei państwa sprawującego władzę absolutną, ze swoimi Przymierzami z Heroldami i Gwiazdami, zresztą, podążanie za kontrolą, prawem i ładem to cechy wszystkich Jasnomagii oraz Nie-jasnomagii Zachodu i Wschodu.

Czy Iskry są czymś niezwykłym? Tak, pierwotna enerigia jest potężna ale czy to coś tak niesamowitego i nieogarnionego, przecież to tylko zwykły kamień rzucany w przestrzeń, chroniony na kilka sposobów przed podobnymi telekinezie, posiadający zapalnik. Nic poza tym. W porównaniu do niego magia Gildii Ossentharskich: Kaci, Więzy, niszczenie Płomienia, nawet Iskry(trochę się nazwy nakładają) przez Gildię Pyłu, Przymierza Aquilońskie, Prawa Szachownicy, Bronie Boskie, to są  prawdziwe przepaki, rzeczy niesamowite, nie-jasnomagiczne, nieogarnięte. Nie jakiś granat rzucany w przestrzeń, tak samo jak setki mu podobnych w istnieniu. Nie uważam by zwiększenie destruktywności było czymś mega giga. Mega Giganci spoglądają na coś takiego z politowaniem, ich Mocarstwa lub Czarnoksięstwa potrafiłyby poradzić sobie z czymś takim na tysiące sposobów.

Chyba czas zaktualizować trochę nasz sposób patrzenia na to co zwykłe oraz niezwykłe w SOAPie, to już nie jest ten sam DDków-młotkowy system w który graliśmy będąc w liceum....

Zachęcam do komentowania i dyskusji!!! ;D  :D  ;)  8)
« Ostatnia zmiana: Sierpień 28, 2010, 09:27:07 am wysłana przez Bollomaster »
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Druga seria Kierunków - Mocarze
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 15, 2008, 02:50:26 pm »
Oddział 1.ooo zbrojnych. Odziani w koszule kolcze, zaopatrzeni w doskonałe miecze, tarcze z Eternitu (odp na magię ognia), wytrenowani, zdyscyplinowani, tak jak przystało na glinianych ludzi, dowodzeni także przez glinianego człowieka. Czymże są przeciwko zwykłej jednostce która zrzuciła swe ograniczenia, bądź nigdy nie musiała tego robić gdyż ich nie miała?
Atakują, maszerując w równym szyku, na wzgórzu stoi ich przeciwnik:
-Herold z Aquiloni
-Mag Drzew z Aldoru
-Karenver z Kamszasu
-Karenver mężczyzna z Talernis
-Mag Bitweny z Tradyru
Wielu innych można wymienić.
Każdy samodzielnie zdruzgocze ich, zniszczy, unicestwi, zmusi do poddania lub ucieczki. Nawet Tarcze Eternitowe nie są wstanie sprostać zaklęciom ognia. Nie znaczy to że jeden Mag Bitewny przetopi Eternit eońską ilością energii. On rzuci wpierw zaklęcie sprowadzające na wrogów ognisty deszcz, a następnie zacznie ich bombardować kulami ognia. Jednocześnie atakowani z dwóch stron, posiadający tylko jedną tarczę, co zrobią? Nie, nikt nie wykrzyknie rozkazu formowania się w coś czego nie przećwiczono, większość nawet nie pomyśli o tym by utworzyć szczelny klosz chroniący przed żywiołem i iść dalej. Przerażeni wojownicy, pozostają jednak wojownikami, każdy z osobna będzie starał się przetrwać, część tego dokona, wydrze się z piekła i popędzi po stoku wzgórza, bliżej coraz bliżej Maga. Gdy wreszcie go dopadną, stojąc przed nim kilka kroków, okaże się że istota drwi z nich do samego końca, odbije się miękko i poleci w przestworza, nadal kontynuując morderczy atak.
Strzały? Czy Magowie Bitewni nie posiadają setek zaklęć ochronnych i różdżek tworzących skuteczne bariery?
Gliniany człowiek, będąc w pełni glinianym, nie polegającym na innych źródłach mocy, odrzucającym pomoc sił innych nigdy nie zwycięży. Chyba że przed sobą będzie miał podobnego mu glinianego człowieka.

