Mała dygresja (no może nie całkiem dygresja)
jakieś pół roku temu rozmawiałem z Kurpiszem w aka o Soapie, kurpisz powiedział wówczaz, że boi się napisać, że SOAP dla osób w zewnątrz staje sie nie do ogarnięcia. Zgadzałem sie z nim już wówczas, z uwagi na gigantyczny świat, jego nieoganialną różnorodność, ale tak nie do końca, bo świat można zrozumieć, jeśłi zna sie ogólne zasady. Teraz zaczynam się gubić w jego podstawach.
Pamiętam czasy kiedy narodził się SOAP w wersji powiedzmy 2.00 (czasy górników). System był prosty klarowny i daleki od miana tabelkowo-D&D'ekowego.
Im dłuzej teraz patrze na SOAP'a, na zmieniające się wersje mechaniki, testowane przez miesiąc (max kilka sesji i "suche" testy Pinka i Kaczora), tylko po to by za pół roku zostały znowu zastąpione (przez potencjalnie lepsze mechaniki, również testowane w bardzo ograniczonym zakresie), widze tylko zwiększenie stopnia skomplikowania zasad gry, co czyli z w miare czytelnego systemu, coraz bardziej nie nadający się grania.
Jeśli ta sytuacja będzie trwac nadal, to skończy się rzeczywiście bardzo realnym systemem z bardzo ciekawą mechaniką. Super, ale ile osób gra w MOnastyra na rozszerzonych zasadach, albo ile osób w ogóle potrafi grać w Dzikie Pola.
Co proponuje... Może rozmowę podczas imprezy garażowej o tym jak to powinno wyglądać. Co zostawić jako ciekawe patenty, na jakich zasadach, etc, ale tylko pod znakiem drobnej modyfikacji, a nie nonstop zmienianej wersji, któej nikt poza kaczorem i elLorrorem nie kojarzy bez długiego rozkmininia.
Konwersje wszystkich prowadzonych gier do jednej mechaniki, bo w tej chwili każda nowa gra prowadzona jest inną mechaniką.
Urealnijcie przede wszystkim współczynniki wszystkich postaci i zablokujcie je tak by móc do czegoś się odnosić, bo w tej chwili zmieniacie dosłownie "wszystko i nic za razem".