Autor Wątek: Krucjata Pardy  (Przeczytany 129 razy)

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Krucjata Pardy
« dnia: Kwiecień 20, 2009, 05:05:02 pm »
Sesja Pardy zaczęła się od walki z trzema bestiami w lesie (brizkery). Po walce Parda wędrował jakiś czas przez puszcze, napotykając ducha w opuszczonej wiosce, staczając walkę z wężem, oraz odnajdując szczątki karawany. Po opuszczeniu lasu trafił na step, gdzie spotkał tajemniczego podróżnika (imieniem Thylvind) który był dla Josena szczególnie interesujący. Opowiedział mu parę barwnych historii i poczęstował nieznanym trunkiem (była to herbata). Przez jakiś czas wędrowali razem, aż natknęli się na wędrujących najemników którzy starali się ominąć skrid ("wściekła ziemia", burząca się jak morze). Parda wdał się w kłótnie z najemnikami, jednak do walki nie doszło (obiecał podróżnikowi że nie będzie bez powodu sięgał po miecz). Po jakimś czasie karawana ruszyła naprzód i dotarła do Therming, miasta w którym władzę sprawowali Erdańczycy. Pardzie nie udało się przejść przez bramę; siły hajonowe poruszyły dzwon alarmowy. Erdański żołnierz powiedział żeby Josen ruszył do innego miasta, Naluddy; dodał że może (Parda) je zniszczyć i wrócić - wtedy go wpuszczą.

Parda sfrustrowany że odmówiono mu wejścia do miasta, zaczął prowokować Erdańczyków. W końcu, nocą, zdecydował się dostać do miasta, gdzie stoczył kolejno walkę z erdańskim patrolem straży, kobietą w magicznej zbroi i devą która pokonała go z łatwością. (Ta istota była w pełni gotowa do walki; nosiła na sobie pięć z siedmiu Pieczęci. Jednym uderzeniem przebiła Pardę przez pobliski mur; ten zdołał jeszcze wstać i zadać swój cios. Druga Pieczęć, Pieczęć pancerza, została naruszona, ale miecz wyparował, a lewa ręka Pardy została zniszczona - na poziomie idei. Zanim deva uderzyła po raz drugi - Parda spojrzał jej w twarz i stracił oko).

Po jakimś czasie (chyba 3 dni) Parda obudził się poza miastem, (z tego co pamięta słyszałem głos wędrowca i zaserwowałeś mi piękny opis który mówił że „nie umrę jeszcze dziś”. Był to głos Thylvinda) pozbawiony oka i ręki. Ruszył w drogę i po jakimś czasie doszedł do Naluddy w której urzędowała kompania najemników (Egr'quoda). Zawarł umowę z szefem kompani który zaoferował lekarstwo dla Pardy w zamian za sprowadzenie do niego Visei Czerwonego Słońca, maga bitewnego za głowę której wyznaczyła nagrodę Wysoka Panna (spełnienie każdego życzenia w zamian za żywą zabójczynię syna władcy Panny). Parda z podarowanym od krasnoluda koniem (i nowym mieczem) ruszył w drogę. Podczas 6 dni wędrówki rozmawiał z koniem i trafił pod pewne osobliwe niby-drzewo, czarnego potwora wyrastającego z bagna i wysysającego życie z otoczenia. Potem napotkał ruiny miasta w którym mieszkał obłąkany człowiek wraz ze swoją córką. Mężczyzna okazał się byłym dowódcą którego upadek pogrążył mieszkańców miasta. Parda i córka „dowódcy” uciekli z miasta ścigani przez tworząca się za ich plecami iluzje.

