Co do koloru/niekoloru, ja to widzę coś jak na Martwym Bezkresie. Napisałam czarnobiały, jako, że takie byłoby potrzeganie ich przez ludzi, a tak naprawdę odcienie szarości, biel czerń, są niczym antybarwy. Oko wprawnie rozumiejące kolor zobaczy, że barwy są z nich odsączone. Czarny nie ma błysku granatu, ani podtekstu ciemnego wina. Nie jest ani ciepy, ani zimny, tak samo biel i szarości.
Skoczek >> No! Jak najbardziej mogłoby tak być, (albo Martwy Bezkres zamiast podziemi, ale w sumie równie dobro), ALE.... mam taką ideę, żeby to była ich przeszłość. Mały szczep ludzi który w to miejsce trafił, różne siły na niego zadziałały, mogli mieć ten moment w którym pożerali się nawzajem i walczyli o przetrwanie.
Jednak kiedy udało im się znów wyrwać na powierzchnię, nie chcieli wracać tam skąd pochodzili. Myślę, że cała 'rasa' jest na tyle mała, że większość ich populacji żyje w jednym z większych miast Zachodu. Tam są znani i traktowani jako część społeczności, ale nie są nizwykle znani poza nią. Bo sobie myślałam, że nie każda mała społeczność musi od razu mieć swoje wioski itd. Mają pewnie jakieś obyczaje różniące się od obyczajów reszty mieszkańców, ale żyją w swego rodzaju symbiozie z innymi ludźmi, którzy ze względu na ich wygląd odbierają ich różnie.