Urodził się w 932 roku w Vigindarze (stolicy detmarchijskiej Tolosy) z rudzkiej matki i ludzkiego ojca. Nie objawiał żadnych niezwykłych talentów, żadna Moc nie pochylała się nad nim; był zwyczajnym, szarym śmiertelnikiem. Detmarchia owego Czasu ciągle leczyła szramy po Pajęczej Zarazie, a jej południowa część (czyli również Tolosa) stała się celem imperialnych ambicji Diabła ze Stailir i jego przeklętego maga-doradcy, Taia z Ro-Gamblai. W 941 roku, gdy stailirskie wojska niweczą Vigindar, rodzinie Rima udaje się ujść z życiem. Zamieszkują w jednej z odległych, leśnych wiosek zakładanych przez uchodźców z Tolosy; już pierwszej zimy dopada ich jednak śmiertelny głód. Za wyraz Boskiej Łaski uznano więc pojawienie się Langanena, elfowego mistrza żywiołów (był on synem Langanena z Nullaboru), który w zamian za odczynienie zimy zażądał jednego człowieka. Wybrano Rima. Chociaż zdrowy i silny (jak na swój wiek), żył oderwany od świata; Potworności niszczonego Vigindaru wypchnęły go z czerwieni do błękitu. Jadł, pił, spał – i to było wszystko; żadnych widocznych uczuć, zero własnej woli...
(1) Prowadzony przez Langanena przemierzył pół Detmarchii; w tym Czasie, wypróbowując kolejne żywioły, elf znalazł dla niego doskonałe zastosowanie. Odkrył, że Umysł chłopaka może wchłonąć nadzwyczajne energie uczuć, wprost przepadających w jego pozbawionych pana – świadomości – komnatach... Tak więc Langanen przetaczał w niego emocje całymi hajonami: złość, gniew, strach i ból, a także miłość, litość, współ-czucie – i obserwował, był bowiem zafascynowany wzajemnymi oddziaływaniami Ognia i Światła. (Z najwcześniejszego okresu tego swojego poddaństwa zostało Rimowi kilka bardzo ciężkich chorób). Po kilku latach elf przeszedł ze swym sajjon
(2) po Tęczy-nad-Otchłanią
(3) z Zachodu Bliskiego na Daleki, rozpoczynając kolejny etap Poszukiwań.
Langanen powędrował do leśnego królestwa Omgranenu, gdzie według pogłosek mieszkała od pewnego Czasu słynna Baśniarka, Gestum Blinda z krasnoludów. Elfowi udało się ją odnaleźć i skłonić do gry w zagadki: zwycięski Langanen miał dostać Baśń o Słonecznej Pannie; zwycięska Blinda – miała dostać Rima. Zagadkę która zapewniła jej wygraną znają tylko trzy osoby na świecie: ona sama, Langanen oraz Rim. Gestum Blinda przyłączyła go do liczby swych uczniów, wśród nich byli: Deor, elfowy bard, który znalazł śmierć lata później w Aldorze; gnom Peninvere z Królestwa Dali oraz Joneja Ogrodniczka. Od razu wykonała bardzo ryzykowne posunięcie: opowiedziała chłopcu Baśń Śmierci. Zgon Ciała, czerwona śmierć, nie miałby dla Rima znaczenia, nie ściągnąłby pogrążonego w błękicie Umysłu; moc Baśni Blindy była jednak szersza – odcisnęła się na materii, a następnie zaczęła ogarniać i niweczyć pragnienia. W jednej chwili, na skraju bytu i nie-bytu, Rim odpowiedział Baśnią Życia i – po szlaku którym uprzednio przeszła jego śmierć – powrócił do swego ciała.