Po jakimś czasie natrafili na siedzącego przy ognisku krasnoluda, przy którym po długiej rozmowie Parda zdecydował się zostawić dziewczynę. Nie wiedział że został wprowadzony w błąd i że krasnolud jest żołnierzem Visei. Kiedy wrócił natrafił na kogoś innego, elfa z którym wyruszył na poszukiwania obozu czarodziejki. (Elf miał go wprowadzić w pułapkę). Dzięki pomocy swojego boga Parda przejrzał skrywająca obóz iluzje. Niestety było już za późno gdyż znajdował się w jego środku. Doszło do epickiej (nie bójmy się tego słowa) bitwy podczas której Parda doszedł do kresu swoich sił. Podczas walki zauważył jak poznana przez niego dziewczyna ginie od ran zadanych magią Visei...

Kiedy padł bez sił, zauważył że niedaleko niego stoi kobieta. (Przez chwilę myślałem że to bogini) Okazało się że służy Imperium Erdańskiemu i że to ona stoi za całą bitwą. Rozpoznała na Pardzie rany od świętej magii i poszczuła na niego armię Visei (aby krew [=śmierć] zmyła jego winę).
Po jakimś czasie, kiedy Parda odzyskał przytomność zauważył że nie jest sam. Okazało się że leży z dala od pobojowiska i że zaopiekowała się nim nieznajoma kobieta, która kazała nazywać się Szelest. Zaproponowała Pardzie pościg za Meidumą (to ona pierwsza użyła tego imienia w obecności Pardy z tego co pamiętam). Parda pochował dziewczynę (nawet nie znał jej imienia), zabrał z obozu miecz i wyruszył w pościg z Szelest.

Pierwszej nocy przyśnił mu się dziwaczny sen; przeniesiony w czasie i przestrzeni wspomógł Riodarina na Horyzoncie Shirn, gdzie wspólnie z dwoma Rycerkami Nocy i tanelfem Therizonem (Stalowym Łucznikiem) zniszczyli arathański koszmar. (Arathanie ściągnęli w to miejsce Błękitu 36 tanelfów i wezwali Klątwę aby pochłonęła ich razem z całym Horyzontem).

Po jakimś czasie Parda zorientował się że Szelest nie jest z nim do końca szczera (zobaczył dookoła niej gąszcz świetlistych nitek; część z nich w nieprzyjemny sposób wyciągała się ku niemu). Parda odłączył się od kobiety która „lekko sfrustrowana” podarowała mu woreczek z nieznanym proszkiem (chyba ostrzegła go na temat nie pochowanych zwłok) i wyruszył w drogę.
Pierwszej nocy wojownicy powrócili żeby pomścić swoją śmierć. Jednego z nich Josen poczęstował jadłem i napitkiem co miało być później fatalne w skutkach. Którejś nocy rozsypał otrzymany przez Szelest proszek który nadał duchom fizyczną postać (Parda rozsypał go w krąg jak kazała Szelest).

Po jakimś czasie wycieńczony Parda trafił na krasnoludzką karawanę. Dzięki znajomości języka ruszył w wędrówkę z podróżnikami. Podczas nocy spędzonej w obozie duchy nadeszły po raz kolejny, jednak krasnoludzki dowódca podtrzymał wiarę w swoich ludziach Uśmiech na tyle że udało się odeprzeć zjawy. Parda dowiedział się że krasnoludy jadą odzyskać stracone kiedyś królestwo. Po jakimś czasie jeden z krasnoludów opowiedział Pardzie historie o smoku (i ofierze którą miał być Parda). Podczas kolejnego dnia obozowania, podczas snu Pardzie objawił się kolejny deva (próbował nakłonić Ceserańczyka do zabicia krasnali), zdradzając Josenowi imię swojego boga (które kosztowało go punkt światła Smutny)

Okazało się że deva ma zamiar zabić krasnoludów, jednak w wyniku porozumienia Ceserańczyka z nieznanym bogiem zniknął pozostawiając po sobie kupki trawy. Parda opuścił krasnoludy. Podczas snu kolejnej nocy dostąpił wizji w której widział towarzyszących mu Ceserańczyków którzy pozbyli się zjaw (na ten raz).