Specjalnie opisałem przykład Maga Bitewnego, bo teoretycznie uzbrojony motłoch miał coś co mogło go pokonać, eternit, nie potrafił go jednak wykorzystać. Tutaj komentują częściowo Karne Bataliony i dyskusję na temat uzbrojeń. Nawet potężna broń w rękach słabej istoty nie jest w stanie przeciwstawić się istocie silnej, nie posiadającej doskonałej broni.

Teraz coś o tym kim są "Mocarze" a raczej istoty które wykroczyły poza granice, lub od początku znajdowały się poza nimi.
Czy one są wojownikami? Czy zawsze ich zdolności należy postrzegać w otoczce bitew? Mówimy: "Oczywiście że nie!". Dlaczego więc stale to robimy? Cóż, próba przetrwania jest najważniejszą ze wszystkich, nie zapominajmy jednak że jest tylko jedną z dziesiątek prób jakim poddają się istoty.
Mag Elementalista. Mag Wizjoner. Mistrz Rak'ha. Herold. Czarnoksiężnik. Mistrz Alkemii. Mistrz luminoportacji. Wielu wielu innych. Nikt z nich nie jest wojownikiem.
Sajanin. Rycerz Dnia lub Nocy. To są wojownicy.
Khundain - Narshar zabójca. Xer - broń. Mag Bitewny - potężna broń. Czy to są wojownicy? Nie?

Tak i nie. Na swój sposób każdy z powyższych jest wojownikiem. Pierwsza grupa zmagała się przez całe życie z przeciwnościami, by wyjść poza granice jakie im wytyczało istnienie. Czymże jednak jest dla nich bitwa? Kolejny test? Owszem. Ale czy ich serce wypełnia wtedy euforia, radość, spełnienie? Nie! Oni nienawidzą stawać w obronie wszystkiego czym są, nie są Wojownikami takimi jak Sajanie czy Rycerze Nocy/Dnia. Ich celem nie jest walka sama w sobie, jest  jedynie środkiem.
Druga grupa została już opisana.
Trzecia. Czy oni naprawdę są wojownicy? Xer? Nie, na pewno nie, to jest bezwolna broń, narzędzie, twór wojny? Mag Bitewny? Narshar szkolony na zabójcę?
Jeśli nie widzą celu, nie są wojownikami. Nie walczą w żadnej sprawie, poza sprawą przetrwania lub chorej satysfakcji. Khundain wybrał poświęcenie dla sprawy Wojny z Klątwą, czy było to heroiczne, czy może tchórzliwe? Czy stawał się czymś więcej, ogarniając swoje pragnienia by być kolejną cząstką gwoździa w trumnie Syna Sidardu, czy może zwykłym tchórzem, bojącym się realizować swych pragnień, swej natury? On twierdził że jest tym pierwszym. W jego oczach był więc wojownikiem.

Piszę to jako moje przemyślenia nad psychologią istot które przekroczyły pewne granice, dla nich istnienie nie jest takim jakim jest dla chłopa latającego po polu z widłami. Przede wszystkim jest to moją refleksją na temat dziwnej skłonności graczy do nieustannego pchania swych postaci w niebezpieczeństwo i ryzyko. Część z nich jest wojownikami takimi jak ci z drugiej grupy, część tymi z trzeciej, ale wielu z nas wybrało opcję pierwszą, lub nawet inną - pozostanie glinianym człowiekiem. Dlaczego tak często ciskamy te postacie ku śmierci? Czy one przez to nie stają się wydumane? Nienaturalne?

Czy to że Riodarin nie ma ochoty na nieustanne balansowanie na cienkiej nitce nad przepaścią otchłani oznacza że jest tchórzem, jest słaby wewnętrznie czy może nie posiada walecznego serca? Wg. mnie nie, on jest normalną istotą która nie widzi sensu nieustannego niepotrzebnego ryzykowania utratą wszystkiego.
To samo tyczy się wielu innych istot. W oparciu o to co napisałem wyobraźcie sobie Hagem Ver'kar, którzy niejednokrotnie wycofywali się z pola bitwy. Czy WY zwykli śmiertelnicy naprawdę możecie nazywać TAKIE istoty tchórzami, czy potrafilibyście w ogóle wyobrazić sobie co one ryzykują podczas zmagań w Gigamie?