Narodzony na nowo, stał się czymś odmiennym od glinianego śmiertelnika przykutego do Praw energii; jakby wcielonym horyzontem ściągniętym z Innego na prawdziwą ziemię... Jego czyste pragnienie zyskało niezwykłą moc sprawczą, siłę samo-urzeczywistniania – nie oznacza to jednak wszechwładzy; mimo wszystko Rima ciągle ogranicza energetyczna strona samego siebie. Jego obsesją stało się całkowite wyzwolenie z jej okowów, przemiana w stworzenie Czystej Abstrakcji. Pierwszą przeszkodą okazały się żywioły umieszczone w obrębie istoty Rima przez Langanena – od Czasu do Czasu ogarniają go w sposób trudny do kontrolowania (chodzi tu głównie o uczucia). Takie nagłe manifestacje mogą być mordercze dla otoczenia, ale Rim zawsze stara się nad nimi panować (badim oraz ejren uważają go za “dobrego”, co w przypadku postaci niejasnomagicznej jest naprawdę wyjątkowe). Do tego należy dodać choroby, atakujące i znikające równie niespodziewanie – do najpoważniejszych należą Hnihontaia (na którą cierpiał również Vigdif Plątonogi) i Czerwony Księżyc. Od kilku lat powiada się, że większości “naddanych” uczuć udało się już Rimowi pozbyć. Znacznie poważniejszą barierą na jego drodze do wolności jest jednak Gestum Blinda – tak długo jak Rim nie odpowie na zagadkę-która-go-oswobodziła, tak długo będzie na rozkazy krasnoludczycy.
Powszechnie znany jest tylko jeden jej rozkaz, ten który sprawił, że Rim przez rzesze śmiertelników jest uznawany za Herosa – rozkaz przyłączenia się do legendarnej gano Saruva, Drużyny Kobaltowej
(4) i udziału w jej wojnie z Ostatnimi Nuranami (czyli Arathanami). Niewiele wiadomo o bitwach toczonych przez niego w Innym; kilkadziesiąt lat temu wielu ludzi śniło o wodzu plemienia zwanego Shirnami, który prowadził je w zwycięskich bojach z Arathanami – obecnie uważa się, że był to Rim... (patrz:
Theneod). Na Krzyżu, w tej krainie truchlejącej w cieniu mythalicznej floty Arathy, każdy ejren oddałby za niego życie – a Rim bywa tu częstym gościem (z obowiązku, oraz chyba dlatego, że naprawdę upodobał sobie Kartaldor). Wydaje się, że szacunek jakim się tam cieszy, wsparcie na jakie może liczyć, sprawiają, że Lord Szachownicy nie jest w stanie się z nim rozprawić (a można założyć, że on – pachołek i odźwierny Arathan (jak mówią niektórzy folken) – zrobiłby to z chęcią).
Swój dziwaczny przydomek, “Cebula” (kudoku w lace, jednym z detmarchijskich języków) zdobył kilka roków po roku 968, kiedy wrócił na Zachód. Przechodząc przez jakieś detmarchijskie miasteczko, zakochał się w bliżej nieznanej kobiecie i spędził z nią kilka dzikich nocy – przy czym oboje jakby zapomnieli, że nadchodzą stailirskie wojska. Kiedy rozpoczęły się przygotowania do szturmu, Rim wyszedł z domu (bez żadnej broni), po drodze wziął ze straganu zwykłą cebulę i wspiął się na bramę. Po czym, doskonale widoczny, zaczął tą cebulę obierać, warstwa po warstwie, rozrzucając łupiny na wszystkie strony. Stailirski dowódca, obserwujący rzecz przez lunetę, stwierdził że jeśli rozkaże natarcie, tajemniczy nieznajomy zedrze mu wojsko tak jak cebulę... Poprzestał więc na słownym hołdzie mieszkańców i wycofał się (jakieś kilkanaście miast i miasteczek podaje się za to jedno).
Najsławniejszy ze swoich licznych pojedynków na prawdziwej ziemi Rim Kudoku stoczył chyba z Gsaiba Hararem, Wielkim Armatorem Zulfi.
