Proponuję na początek zapoznać się z:
http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=189.msg822#msg822Do tego sporo oderwanych uwag (przepraszam, teraz nie jestem w stanie ich zebrać. Jeśli staracie się czytać całość forum i przeczytacie tego posta do końca, sczaicie o jakie uwagi mi chodzi).
To, co na razie zrobiliśmy, to głównie rozkminy na polu ideologicznym, organizacyjnym i przyczynowo-skutkowym. Są zarysowane wielkie konflikty, kraje... Od jakiegoś czasu zaczęły się rozważania na tematy bardziej fizyczne (waluta, języki, sport) - sprawy bezpośrednio związane z codziennym sołpowym życiem, przez które nasze ustalenia się wyrażają. Jednym słowem mamy sporo "ducha" ale nie mamy "ciała".
Problemy z "cielesnością" świata są potężne. Architektura, stroje, wygląd, zwyczaje, rozrywki, zawody... Zaimprowizowanie Kamszasu, Ader-thadden, Satawii, nie wspominając o Zerkantharze jest praktycznie niemożliwe, a ze względu na brak opisu tych miejsc - po prostu nie można w nich grać. Tzn. można, ale ja osobiście byłbym po sesji wkurzony; dopiero po długiej rozkminie można ułożyć pełny obraz, ukazać całe bogactwo, porządek pomysłów, ich abstrakcyjność i logikę. Mówiąc za siebie; potrafiłbym chyba zaimprowizować niewielkie epizody w tych miejscach, ale całe sesje? Na bogów, Kartaldor wymyślałem przez kilka miesięcy; toczyło się na nim jakiś pięć sesji, a ja ciągle nie jestem zadowolony. Na dłuższą metę, prowadzenie w ŻADNYM miejscu (nie tylko tych legendarnych) jest niemożliwe bez solidnej rozkminy - inaczej założenie SOŁPa - spójność - pójdzie się kochać.
Problemy z duchem też są wbrew pozorom całkiem spore, ale na razie je zostawmy.
Wniosek dla mnie jest jeden: taka wizja jest nieogarniona, niemożliwa do ujęcia i przedstawienia - a więc niegrywalna. A więc bezużyteczna dla RPG. Możemy wymyślać że w Halrua ludzie jeżdżą na blopotach, patrzą karniawcami i jedzą korodele - ale w końcu ilość słów stanie się tak duża, że całość zostanie przeciążona, system zawali się, jak pod Kariozą. Już teraz ilość nazw, postaci, miejsc jest kosmiczna - żadne z nas nie ogarnia jej w pełni.
To jest dobre i naturalne następstwo innego SOŁPowego założenia - idei nieograniczonego pola dla wyobraźni. Jeśli masz pomysł, to go wrzucaj i tyle. Jeżeli jednak nie pójdziemy dalej, zostaniemy przy tej zasadzie - wszystko nam się w koncu rozsypie.
Moja propozycja i kontynuacja powyższych rozkmin jest taka. Nie traktujmy tego-naszego świata jak czegoś oderwanego, nieklimatycznego, "niefajnego". Choćbyśmy stanęli na głowach, nie wymyślimy niczego, co nie zostało wymyślone, zarysowane, wyobrażone TUTAJ. Wszelkie nasze idee w ten czy inny sposób odnoszą się do tego, co nas otacza. Moja wizja jest taka: zamiast budować drugą Ziemię z tego co mamy na pierwszej - użyjmy tego świata żeby dotrzeć gdzieś dalej, sięgnąć czegoś naprawdę nowego i abstrakcyjnego. Zostać niezrównanym wojownikiem, żyć jako ver'xyt z Agoro'nir; być znienawidzonym i podziwianym Odmieńcem; niepojętym dla obcokrajowców (ale spójnym wewnętrznie) Ossentharczykiem - opcji jest tysiąc, chodzi o możliwość ich realizacji.
A teraz konkretne propozycje:
-ODWOŁANIA W NAZWACH: staram się wprowadzać od jakiegoś czasu. Pewne nazwy są znane powszechnie budzą te same skojarzenia niemal u każdego (teoretycznie). Np. dla powszechnie znienawidzonego, otoczonego nimbem grozy Goru, staram się dobierać nazwy kojarzace się złowrogo, nieprzyjemnie; np. Vladowie (Mocarze Fery z tego kraju). Przykład prostszy: hierarchia kościelna, którą wg. mnie powinniśmy przetransferować literalnie (kardynałowie, biskupi, diakoni; niekoniecznie papież) - zamiast tworzyć wydumane tytuły (które oczywiście, też mają prawo bytu!). Nie trzeba znać szczegółów; już na starcie wiadomo, że kardynał to więcej niz diakon.