Wreszcie chcę poruszyć kolejną sprawę, której nigdy nie udało mi się w pełni wytłumaczyć. Również Ver'kar na tapecie. Dlaczego kojarzą się z pragnieniem posiadania mocy destruktywnych? Gdzie ja to napisałem? Napisałem że pragną mocy, mocy i niczego innego. Karenver nie są Wojowniczkami ani Brońmi, bardziej przypominają uczonych niż żołnierzy, każda z pewnością przeszła jakieś szkolenie wojskowe, bo podstawy musi znać tak samo jak żołnierz musi umieć trzymać miecz. Jednakże nic ponadto. Nie wyobrażam ich sobie jako takich maszyn jak Khundain, on był formowany w Broń, ale stał się czymś więcej, podobnie jak wielu mu podobnych. Nammash, Rezogar, Karenver, Massal, Hagem Agaro, Grumyash oraz duża część Hakrydów, to nie są istoty które w ogóle interesuje poznawanie sztuk zabijania. Każdy z nich przyswoił sobie ich tyle ile uważał za konieczne (lub ile jego seniorzy uważali za konieczne) następnie poszedł w innym kierunku, w własną stronę. Nawet jeśli weźmiecie istotę trenującą sztuki walki, ona nie uczy się zabijać, ona opanowuje 'sztukę', rozwija się i poszerzając swoje zrozumienie istnienia.
Wg. mnie Ver'kar w swojej domenie, jeszcze przed rozpadem Kryształu Rigaz-Radin mogły być pochłonięte przez zdobywanie mocy w taki sam sposób jak Vidowie są pochłonięci przez kolekcjonerstwo. Ver'kar kolekcjonowały moc. Zapewne używały jej także do dalszego rozwoju, na drodze zmagań, śmierci, zadawania bólu i cierpienia. Czy jednak sam fakt dążenia do celu samego w sobie nie zmienia ich natury w waszych umysłach?
« Ostatnia zmiana: Listopad 15, 2008, 02:55:43 pm wysłana przez El Lorror! »
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Trzecia seria Kierunków
« Odpowiedź #2 dnia: Listopad 15, 2008, 03:03:52 pm »
Wreszcie dotarłem do miejsca w którym mogę napisać coś o istotach władających potężnymi przedmiotami, bądź istotach obdarzonych od urodzenia wielką mocą.
Jak myślisz, czy wystarczy się z czymś urodzić lub coś otrzymać by stać się czymś innym, doskonalszym?
Czy przeciętny wojownik uzbrojony w doskonały miecz stanie się naprawdę czymś więcej?
Czy utalentowany mag, dojrzewający pod bezpiecznym kloszem stworzonym przez jego mistrzów będzie w stanie sprostać wyzwaniom jakie rzuci mu brutalne Istnienie?
Czy pierworodny, taki jak większy Horror (klasyfikacja Hal'ruańska, w zbliżeniu - przedstawiciel Krudy) rozwijany we wnętrzu przepotężnych umocnień swych przodków stanie się rzeczywiście czymś niepojętym?
Nie, wojownik uzbrojony w doskonały miecz jest tylko zwykłym wojownikiem z doskonalą bronią.
Nie, nawet utalentowana istota zostanie zdruzgotana przez istnienie jeśli nie walczy z nim od początku, tak, może podniesie się po klęsce ale czy na pewno? Czy szok jakiego dozna nie zniszczy jej, nie zniszczy jej bajkowego świata?
Nie, nawet potężny pierworodny, który zawdzięcza swą potęgę pochodzeniu i innym nie jest niczym więcej niż tylko glinianą istota z gigantycznymi możliwościami. Gdy skończy się czas ochrony, nadejdą tysiące mocy które zniszczą go tak samo jak wspomnianego wcześniej maga.