Natura mocy Rima jest bardzo trudna do uchwycenia; najłatwiej stwierdzić, że potrafi opowiadać samego siebie, stawać się takim, jak tylko zapragnie. Najbardziej lubi przedstawiać się jako mężczyzna niskiego wzrostu, około 30-letni, o krótkich czarnych włosach i brunatnej skórze; oczy ma ciemne, czoło wysokie, nos długi, podbródek mocno wysunięty. Bardzo dobrze włada wszelką bronią białą, a szczególnie improwizowaną – krzesła, koce i kubki zmieniają się w jego rękach w narzędzia prawdziwego zniszczenia (nie jest jednak bardzo krwiożerczy). Zdaje się, że starość nie ma nad nim mocy; powiada się też, że jego Poszukiwanie jest w rzeczywistości próbą ucieczki przed Śmiercią i Losem.
przyp. 1: Tak czy inaczej, nietypowe jest, aby elf uprawiający efową magię żywiołów zgodził się na taką wymianę. Według elfickiej filozofii obiekt takiego handlu nie jest bowiem przedmiotem – ale podmiotem; powinien, wręcz musi posiadać własną wolę. Albo więc Langanen hołdował wtedy Tryumfalizmowi (czyli mierzeniu się woli z wolą – co stanowi w mniejszym lub większym stopniu naturę wielu istot: przede wszystkim elfshanów) albo uznał, że Rim jest całkowicie bez-wolny – dokładnie tak jak kamień albo woda (czyli: jakikolwiek żywioł).
przyp. 2: W mowie elfów “sajjon” to jedno z określeń naczynia mocy (może to być na przykład amulet); jego podstawową cechą jest bezwład, brak własnej woli. Sajjon kładzie nacisk na aspekt “pojemności”, czyli dużej przydatności.
przyp. 3: Zwany też
Irganth-Iaur, niesamowity most zbudowany przez Aniołów z Chóru Kerneol niedługo Dâr Hezellon (Bitwie Kresu Mocy od której liczy się początek Trzeciej Ery) – spinający oba brzegi Yoru, Szczeliny. Obecnie jest to jedyne stałe połączenie Zachodu z Dalekim Zachodem – jak dotąd nikomu (zapewne także szaranom) nie udało się stworzyć niczego o porównywalnym Świetle. Rozdzielająca moc Szczeliny jest tak duża, że wszystkie mosty próbujące ją spiąć sypią się w gruzy; po Tęczy może ją przekroczyć (niemal bez ryzyka) każdy – wszędzie indziej wymaga to niezwykle potężnej mocy (nie chodzi tu o kilometrowe nieraz odległości, ale o magię Tradycji dzielenia). Za niepowodzenie można zapłacić nawet utratą duszy.
przyp. 4: gano to inna nazwa drużyny, ale kładąca nacisk nie tyle na przyjaźń, czy wspólny cel – co na podobne pragnienia (czyli najpełniejszą możliwą wspólnotę – bliźniacze podobieństwo światów w których żyją jej członkowie). Gano można używać do istot na prawdziwej ziemi, ale zwykle nazywa się tak badim wędrujących razem poprzez Inne.
Gano Saruva, albo Saruvanie, dosłownie “Łykający Kobalt”, nazwa od Bitwy Kobaltowej, stoczonej w Pierwszej Erze między Sepirato Kadzedo, Niebiańskim Smokiem z Me Jaei, a Drakoliczem Zalurgothem – osłabiony Drakolicz dla wzmocnienia zaczął spijać krew swego przeciwnika, lecz nie mogąc jej przyswoić musiał ją wyrzygiwać. Saruvanie mówią o sobie, że tak jak Zalurgoth będą pić krew swych wrogów – Arathan – ale w przeciwieństwie do niego opanują jej moc i dzięki niej “ich będzie zwycięstwo”... O gano Saruva niewiele wiadomo; osoba jej założyciela jest w ogóle nieznana. Wszystkich Kobaltowych drużynników uznaje się powszechnie za Herosów – tak samo jak powszechny jest lęk przed Arathanami.