Parda spotkał jeźdźca który okazał się elfem, Lunamena, i zaprowadził go do swojej wioski. Opowiedział mu jej historię; jest to zbudowane na ziemi którą władają elfowie sanktuarium. Tutaj żyją, otoczone opieką ciała Thalassosów, Żeglarzy, Prawdziwych Elfów, których wyzwolone umysły żeglują po Błękicie. Powiedział też że pojawiła się siła która chce przejąć to miejsce; w wyniku pierwszego, rytualnego starcia ustalono że strona elfów musi wygrać trzy bitwy. Parda spędził z elfem trochę czasu; żyli bardzo ubogo, bez żadnych rozrywek. Sesja kończy się na kolistej arenie w głębi lasu, przed pierwszą walką.

Rok (czasu rzeczywistego) później...
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 27, 2009, 05:43:50 pm wysłana przez Bollomaster »

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Krucjata Pardy
« Odpowiedź #1 dnia: Kwiecień 26, 2009, 09:09:46 am »
Pojawia się Atrakan, Herold; mówi o tym żeby Parda zrezygnował, mówi że jego pani, Rhadra, weszła do Stygii, do Xhaf i że lepiej z nią nie zadzierać. Oprócz niego, na obrzeżu koła pojawiają się inni, kilkanaście osób z orszaku Rhadry.
Na arenę wchodzi wilkopodobny stwór, rozpoczyna się starcie. Miecz Pardy nie ima się ciała, ale jest szybszy, zadaje kolejne, niewielkie rany. W końcu wbija miecz i łamie go w oku wilczego łba, zawieszonego nad twarzą człowieka. Wtedy łeb ożywa, z ciała człekołaka wysuwa się wielki wilk który skacze wprost na Pardę; ten używa "Simba combo" i wykopuje go za arenę (stwór zderza się z drzewami ale przeżywa). Herold ogłasza że to koniec walki, Parda zwyciężył. Następnie mówi mu o prawdziwych intencjach elfów, o tym że zapewne nie powiedzieli mu o sanktuarium którego broni...
Powrót do wioski, Lunamen tłumaczy się: jest tu, pod ziemią pałac nazywany Kaineron, dzieło dawnych elfich królów, którzy odeszli kiedyś z prawdziwej ziemi w Błękit. Żeglarze wędrują po Innym, poszukując ich - a kiedy znajdą, doprowadzą ich do Kaineronu, przez który będą mogli wrócić... W ziemi otwiera się portal i elfowie & Parda schodzą wgłąb. Na dole, na prośbę Pardy, przystępują do budowy miecza dla niego (wzmacniają wizję Pardy, czyniąc z niej formę dla żywiołów piasku i kamienia); płynna skała rozlewa się w kształt potężnego miecza. Parda odprowadzony do trawiastej sali, gdzie odpoczywa.
Budzi się widząc elfkę Elloe, która po śniadaniu pokazuje mu pałac - na końcu taflę zwierciadła w najniższej komnacie pod którym leży sześć kolejnych: jest to wejście w Błękit. Obok znajduje się wylot schodów, prowadzących z Błękitu w czerwień, o sześciu skrętach. Z dołu tych schodów do Pardy odzywa się dziwaczny głos ("Yosen, czekamy tutaj na ciebie...") Miecz został skończony - to sztaba metalu, zbyt wielka by mogła być mieczem! Pierwsze ćwiczenia i na pole bitwy.
Po chwili zjawia się Atrakan; razem z nim jest tylko jedna osoba: kobieta w czerni, za zakrytą górną częścią twarzy. Atrakan rzuca zwyczajowe ostrzeżenia i miota na arenę niewielki sześcian. Ten od razu zajmuje się ogniem, który zaczyna się powoli rozprzestrzeniać. Pali się na piasku, obejmuje coraz więcej pola; Parda próbuje wywalić go wymachami miecza - bezskutecznie; ogień rozprzestrzenia się też na las; gaszą go elfowie. Dwa kolejne "tornada" są również nieskuteczne; ziemia jest stopiona, strasznie rozgrzana, nie można postąpić naprzód. Sytuacja krytyczna. Z dzikim wrzaskiem Parda wykonuje trzecie "tornado" i kończy je wbijając miecz w płynny grunt, odpychając wroga precz siłą czystej woli: wrogi ogień zostaje wyrwany z powietrza, ziemi i ciała Pardy i wypchnięty w całości poza arenę. Zwycięstwo Ceseranina.
Powrót. Atrakan proponuje żeby Parda został sprzymierzeńcem jego pani, żeby przejął Kaineron jako jej wasal. W pobliżu stoi dziwna kobieta, w której Parda rozpoznaje teraz Szelest (!)
Trzecie starcie. Atrakan i starsza kobieta o przenikliwie niebieskich oczach, bez broni - która wchodzi na arenę. Parda rozpoznaje w niej Rhadrę.