Co o tym sądzicie?
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SOAP Kierunki
« Odpowiedź #3 dnia: Listopad 15, 2008, 04:55:35 pm »
No ładnie... odpowiedz na to zajmie chyba trochę Czasu. Może zacznę od pierwszego posta:
1.problem 'dwuklasowców' w SOAPie chyba wygląda trochę inaczej niż to przedstawiłeś. Problem nie polega na tym, że jesteś zaznajomiony z różnymi dziedzinami - to jest powszechne (dosyć), oczywiście, możesz uprawiać sport, studiować architekturę i pisać system autorski;). Problem pojawia się wtedy gdy okazuje się że we wszystkich tych dziedzinach jesteś nie tylko otrzaskany ale wręcz znakomity, że bez wysiłku biegasz 100m w 8s, twoje projekty świetnie się sprzedają, a znajomi wielbią twoje pomysły i proszą o więcej (ironia :P). Krótko mówiąc - przypakowaniec to nie jest ktoś kto zna się na wielu rzeczach - to ktoś kto wiele rzeczy opanował na znakomitym mistrzwoskim poziomie. Zwracam na to uwagę bo chyba każdy z nas wie jak trudno jest utrzymać rozsądny standard w różnych rzeczach które robimy (ta, znowu narzekam na swój brak czasu). Podobne ograniczenia jak najbardziej powinny dotyczyć glinianych ludzi. o ile nikt nie stworzy ci sztucznego środwiska treningowego, twój rozwój zajmie lata (dekady?)
To co piszesz o krajach Turblanda i ich potędze jest w pewnym sensie prawdą; każdy z nich ma rzeczywiście morderczy mroczny potencjał ;) który może skierować na swoich wrogów. A mówiąc poważnie - każdy jest zaawansowany magicznie ale też ujęty w karby jakiegoś rodzaju jasnomagii. Aquilonia zawarła Przymierze z Gwiazdami - ale przecież to nie Gwiazdy nią rządzą (nawet asterionie to nie Gwiazdy), przeciętny człowiek nie stał się dzieki temu Herdainem. Irganie potrafią używać żywiołów burzy - ale przecież nie wykorzystają ich w inwazji na jakąś masową skalę, bo  na dłuższą mete przecież nie zadziałają. Próbuję tutaj przekazać, że kraje Turblanda mają dostęp do magii i używają jej do swoich potrzeb  - i czasem tworzą dzięki niej prawdziwe monstra. Ale te najpotężniejsze to przecież nie są siły w powszechnym użyciu! Nie jest tak, że kraje Turbalnda nieustannie wytaczają przeciwko sobie najcięższe bombardy dla semej możliwości prowadzenia wojen. Bo przeciez Wschód własnie dlatego jest zacofany - bo jasnomagiczna organizacja nie jest w nim tak rozpowszechniona i nie ujmuje w karby szalejących sił. Główna różnica między np. potencjałem Ver'kar a np. Ossentharu wynika nie z tego że Ver'kar mają mordercze zabawki a OSsenthar nie (bo ma); wynika z tego, że Ver'kar sa pierworodnymi a poza tym prowadzą nieustanną wojnę. I obie te rzeczy sprawiają że są potęgą. Po prostu.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 18, 2009, 05:39:07 pm wysłana przez Bollomaster »
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SOAP Kierunki
« Odpowiedź #4 dnia: Listopad 15, 2008, 05:26:15 pm »
2. Kolejna rzecz, o potężnych istotach jest jak najbardziej słuszna. To jest chyba nasz największy problem - jak zbalansować potęgę jednostek i potęgę jasnomagii. Rzeczywiście, mag bitewny jest w stanie zabić setki ludzi. Ale tysiąca raczej nie zabije - chyba raczej nie zdąży. A przecież żołnierzy można wyszkolić do walki z magią bitewną; można wynająć specjlanych najemników (Szczury?) do unieszkodliwiania magów bitewnych. To rzecz jasna jeszcze nie rozwiązuje problemu - w dalszym ciągu jednostka moze mieć większą wartość bojową niż armia. Tak samo jak pamięć Chronologa ma większa wartośc niż cała biblioteka. Czemu więc istnieją biblioteki? Bo Chronologów jest niewielu. Mocarze nie są liczni (poza Mocarzami Dziczy), to nie są goście których spotykasz na każdym rogu. Nie mówiąc już o Czarnoksięznikach (z uporem do nich wracasz a wydaje mi się że jest ich na Turblanda naprawdę niewielu). Zamiana poziomu energetycznego to nie jest coś powszechnego! A jasnomagie są w stanie zwalczać ponadprzeciętne istoty! Nie przez wysyłanie motłochu - ale przez tą że są elastyczne. Jeśli bedzie trzeba najmą grupę istot która zadziała w określonej sytuacji lepiej niż cała armia. Albo sięgną do dostępnych środków (środków całego państwa -to jest naprawdę duży potencjał) i użyją zdobytych dzięki temu informacji. Użyją specjalistów by zlokalizować i zneutralizować zagrożenie. I, jeśli będzie trzeba, może rzeczywiście wyślą armię - nie motłoch, ale sprawną, Tradycyjną armię. A ponieważ, tak jak słusznie zauważyłeś, nikt nie chce umierać, więć jest bardzo prawdopodobne ze niejasnomagiczna istota ustąpi. I tyle.
Kojarzysz koncepcję Cesarstwa Maddox? Oni zbudowali swoją siłę (przed pojawieniem się Dindigula) tylko na sile swoich glinianych rąk. Pewnie dlatego że byli stuprocentowymi ludzmi i o ile mieli wroga i mogli z nim walczyć, byli niezwyciężeni;)

Co do wojowników - uważam że każda istota która dąży wytrwale i z poświęceniem do wybranego celu (obojętnie jakiego) jest wojownikiem.