-powyższe wiążą się z ODWOŁANIAMI DO IDEI. To jest bardziej pokręcone, i wymaga solidnej rozkminy. Chodzi o to, żeby te idee miały odcień SOŁPowy. Tak na przykład jest z rewolucją alhemiczną w Halrua (nasza rewolucja przemysłowa). Podobnie widzę to w odniesieniu do spraw zasygnalizowanych przez Mysteria - obrót gotówką, wielkie korporacje, kapitały, interesy - to jest właśnie szczyt jasnomagii. Istoty, które tym trzęsą, pragną całkowitej kontroli i utrzymania status quo, a w bezwzględnej skali mają moc rzędu Eonnicznego. Na tej podstawie można tworzyć genialne (dla mnie) motywy jednostka (ew. drużyna) vs. wielka grupa/ nadrzędna siła - czy to hierarchia kapłańska, czy to cech, czy zwierzchnie siły jasnomagii. Właśnie dlatego (mam nadzieję, że to widać) tak naciskam, zresztą nie tylko ja, na nieustanne i wszechobecne ograniczenia. Prawa miejskie, przepustki, opłaty, paszporty, zwyczaje, a nade wszystko wymogi kultów - to wszystko może być świetnym tłem, napędem dramtyzmu i motorem działań. Jesteś jedostką, znajdujesz się w większym układzie - tu się zaczyna "przygoda": dajesz się kształtować/ kształtujesz/ niszczysz/ przewodzisz/ inspirujesz... Do IDEI greckich bogów odwołałem się pisząc o bogach w SOŁPie (
http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=154.msg658#msg658). Nie chodziło mi o to, żeby w Aldorze mieli Egipt, a w In "Srutu-tutu", ale o wewnętrzną różnorodność. Jeden "grecki" (helleński) bóg miał własną postać, inną w każdym mieście i różnym rzeczom i sprawom patronował. Gdzieś mógł być bóstwem jasnym, związanym ze sprawami ludzi, gdzie indziej był czymś tajemniczym, dostępnym tylko poprzez misteria dla wybranej grupy.
- SZABLONY - to jakby rozszerzone przejęcie idei. Idea: wielka organizacja z jednym człowiekiem na szczycie. Szablon: np. młodzież... No właśnie. Jak wyglądają młodzi ludzie? Co robią? Jak się ubierają, zachowują? Tutaj pomocą może nam służyć przejęcie szblonu; w kwestii strojów zbudowałbym coś na bazie naszego otoczenia (chodzi mi bardziej o inspirację, taką jasną, ale nie literalną. Skejci w Aldorze to jednak przesada - ale goście w szerokich gaciach, noszący kaptury [taki kaptur nie musi być integralna częścią bluzy; może stanowić rodzaj czapki]...). Szablonu użył np. Pineczko, zapożyczając i modyfikując zasady futbolu dla Bitwy!; zasady walk gladiatorskich zaczynają mi przypominać jakieś onlinowe rankingi postaci...
Jeśli całemu procesowi będzie przyświecać MYŚLENIE (a tak jest na razie), nie przejedziemy się na tym. Wychodząc od podstaw z naszego świata, możemy budować układy/ pomysły, różne/ inne w pewnych aspektach od tego, co nas otacza. Jeśli do tego dodamy pomysły oparte na rdzennych sołpowych pomysłach (np. różne rasy -> mieszańce, które muszą zażywać mikstury "krossingowe"; patent po prostu GENIALNY) osiągniemy chyba zadowalający stopień wyjściwej abstrakcji, połączony z możliwością jej zrozumienia i częściowego ogarnięcia.
Dlatego nie ma chyba sensu odżegnywać się od słów takich jak siłownia (pinek), restauracja (bambosz)... Niech będą, ale niech będą w kształcie SOŁPowym.
Dla Zachodu będę konieczne jakieś rozwinięte środki komunikacji, architektura, rozwiązania, wnętrza, itp. znacznie odbiegające od przyjętego w fantasy pseudo-sredniowiecza. Nie myślę tu o tle w postaci Warhammerowego pseudo-renesansu, ale raczej o czymś w rodzaju alternatywnego obrazu ery przemysłowej. To ma naprawdę szerokie następstwa (mieści się w nich nawet ekologiczna papa, wojny handlowe, a nawet potężne machinacje i spekulacje. Niby dlaczego na Wschodzie Ver'kar nie miałyby latać z mieczami, a na Zachodzie nie miałyby upodobnić się do naszych biznesmenów?). Bamb zarzucił tu już pierwszymi terminami (badim-bankier)...
For jor konsyderejszyn