CDN
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 27, 2009, 05:43:32 pm wysłana przez Bollomaster »

Skoczek

  • Jr. Member
  • **
  • Wiadomości: 57
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Krucjata Pardy
« Odpowiedź #2 dnia: Październik 04, 2009, 05:17:11 pm »
Kwiecień 18/19
Parda  wędruje przez pustkowia. Dociera pod miasto Derwing, jedno z lenn Kandelu, twierdzy Legionu (zabójców demonów). Przed wejściem do miasta zostaje zatrzymany przez żołnierzy, którzy na jego widok szykują się do obrony (1PI)...
Po paru chwilach wyjaśnień Ceseranin wchodzi wreszcie do miasta, podaje fałszywe imię (Balin). Parda słyszy o Szardzie, człowieku który rzucił wyzwanie Legionowi (chodzi o oddawanie dzieci na służbę oraz jedzenia w czasie klęski głodowej). W mieście skupiła się większa część wojska w celu walki z buntownikiem. Nieśmiertelny idzie do urzędu żeby uiścić zapłatę za wejście do miasta, po dłuższej dyskusji, dzięki pomocy Sveny, miejscowej oficer, opuszcza urząd. Przez jakiś czas zbiera wieści, odwiedza miejscowego kowala i zamawia zbroję (ala Gutts) (1PI). Gadka z rzemieślnikiem, o polityce i złej sytuacji na Wschodzie – krasnolud mimo swych umiejętności nie chce emigrować, w Derwing się urodził. Parda pyta o zbroję zdolną odbijać bełty – słyszy o Krasnoludach z Królestwa w Erednanie, które potrafią przekuwać stop aberasku (płótno i skóra stalowa).
Ogólne rozmowy z różnymi osobami, wieści:
O Pomiocie w Tradyrze tylko pogłoski - Parda nie mówi z nikim z tamtych okolic. Tradyr to kraj - całkiem spory - ze stolicą w Karrymie, która obecnie leży w gruzach. Walka z Pomiotem to niezwykle ciężka sprawa, ale jeśli rzeczywiście Parda chce sławy Herosa i największych wyzwań - niech jedzie do Tradyru. Stamtąd pochodzą jedni z najlepszych wojowników wśród ludzi - Mocarze Słowa, czyli prawdziwi Rycerze. W tych ciężkich czasach każdy miecz jest tam bezcenny.
Kupiec Geriwulf oferuje Pardzie robotę w Alandzie; królowa Alfrodull zwołuje pod swoje sztandary wojowników z całego Wschodu. Cel jest jasny: zebrać armię jakiej ta kraina nie widziała od czasów Hroda Potwora i - zdusić Trollheim. Zapłatą będzie chwała, złoto i niezliczone skarby tej krainy.
Na północy Ingramir Kamerion, elfi książę, stawia rozpaczliwy opór XV Legionowi wojsk erdańskich; jego dziedzina kurczy się z dnia na dzień. Główne miasta stoją w ogniu, oblegane od tygodni. Sąsiedzi nie przyjmą żadnych uchodźców; los Elidenu zdaje się być przypieczętowany - trzebaby całej armii żeby go odwrócić... :)
Na porannych ćwiczeniach (1PE) w lesie Ceseranin spotyka Svene która obserwuje jego trening. Między kobietą a Pardą NIE dochodzi do zbliżenia (pomimo chęci Sveny, Cesernin okazuje chłód; 1PI). Następnego dnia przybywa do lasu ze swoim dowódcą. Po pokazie umiejętności Parda  wraca do miasta. Dowiaduje się że w starciu ma wziąć udział wojownicy walczący gołymi pięściami a także przyboczny Szardy, „czarny człowiek” (diabeł). Ceseranin decyduje się wziąć udział w bitwie z Szardą.
W dniu bitwy nieśmiertelny i Svena dołączają do oddziału kawalerii. Parda zostaje wysłany na przód, szarża zostaje opóźniona a Parda oszukany. W bitwie nieśmiertelny natrafia na straszliwą chorągiew horrorów a po przełamaniu Jej potęgi (1PE) ściera się z przybocznym Szardy, czarnym wojownikiem i nim samym. Po bitwie (3PE za walkę) Parda rozmawia ze Sveną, wsłuchując się w ciszę po bitwie; ma do niej żal za oszustwo. Dowiaduje się ilu ludzi zabił (ponad sześćdziesięciu), okaleczył. Obserwuje żołnierzy i widzi, że jeden z nich oddaje mu honory. Wraca do miasta. Otrzymuje zapłatę, ale ponieważ nie negocjował jej PRZED pracą, dostaje marne grosze (ryzykowny manewr ze strony władz miasta – jednak udany. Parda, przybysz z gór, obcy w cywilizacji, po prostu o tym zapomniał – 1PI [co prawda Skoczek również nie pamiętał, że zapłatę ustala się przed robotą – gdyby odegrał ten motyw świadomie, dostałby 2PI: konfrontacja niewiedza – brak korzyści]). Złoto oddaje świątyni miejscowego boga (podając swoje prawdziwe imię kapłanowi) (1PI: pozbycie się „brudnych pieniędzy”). Po paru dniach odbiera swoją zbroję od krasnoluda i wyrusza. Na drodze zostaje postrzelony przez nieznajomego strzelca. Po schwytaniu mężczyzny, Parda dowiaduje się że brat nieznajomego zginął lub został zabity przez Pardę w bitwie i... puszcza go wolno (1PI). Rusza w dalszą trasę, do Dislepu.