A co do mocy destruktywnych i kwestii dbania o własne życie; w istniejącym świcie SOAPa nieustannie toczą sie wojny - Ver'kar nie są w tym względzie wyjątkiem - powiedziałabym że w tym przodują. Dlatego postrzegani są jako destruktywni Pinku. BO CAŁY CZAS TOCZĄ WOJNY. I nie ma w tym nic złego:  jak słusznie zauważył Bubbon nasza ludzka mentalność sprawia że wymyślanie wojen przychodzi nam łatwo, bo ludzie, w SOAPie jeszcze bardziej niż tutaj, istnieją żeby walczyć (w każdym aspekcie swojego istnienia, nie tylko siekaniny) - dlatego każdy może być wojownikiem. A kwestia narażena własnego życia w takiej walce - to już coś zupełnie innego. Zwykły człowiek może być tak samo przywiązany do swgo życia jak pierworodny - albo może być przywiązany mniej. Chociaż jeśli sie nad tym zastanowić to prawdopodobnie dojdziemy do wniosku, że ludzie potrafią rzucić swoje życie na szalę (potrafią to zrobić nawet w naszym świecie, gdzie zazwyczaj nie mają pewności że zostaną zbawieni po śmierci;). Proponowałabym w sumie wrzucić akurat ten problem pod te wszystkie patenty z Kenshina które spisał Bubbon.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 18, 2009, 05:46:45 pm wysłana przez Bollomaster »
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SOAP Kierunki
« Odpowiedź #5 dnia: Listopad 15, 2008, 05:30:48 pm »
Tak jak pisał Bamb. Po kolei.

Cytuj
Czasem padają pod moim kontem różne zarzuty, że tworzę min przepaki, lub jeszcze inne, te pod kontem moich postaci, że zmierzają ku jakiemuś ostatecznemu ideałowi wszechmocy, nie macie tu na myśli mocy jako takiej tzn ilości sukcesów, ale raczej ilości opanowanych dziedzin: bycie złodziejo/mago/fizolem. WTF?! A dlaczego nie? Bo graliśmy za dużo w Diablo i tam na początku trzeba było wybrać: Maga/Łotrzycę/Wojownika?! Ok pewne zmiany zaszły i granie dwuklasowcami typu Lintra czy Khundain, nie budzi już sprzeciwów, bo przecież w DDkach mamy coś takiego jak Wojownik-Kapłan oraz Wojownik-Złodziej. Czy te podziały nie są mimo wszystko idiotyczne? Kto może mi zabronić zgłębiania różnych dziedzin? Czy nie mogę uprawiać sportu, zajmować się informatyką i w międzyczasie uprawiać sztukę poprzez rysunek/malarstwo/architekturę?

Bardzo dziwna wypowiedź. Rzeczywiście, niektóre twoje pomysły wydają mi się trochę zbyt "wyrośnięte", ale zazwyczaj wynika to z mojego ich niezrozumienia; po prostu potrzebuję czasu żeby dostrzec, że wpisują się w SOŁPa idealnie. Wszystko wpisuje się w SOŁPa idealnie; trzeba to tylko zaakceptować i ogarnąć.
Tłumaczenie kontrowersji wokół mocy postaci DDkowym dziedzictwem to uproszczenie. Za tym "fermentem" stoi idea równości postaci, tego że wszyscy zaczynamy grę na zbliżonym poziomie, tworzymy postacie z tej samej liczby punktów. To coś niezwykle istotnego; w RPG chodzi o dobrą zabawę, fakt że jeden z graczy może ignorować (terroryzować nawet) resztę drużyny jest czymś "raczej" nieprzyjemnym.
Nie uważam żeby było coś takiego jak dobrzy czy źli gracze. Jeśli już, to można ich podzielić na takich którzy bardziej lub mniej akceptują abstrakcyjne idee pewnego systemu. Nierówność mocy to jedna z podstaw SOŁPa, coś, co bezpośrednio wynika z jego realiów. Twierdzę, że gracze tacy jak Bamb, Kasia, Kurpisz, Mysterio, oraz ty drogi Pinku, znaleźliście się na poziomie na którym zrozumienie i przyjęcie tej "prawdy" jest naturalne. Weź jednak pod uwagę, ILE czasu to nam zajęło. To był swego rodzaju rozwój, długotrwały proces.
Twierdzę dalej, że poziom "dwuklasowców" mamy już za sobą. To kim jest postać definiują jej umiejętności - określanie tego na podstawie profesji (jak w Młotku) jest bezsensowne i nigdy tego nie robiliśmy (jeśli już - jako zawód).

