Mistrzostwo Nieba
W przeciwieństwie do innych sztuk czarnoksięskich, ta została stworzona tylko w jednym celu: dla wszech-nicestwiącej wojny. Bitewne możliwości Mistrzów Gór i Mórz nam, śmiertelnikom Trzeciej Ery Istnienia, mogą się wydawać niewiarygodnie potężne, lecz były niczym w porównaniu z umiejętnościami Mistrzów Nieba. Według wiedzy Acheronu z ziemi i wody (traktowanych jako jeden żywioł) można uczynić lustro odbijające niebo, połączone z nim mystyczną więzią jednostronnego współ-bytu (czyli: cokolwiek zostanie uczynione na ziemi-wodzie zostanie odzwierciedlone na niebie). Samo niebo nuranie uważali za odrębną, odciętą od Czerwieni i Błękitu krainę, nie mającą również nic wspólnego z anty-bytem; świat będący jakby jednym wielkim geometrycznym miastem; niezmierzonym labiryntem osobliwych, tysiąc-piętrowych gmachów przypominających stalaktytowe puszcze. Żyły tam cztery rasy – pierwsza żółta, druga czarna, trzecia czerwona i czwarta bezbarwna (były to również w tradycji nurańskiej cztery kolory nieba), a ich głównym zajęciem było wznoszenie nowych i podwyższanie już istniejących budowli. Dla większości Mistrzów Nieba nie miało to jednak żadnego znaczenia. Wyrzucając w przestrzeń masy ziemi-wody zestrojone na odbijanie, sprawiali że z nieboskłonu zrywała się taka sama ilość “materii niebieskiej”. Gdyby na tym poprzestać, ziemia-woda, przyciągana przez Środek Światów runęłaby w dół, a materia niebieska “spadłaby do góry” - obydwie masy pozostałyby w swoich światach. Dlatego, po ich oderwaniu Mistrzowie odbierali lustrzane właściwości ziemi-wodzie, gwałcąc Gwiezdne prawa i wywołując paradoks którego moc kruszyła granice możliwości; razem z poderwaną wzwyż ziemią-wodą spadało... niebo. W ten sposób Mistrzostwo Nieba zostało wykorzystane tylko jeden raz: przed Pierwszą Erą, na Girganaadzie. Kontynent ten, poddany od dawna władzy Acheronu i objęty całkowitym kâgal stał się pierwszym celem Narmandakilu; jej tysiąc-tysięczne wojska zstąpiły na Girganaad i uszykowały się do bitwy. W ciągu jednego przerażającego, zdającego się trwać dekady, epizodu niemal cała armia została unicestwiona przez czarnoksięstwo Mistrzów Nieba. Wraz z nią jednak, przepadły nieprzeliczone rzesze Nuranów “bezpieczne” w swych Fortecach, a kontynent po prostu przestał istnieć (poziom Eksterioru obniżył się wtedy na stałe o łokieć kormański). Acheron dzierżył broń zbyt niszczycielską i nieobliczalną by móc jej używać – a była to wielka strata gdyż tą sztukę stworzono specjalnie do rozprawy z Eonami. W tej sytuacji Nuran, choć nie przyłożył ręki do powstania Mistrzostwa Nieba (nie wiadomo kto był jego twórcą), opanował je samodzielnie, a następnie udoskonalił. Zbudował nowy rodzaj zwierciadeł, oddzielnych i niezależnych od ziemi-wody, w których wszystko odbijało się wielokroć powiększone, po czym rozdał je Mistrzom Nieba. Żaden z nich nie umiał wykonać podobnych, lecz wszyscy potrafili zestrajać je z ziemią-wodą; jeden “nastawiony” kurbad odbijał tyle nieba ile cały łańcuch. Siła destrukcji stała się tak otchłanna, że sięgnęła innego wymiaru – upadek nieba, nieszkodliwy i niezauważalny dla świata śmiertelnych i jego mieszkańców, dla Eonów był koszmarnym kataklizmem (jest to Gwiazdowe Prawo Wielkości).
Podczas Liberacji zastosowano jeszcze inną wersję tego Mistrzostwa: maksymalnie osłabioną. Upadek nieba nie zdruzgotał Kontynentu, ale miał wystarczającą moc żeby zagrozić Liberatorom. Jednym z najsłynniejszych epizodów tych zmagań jest wyczyn Zdrudy, Człowieka Północy, który przyjął i zdołał odeprzeć ten kataklizm swoją Tarczą Nieopisywalną (w której zamknięta była Góra Kaz, trzecia co do wysokości góra Turblanda).