PE: 5
PI: 6



25/26 kwiecień
Po ośmiu dniach drogi, Parda dociera do DISLEPU, jednego z wielu miast zniszczonych w ostatnich latach przez Ósmą Krucjatę Skythii. Dislep dźwigał się z ruin, pod rządami Inandry Cichego - halona o którym powiadano że jest związany z Panem Gavdarry - zaczęło wracać do niego życie. Około dwa tygodnie temu przybysz, mag o dziwacznej mocy - Gaven "Cudotwórca" - rzucił Inandremu wyzwanie, pokonał go i poniżył, obwołując się "władcą Dislepu". Nie trwało to długo; "Cudotwórca" spił się jak świnia w towarzystwie wędrownych kurtyzan które dosypały mu do wina kilka "dodatków" (zapewne z polecenia halona). Gaven znalazł się w lochu miasta; szpikowany otępiaczami był bezsilny. Jego służący, Aimek, chłopak z Gevrin, również nic nie mógł zrobić - oprócz czekania. Jakieś pięć dni temu do Dislepu wszedł niespodziewanie Żrymu, Człowiek Północy, który zabił Inandrę i sterroryzował miasto. (Wszystko wskazuje na to że był żołnierzem Veran Raha, który czegoś chciał od Gavena). Dwóch jadących do Tradyru rycerzy wystąpiło do walki ze Żrymą, ale obaj zginęli a ich miecze zostały złamane...
Parda wjeżdża przez ślad muru miejskiego, spotyka starego dziada radzącego żeby stąd odjeżdżał i trafia do "Ogniska", jedynej działającej karczmy; jej panem jest krasnolud Hror, stary weteran. Jego goście właściwie czekają na śmierć (a przynajmniej tak myślą); nie mają poza Dislepem innego miejsca. Parda dostaje darmowy pokój i idzie spać. W środku nocy budzą go odgłosy awantury; to Aimek który usłyszał o przybyciu wojownika z mieczem większym niż on sam, chce z nim mówić - ale Hror woli zostawić gościa w spokoju (boi się ze to jakiś szalony kjar). Parda wychodzi; Aimek prosi o uwolnienie Gavena - twierdzi że Gevrin zapłaci; kiedy Parda się nie zgadza, dodaje że Gaven jest magiem purpury, człowiekiem który zna tajemnice na których może zależeć Veran Rahowi. Parda zbywa go twierdząc że w takim razie Gaven ich po prostu nie wyda; wraca do spania [1PI - odgrywanie]. Zdesperowany Aimek w natchnieniu idzie do Żrymy i mówi mu że w Ognisku jest człowiek, który kiedy usłyszał kto jest panem tego miasta po prostu... poszedł spać. Żryma idzie do "Ogniska", jeszcze zanim rozpierdala przednią ścianę Parda wychodzi mu naprzeciw. Żryma ma tarczę nieopisywalną niewiekich rozmiarów na lewym ramieniu. Po krótkiej chwili obrzucania się obelgami, Żrymu ciska do środka Aimekiem (łamiąc mu kość jarzmową) i wycofuje się na zewnątrz, Parda idzie za nim, rozkazując Hrorowi i innemu bywalcowi zająć się chłopcem [1PI - odgrywanie]. Zaczyna się walka. Tarcza nieopisywalna wytrzymuje każdy cios, Parda chociaż jest szybszy nie może zadać rany - na bliskim dystansie Zrymu paruje ciosy pięściami i tarczą. Silny cios powyżej biodra nie robi na Żrymie wielkiego wrażenia, chociaż trochę krwawi (korpus osłaniało mu jakieś cholernie wytrzymałe gówno) [1PE - walka]. Parda powiększa odległość, szykuje się do szarży, ale Żrymu uwalnia tarczę i ciska nią w Ceseranina - ten nie czeka, próbuje przebiec nisko przy ziemi pod lecącym pagórem. Prawie się udaje: długi, rozwiany płaszcz zostaje przygnieciony. Parda odrywa go, leci naprzód, ale Żrymu miota w niego brukowcami; pierwszy muska mu żuchwę i łamie ją (trochę bardziej na bok i zerwałby mu głowę z ramion), kolejny pudłuje, trzeci udaje się odbić; Parda cofa się, bezpośrednia szarża jest niemożliwa [1PE - walka]. Żrymu chwyta swoją tarczę i kiedy Ceseranin na niego nalatuje, uderza go od dołu, posyłając daleko wgłąb pobliskiej alei. Parda połamany, Żrymu leci na niego gruzując tarczą okoliczne domy, miota nią, ale Ceseraninowi udaje się odtoczyć [1PI - odgrywanie i deklaracje (1)]. Parda szarżuje ponownie: wbiega na tarczę, wybija się z niej, brukowce dziurawią pobliskie ściany, uderza z góry, ale Żrymu się cofa. Parda podrywa wbite w ziemię ostrze żeby rozciąć go do dołu - Człowiek z Północy zbija je pięścią. Wtedy, w jednym błyskawicznym obrocie Parda tnie ostrzem tuż ponad jelcem w lewe ramię Żrymy i posyła je w powietrze. Unika drugiej pięści i odcina Żrymie głowę [2PE - walka]. Koniec (a my ledwo mówimy po tych wszystkich wrzaskach).
Parda próbuje dotrzeć do "Ogniska", ale siły opuszczają go na podwórzu; usypia oparty na mieczu.
Budzi go uwolniony Gaven, który oferuje mu swoje towarzystwo (na razie). Aimek żyje, a nawet chodzi (jest naprawdę twardy). Zbiera się coraz więcej mieszkańców Dislepu; Parda mówi że każdy chętny może jechać razem z nim (do Tradyru). Hror się zgadza, rusza szukać innych chętnych. Podchodzą trzej kupcy z Cechu Fioletowych Dróg; według ich praw, za pomoc w gardłowej sprawie wybawcy należy się 2/10 ich dobytku. Parda bierze miecze i tarcze (tym handlują), trochę pieniędzy (dla swoich ludzi) i wóz [1PI - założenia charakteru].
Idzie z Gavenem zobaczyć czy nie dałoby się wyciągnąć czegoś z wieży halona. Razem z nimi Aimek, który jednak zostaje na zewnątrz, zmęczony raną. Wieża jest spustoszona, ale Gaven wyczuwa że pod podłoga coś się kryje; łupnięcie mieczem Pardy to potwierdza. Gaven tworzy schody w dół, idą nimi dość długo; w końcu mag purpury wywołuje obok siebie drzwi - za nimi owalne pomieszczenie z księgami. Wychodzą obładowani.