cdn
« Ostatnia zmiana: Lipiec 18, 2009, 05:48:24 pm wysłana przez Bollomaster »

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SOAP Kierunki
« Odpowiedź #6 dnia: Listopad 15, 2008, 07:50:01 pm »
Tak Aniu, zgadzam się z Twoim pierwszym postem prawie w pełni.
Nie uważam co prawda za najszczęśliwsze porównanie Ossentharu i Ver'kar, bo wydają mi się dość podobni (wydaje mi się że Ossenthar też cały czas rozwija swój potencjał bojowy, ale może mam zły obraz tego co się dzieje na wspomnianych ziemiach)
Co do bycia wyśmienitym w kilku dziedzinach, ok nie powinienem tego przyrównywać do naszego świata, bo tutaj nikt nie wychodzi poza granice ludzkie. Powinienem przyrównać raczej do SOAP. Tutaj istnieją Czarnoksiężnicy istoty które są świetne, wręcz doskonałe w min 2 dziedzinach, tak obszernych że... brak mi słów by je opisać. Michał kiedyś zwrócił uwagę na walkę Wiedźmaka z Vilgeforzem, gdzie ten 2gi nie dość że odpiera ataki Yennefer to jeszcze szydząc, swobodnie i powoli masakruje Geralta.

Drugi post, chyba nie zostałem zrozumiany, tzn sens mojego opisu tej bitwy, ale to co piszesz jest jak najbardziej zgodne z tym co pisałem wyżej. Właściwie nie wiem czy jest sens komentowania skoro się zgadzamy.

Wojownicy - to już zależy od tego jak patrzysz na definicję tego słowa, ja ich zdefiniowałem jako istoty nieustannie walczące o życie w bardzo dosłownym tego słowa znaczeniu.

Michał - jeśli mamy ten podział za sobą to się cieszę, w każdym razie ja jako moja postać będę starał się od teraz zyskać na każdym polu ile wlezie, nie wiem co z tego wyjdzie, zobaczymy :D Wg. mnie (tak DDki to zupełnie inny system, oparty na innych założeniach, nie pasujących całkowicie do SOAP.). Skoro to też mamy już za sobą to także jestem happy ;)

Hmm w poście trochę inaczej mówisz o mocy graczy. Mówiłeś że Górnicy dobrze sobie z tym radzą, a tutaj piszesz jakieś anachronizmy. Mi się wydaje że Rzezie kiepsko sobie z tym radzili, choć w Aldorze było ok, może te spięcia Viktor - Khundain? Nie wiem. Tam chyba chodziło o coś zupełnie innego. Tak to było to co przedyskutowaliśmy w Walii.

Przyznaję przyrównywanie do DDków było w pewnym sensie prowokacją :D ciesze się że odpowiedzi są tak obszerne i bogate ;)
« Ostatnia zmiana: Listopad 15, 2008, 10:32:47 pm wysłana przez Bollomaster »
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"

kasiotfur

  • Jego Cesarska Mość
  • Administrator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 1366
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SOAP Kierunki rozwoju
« Odpowiedź #7 dnia: Listopad 20, 2008, 12:04:11 pm »
spięcia Victor - Khundain nie dotyczyły chyba 'mocy' ? ;)

El Lorror!

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 1680
  • You're so poke-poke!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: SOAP Kierunki rozwoju
« Odpowiedź #8 dnia: Listopad 20, 2008, 06:22:47 pm »
Pisząc że rzezie sobie kiepsko z tym radzili mialem na myśli seishiro - vasyl - elshar - ezyr, a co do spięcia vik - khund, moim zdaniem to że mogli się pozabijać nawzajem wpłynęło na to że się nie pozabijali ;D -> żarcik
"To wspaniałe - grać kimś wspaniałym"