Autor Wątek: Krayh anArhay, ostatni szlahcic Stygii  (Przeczytany 115 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Krayh anArhay, ostatni szlahcic Stygii
« dnia: Wrzesień 28, 2008, 09:59:16 pm »
Pochodzi ze Stygii, gdzie urodził się około 2660 roku Drugiej Ery. W młodości był uczniem Dżannaty, archonta miasta Zeftr. Z czasem jego niezwykły talent wzbudził w mistrzyni niepokój, a później realną obawę, że Krayh pokusi się o unicestwienie jej w czasie Turnieju (coś tu trzeba zmienić; jakie Turnieje, jakie unicestwiania...). Ponieważ domena Dżannaty leżała w bliskim sąsiedztwie granic Aquilonii i stanowiła dla tego państwa spory problem, archont wykonała rzecz następującą: zawarła z Aquilonią pakt o nieagresji, którego gwarantem miało być życie jej najlepszego ucznia (Krayha wysłano z Aquilonii do Tradyru); następnie rękami swoich sojuszników sprowokowała złamanie rozejmu, a co za tym idzie, śmierć zakładnika. Krayh powinien zostać w Tradyrze zabity, ale ponieważ był wówczas umiejętnym nuranem (w odniesieniu do czasów po Bitwy-o-Potęgę nazwa ta jest pisana małą literą; podkreślenie upadku Shidygzai), postanowiono wydobyć z niego sekrety sztuki za pomocą magicznej wiwisekcji. Z pomocą kilku sadystów i zdeklarowanych wrogów Stygii, Krayhowi zafundowano niewyobrażalne męczarnie, min. zabijano go na wszystkie możliwe sposoby, badając jego możliwości regeneracji. Razem z nim tortury przechodziło wielu innych nuranów, będących ofiarami różnych machinacji swoich mistrzów. Krayh przeżył jako jedyny i choć znacznie zwiększyły się jego umiejętności, oszalał niemal z nienawiści do Tradyru i oprawców.
   Uratował go Zan-zegi Zan, jeden z Trzech Lordów, którzy przewodzili większości nuranów na Wschodzie. Krayh został jednak wciągnięty w wir tamtejszych intryg i Zan-zegi stracił go z oczu. W końcu młodzieńcem zaopiekował się Ageram, mag i człowiek oddany Stygii, służący na dworze króla Tradyru. Prawdopodobnie był powiązany z Dżannatą; Krayha nie zabił bynajmniej nie z braku możliwości – pragnął po prostu wyciągnąć jak najwięcej z jego śmierci. Niestety, szczęście mu nie dopisało; został zdemaskowany i zabity przez żołnierzy Sarpalionu (dosłownie „szpic ogona”; nazwa wywiadu tradyrskiego). Ciągle wyniszczony Krayh zdołał tak pokierować sytuacją, że przekazano go Uile Enadowi, magowi powiązanemu z Sarpalionem. Unikając rozpoznania, przetrwał pod jego osłoną pięć lat, pięć lat w sercu znienawidzonego kraju. W ich trakcie odkrył, że Enad gromadzi w sekrecie wiedzę wydzieraną Stygii, między innymi przez Sarpalion. Cały czas grając o życie, działając na krawędzi możliwości, mobilizując pełnię woli i mocy, Krayh zdołał przyswoić sobie znaczną część tej wiedzy. W końcu uśmiercił Uile Enada oraz kilkoro innych Tradyrów i – desperacko wezwał na pomoc Zan-zegiego. Po raz kolejny przez niego uratowany, z jego pomocą Krayh powrócił do Stygii.