Hror, dwóch krasnoludów, dwóch ludzi, Gaven i Aimek oraz Parda opuszczają Dislep.
Jedenaście dni później dostrzegają Słupy Czasu, północną warownię Tradyru, otoczoną przez rozległe bagna. Postój; Parda wyczuwa spadek temperatury, niedługie nadejście widm. Tymczasem od południa jadą z pochodnią rycerze patrolujący okolicę, trójka. Ich dowódca, Lansjeer, poznaje imię Pardy i mówi że rankiem przyjedzie ktoś kto przeprowadzi ich przez bagna. Odjeżdżają. Parda oddala się z obozu, czeka na równinie ale upiory nie przychodzą [1PE - gotowość do walki]; nagle widzi jak światła na Słupach Czasu gasną; do tego dochodzą jakby wybuchy ognia. Szybko wraca do swoich ludzi, ale noc upływa spokojnie.
Rankiem przyjeżdża przewodnik razem z Pregrenem, Heroldem, który rozpoznaje w Pardzie Ceseranina; kiedy słyszy, że przyjechał walczyć z pomiotem jego ulga jest wielka. Aimek, oszołomiony tą nowiną, milczy (Ceseranie to swego rodzaju elita Wolnego Cesarstwa, ucieleśnienie ideału). Przeprawa odbywa się bez większych problemów.
Pod Słupami Parda rozdziela się ze swoimi ludźmi. Salan, dowódczyni lokalnych wojsk przedstawia mu ogólna sytuację. Cztery dni temu doszło do kolejnego załamania: pomiot uderzył z wielką siłą i niedawno odzyskana stolica została znowu odcięta - razem z resztą kraju. Nie ma żadnych wieści o Netherze Pendragonie który wszedł do niej dziewięć dni temu. Jedyne co wiadomo, to to że tysiące uchodźców znalazły schronienie w Szereth Naddar, osadach położonych w Bliźnie Barat'h i że przybywa ich z każdą chwilą. Resztę kraju metaforycznie i dosłownie okrywa mgła. Salan zamierza wysłać 30 kohort (300 rycerzy) do Karrymy i 20 do Blizny. Zaledwie 150 rycerzy zostaje w Słupach (to jest właśnie ta armia). Pardzie pozostawia wybór gdzie chce się udać; Parda wybiera Karrymę. Wraca do swoich, Gavenowi proponuje przyłączenie się i Gaven z oporami się godzi. Aimek i reszta zostaną w Słupach. [1PE - dotarcie do Tradyru, realizacja celu]
Trzystu Rycerzy, kilkudziesięciu giermków i przybocznych, Gaven i Parda ruszają w drogę. Zajmie ona pięć dni ciężkiej jazdy (obaj dostają nowe konie; Parda - siłacza zdolnego udźwignąć go razem z mieczem). Za nimi pojedzie 40 Heroldów, którzy otworzą zbrojownie pod stolicą i wydobędą z nich Smocze Zbroje, Pancerze oraz Roty. Rycerze są gotowi na wszystko; będą musieli na bieżąco rozpoznawać sytuację i postępować stosownie do niej. Nie mogą zawieść. [1PI - podjęcie wyzwania]