Oficjalnie, wciąż jako uczeń, wyzwał Dżannatę na pojedynek w czasie Turnieju (?). Unicestwił ją i przejął jej domenę, po czym zaczął pozyskiwać sojuszników do swoich planów. Ponieważ ujawnił los uczniów wydawanych do Tradyru pod różnymi pretekstami, mistrzom zagroził bunt podwładnych. Krayh załagodził go pod warunkiem, że archontowie poprą jego zamiary. Dobry przykład dominium [brak nazwy], którego archont odmówił współpracy, skłonił pozostałe do uległości. Krayh poddał wszystkich mieszkańców Stygii drobiazgowemu szkoleniu, by uzyskać armię zdolną urzeczywistnić jego plan. Aquilonia, zaskoczona działaniami Krayha, słała do Tradyru mętne informacje nie dające pełnego obrazu sytuacji. W tym samym czasie Krayh zaczął rokowania z Nedanami i wkrótce, zebrawszy swoją armię, w 2689 roku ruszył na Wschód. Było to kolejna zaskoczenie, ale wszyscy domyślali się dokąd zmierza. Tradyr, mimo uspokajających posłań aquilońskich, zgromadził armię na północnej granicy. Jednak Krayh przeprowadził oddziały Podziemiem i wyszedł z wojskiem na powierzchnię pod samą stolicą. Skutkiem zaskoczenia błyskawicznie opanował cały kraj. Król zdołał uciec, broniony przez sayanina (który zginął). Kiedy pierwszy impet minął, sojusznicy Tradyru przyszli mu z pomocą. Z Zakonu przybył czempion, z Aquilonii pięciu wojowników; siłami Tradyru dowodził kapitan gwardii herońskiej; mimo to wojna trwała długo i była ciężka. W czasie decydującej bitwy w 2709 roku, doszło do walki Krayha z siedmioma najpotężniejszymi wojownikami. Ziemia się rozstąpiła i walczący spadli w przepaść. Trzy razy spadali coraz niżej, aż zadali wreszcie Krayhowi śmiertelną ranę. Kiedy był już martwy i chcieli zniszczyć jego ciało, spadł w przepaść wypełnioną czymś w rodzaju czarnej lawy. Nie ścigali go dalej, przekonani, że zginął naprawdę i nigdy nie wróci.
Ale wrócił. Kiedy Stygijczycy wycofali się na zachód i przeszli do defensywy, władzę przejął Zan-zegi Zan, który uczynił wszystko, by odnaleźć ciało Krayha. Nie udało mu się. A jednak jakiś czas później (ok. 100 lat) z różnych miejsc zaczęły dochodzić dziwne wieści. Widziano kogoś dziwnie podobnego do Krayha – albo raczej Krayha zmienionego niemal nie do poznania – chodzącego ulicami Dwen Maru, Monsillion, Nullaboru; znikał i po 10, czy 20 latach rozmawiał z jakimś Demonem albo magiem; zdarzało się, że uzdrowił następcę tronu (w której to sztuce był mistrzem), a później przeszedł przez jakąś wioskę zostawiając za sobą górę zwłok. Plotki urosły do takich rozmiarów, że Zan-Zegi osobiście zajął się odszukaniem tego człowieka. Znalazł go, porozmawiał z nim i obaj zniknęli na jedną dobę. Po powrocie Zan-zegi powiedział tylko swoim towarzyszom: „Lepiej dla niego byłoby być martwym”. Następnego dnia zmarł. Krayh wędrował po wędrował po całej Turblanda; w wielu miejscach przezywano go Tułaczem. Brał udział w wojnach, konfliktach, uzdrawiał, uczył, zabijał i znikał na kolejne lata – wszystko to robił jak szalony, bez sensu i logiki. Zdarzyło mu się przysiąc posłuszeństwo królowi Maddox, a kolejnego dnia odejść zabijając tych, którzy mu przeszkodzili. Niekiedy wędrował razem z grupą towarzyszy, ale czasem zapominał o ich obecności, lub działał tak, jakby się nigdy nie znali. Do jego sławniejszych czynów należy zamknięcie dwóch dusz w jednym ciele (bracia Donn i Kion). Według legend mówi głosem dusz wszystkich zmarłych i gdzieś na Turblanda ma swoją siedzibę - Lugnanarib, Cmentarz Dusz, gdzie udaję się by odzyskać siły i uleczyć się z szaleństwa. Po długich okresach nieobecności bywał zawsze mniej obłąkany, bardziej przytomny – i zdawał się posiadać nawet większą moc niż wcześniej. Chociaż uważany jest za najpotężniejszego żyjącego (?) nurana, nigdy nie przybył już do Stygii. Za to z upodobaniem przybywa na Festivale, choć czasem wycofuje się już po pierwszej rundzie.
Wygląd: białe włosy, oczy jasnozielone, twarz blada, chorowita; barczysty, wysoki. Podkrążone oczy, włosy spadające na ramiona; nosi zwykłe, proste odzienie w ciemnych odcieniach, a na szyi medalion z osobliwym znakiem. Głos ma niski i chrapliwy.

Dodałem fragment skonwertowany z notatek Bambcia. Bambcio, czemu sam tego nie zrobiłeś? Pytanie do ciebie (i całej reszty): czy całość czyma się kupy? (chodzi głównie o pierwszy „pobyt” Krayha w Tradyrze)
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 28, 2008, 10:02:04 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Krayh anArhay, ostatni szlahcic Stygii
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 24, 2008, 10:36:47 pm »
AAA!!!E%%^%#&!!!! No nie trzyma się kupy! Tak być nie może! Żadne unicestwianie, żadne turnieje, to nie jekieś złe nekromanty tylko spadkobiercy Shidygzai! Błeee i ja to wymyśliłam... musze to jakoś ospokutowac i wymyslic wersję alternatywną:D
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!