PE: 6
PI: 5
(Wątek o przyznawaniu Punktów postaci: http://soap.kasiotfur.com/index.php?topic=531.0)


1) "Zaciskam zęby tak mocno, że mi wypadają"
« Ostatnia zmiana: Październik 04, 2009, 10:17:56 pm wysłana przez Bollomaster »

bambosh

  • czytacze
  • Hero Member
  • *
  • Wiadomości: 747
  • Niech bestia zdycha!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Krucjata Pardy
« Odpowiedź #3 dnia: Październik 07, 2009, 11:10:02 pm »
O Pomiocie w Tradyrze tylko pogłoski - Parda nie mówi z nikim z tamtych okolic. Tradyr to kraj - całkiem spory - ze stolicą w Karrymie, która obecnie leży w gruzach. Walka z Pomiotem to niezwykle ciężka sprawa, ale jeśli rzeczywiście Parda chce sławy Herosa i największych wyzwań - niech jedzie do Tradyru. Stamtąd pochodzą jedni z najlepszych wojowników wśród ludzi - Mocarze Słowa, czyli prawdziwi Rycerze. W tych ciężkich czasach każdy miecz jest tam bezcenny.
świetne!walka z pomiotem to niezwykle ciężka sprawa... niedopowiedzenie w angielskim stylu;)



Napisałeś że cisnął Pardą w głąb alei, Parda połamany ale jego kolejna akcja to odtoczenie sie i błyskawiczna szarża. Tak szybko sie potrafi regenerować?

Bardzo ciekawa sesja, tak czy inaczej....
« Ostatnia zmiana: Październik 17, 2009, 07:15:57 pm wysłana przez Bollomaster »
Niech Gwiazdy błogosławią zastępy Akaruny i niech świecą jasno nad ścieżkami jej wybawcy!

Bollomaster

  • Global Moderator
  • Hero Member
  • *****
  • Wiadomości: 4175
  • Aurë entuluva!
    • Zobacz profil
    • Email
    • Prywatna wiadomość (Offline)
Odp: Krucjata Pardy
« Odpowiedź #4 dnia: Październik 17, 2009, 07:16:27 pm »
To nie tak Bobaczu. Połamane kości zrosły się na dobre dopiero po walce; w bitewnym uniesieniu Parda, jak każdy dobry Ceseranin, mógł biec na połamanych nogach i utrzymywać miecz w pokruszonych palcach (Berserk, Berserk!).

Nie Dziobacz, to nie była dobra sesja. Potrzebuję twojej pomocy, trzeba pokazać Heroldów i Rycerzy, Mocarzy Słów z Tradyru, takimi jakimi są naprawdę. Tutaj mi się to nie udało. Wiem że masz swoją wizję tych Mocarzy; jeśli znajdziesz trochę czasu spróbuj mi coś o tym przesłać na prywatne konto. Bardzo mi się przyda! Sam Tradyr tak się rozrósł w mojej głowie że mam kłopot z przedstawieniem tego kraju i jego ludzi. To na pewno coś więcej niż tylko heroiczne deklaracje i zmagania!!!